- Mam wrażenie, że rozpoczął się już sezon ogórkowy, a ja robię za potwora z Loch Ness - mówi w "Jeden na jeden" w TVN24 Jarosław Gowin, pytany o to, czy chce stworzyć oddzielną formację poza PO. Jak przyznaje, ma swoje ambicje i nie boi się sprzeciwić rządowi - chce przekonać ministrów, by nie podpisywali konwencji o przemocy wobec kobiet.
Gowin, pytany o możliwość rozpadu PO i sformowanie przez niego nowej partii, odpowiada, że "wszędzie czyta o swoich rzekomych ambicjach". - Ja mam ambicje, by choć trochę usprawnić wymiar sprawiedliwości i poszerzyć wolność obywatelską. Chcę być kimś, kogo obywatele i przedsiębiorcy będą wspominać jak dzisiaj Leszka Balcerowicza albo ministra Wilczka - mówi.
Przyznaje jednak, że zamierza sprzeciwić się rządowi w kwestii konwencji Rady Europy dotyczącej przemocy wobec kobiet. Konwencja ma m.in. chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji. Nakłada na państwa takie obowiązki, jak zapewnienie oficjalnej infolinii dla ofiar przemocy działającej przez całą dobę czy odpowiedniej liczby schronisk i ośrodków wsparcia. Aby ratyfikować konwencję, Polska musi m.in. zmienić przepisy dotyczące trybu ścigania gwałtu, który obecnie ścigany jest na wniosek ofiary, a nie z urzędu.
Przeciwko konwencji o przemocy
Na tle konwencji doszło do sporu pomiędzy pełnomocniczką rządu ds. równego traktowania Agnieszką Kozłowską-Rajewicz, która uważa, że dokument należy jak najszybciej ratyfikować a Jarosławem Gowinem, który widzi w nim "wyraz ideologii feministycznej", służący "zwalczaniu tradycyjnej roli rodziny i promowaniu związków homoseksualnych"; jego zdaniem niektóre zapisy konwencji są sprzeczne z konstytucją.
- Decyzję o ratyfikacji Konwencji podejmuje cała Rada Ministrów. Jeśli zostanę przegłosowany, drugą instancją i miejscem dyskusji będzie Sejm. Mam nadzieję, że rząd nie podpisze tej konwencji, bo to dokument, na mocy którego zrzekalibyśmy się suwerenności co do instytucji rodziny i małżeństwa - przekonuje Gowin w "Jeden na jeden".
Minister pytany był także o to, czy jest za likwidacją kar za składanie nieprawdziwych oświadczeń majątkowych. - To kompletna bzdura. Chciałem i chcę usunąć konkretne paragrafy z ustawy, bo dublują paragrafy w Kodeksie Karnym, są z nimi niespójne - odpowiada, zaznaczając, że jest za utrzymaniem kar. Jak dodaje, w polskim prawie istnieje wiele podobnych sytuacji niespójności przepisów. - Moim zadaniem jest, by tę stajnię Augiasza wyczyścić - podkreśla.
"Wszystkie służby szukają tajnych informacji"
Gowin na pytanie o to, czy Rosjanie włamali się do telefonu Lecha Kaczyńskiego po katastrofie smoleńskiej, odpowiada, że zachowanie służb rosyjskich mieści się w zakresie normalnych działań. - Każde służby specjalne poszukują tajnych, dyskretnych danych - mówi Gowin. Przyznaje jednak, że podziela zdanie prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, który uznał, że prokuratura powinna była dokładniej zbadać sprawę.
O "manipulacjach" przy telefonie Lecha Kaczyńskiego 10 i 11 kwietnia 2010 r. w Rosji napisał w sobotę "Nasz Dziennik". Gazeta podała, że po katastrofie ktoś na terenie Federacji Rosyjskiej manipulował przy telefonie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ustaliła, że odsłuchiwano pocztę głosową. Stołeczna prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie kradzieży impulsów na szkodę Kancelarii Prezydenta RP. W poniedziałek Prokuratura Generalna poleciła stołecznej prokuraturze apelacyjnej przeanalizowanie tej decyzji.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24