Szukam pediatry do miejskiego Zakładu Opieki Zdrowotnej. Oferuję 12 tysięcy złotych i mieszkanie i nie mogę nikogo znaleźć. Nie dlatego, że ta pensja jest za niska, ale dlatego, że pediatrów w Polsce jest bardzo mało - powiedział w "Faktach po Faktach" prezydent Słupska Robert Biedroń. Odniósł się do protestu głodowego lekarzy rezydentów, który trwa od 12 dni.
Grupa lekarzy rezydentów od 2 października prowadzi głodówkę w hallu głównym Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie. Domagają się wzrostu finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB w trzy lata, z drogą dojścia do 9 proc. przez najbliższe dziesięć lat. Chcą też zmniejszenia biurokracji, skrócenia kolejek, zwiększenia liczby pracowników medycznych, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń.
"Oferuję 12 tysięcy zł i nie mogę znaleźć pediatry"
Robert Biedroń pytany jak wygląda dostęp do lekarzy w Słupsku przyznał, że podobnie jak w całym kraju. - To jest poważny problem - dodał. Wskazał przede wszystkim na kolejki i brak lekarzy.
Prezydent Słupska powiedział, że szuka pediatry do miejskiego Zakładu Opieki Zdrowotnej. - Oferuję 12 tysięcy złotych i mieszkanie i nie mogę znaleźć tego pediatry. Nie dlatego, że ta pensja jest za niska, ale dlatego, że po prostu takich pediatrów w Polsce jest bardzo mało. Ci, którzy chcą godnie zarabiać, wyjeżdżają już na początku swojej kariery po prostu za granicę, nie oczekując tak naprawdę oferty w Polsce - tłumaczył.
Powiedział, że trzyma kciuki za lekarzy rezydentów. - Jeżeli pozwolimy na to, że ci lekarze będą tak mało zarabiali, to oni po prostu nam wszyscy wyjadą. Za te zaniedbania nie zapłaci rząd, zapłacą mieszkańcy naszych miast. Po prostu tych pediatrów, lekarzy innych specjalizacji, nie będzie - ocenił Biedroń.
Podkreślił, że to nie jest zaniedbanie tylko rządu PiS, ale także wszystkich poprzednich ekip.
- Życzymy sobie na co dzień tego zdrowia, ale jak przychodzi co do czego i trzeba zadbać o służbę zdrowia, to wtedy pomocy ze strony rządzących brakuje - dodał.
- Wydaje się, że wydatki, które dzisiaj ponosimy z naszego budżetu, bywają bardzo nieracjonalne - ocenił.
Powiedział, że jeżeli stoimy przed wyborem wybudowania Centralnego Portu Lotniczego za 30-40 mld zł, bądź "wpompowania" 800 mln złotych w telewizję publiczną, czy zasilenia kasy na ochronę zdrowia, to decyzja jest oczywista.
- Niestety rządzący w tak racjonalny sposób nie podejmują tych decyzji - zaznaczył.
"To będzie koniec samorządności w Polsce"
Biedroń odniósł się w "Faktach po Faktach" również do ewentualnej zamiany ordynacji wyborczej.
Według nieoficjalnych informacji PAP, prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas poniedziałkowego spotkania z posłami partii poinformował, że jest już gotowy projekt zmian w ordynacji wyborczej, ale - zastrzegł - będzie on procedowany po tym, jak zostaną przyjęte zmiany dotyczące sądownictwa.
Prezydent Słupska wyraził nadzieję, że nie będzie zmian, bo już znamy w przypadku samorządów taki czas, kiedy prezydentów miast wybierały koalicje radnych nie za pomocą głosów mieszkańców, ale legitymacji partyjnych.
- Zaraz powstaną takie egzotyczne koalicje jak SLD-PiS, PO -PiS i będą wybierać partyjnych prezydentów, wójtów, burmistrzów. Doprowadzi to do tego, że miasta nie będą rządzone przez mieszkańców, ale przez polityków, którzy za pomocą legitymacji partyjnej będą decydowali o tym co jest ważne, a co nieważne dla mieszkańców - tłumaczył. - To będzie koniec samorządności w Polsce - ocenił Biedroń.
Autor: js/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24