Ludzie są pogubieni - mówił w "Kropce nad i" Jan Komasa, reżyser nominowanego do Oscara i nagrodzonego przez Polską Akademię Filmową filmu "Boże Ciało". - Jest coś takiego, że bardzo potrzebujemy kogoś, kto powie nam, jak żyć. Lepiej, żeby ktoś się mądry objawił, bo niemądrych nie brakuje - podkreślał.
W poniedziałek nominowane do Oscara "Boże Ciało" zostało najlepszym filmem według Polskiej Akademii Filmowej. Podczas ceremonii rozdania Orłów, najważniejszych polskich nagród filmowych, dzieło Jana Komasy otrzymało łącznie 11 statuetek.
"Boże Ciało" to opowieść o wierze i duchowości, a zarazem uderzenie w powierzchowną religijność. Komasa mówił, że podczas prac nad filmem spotkał się z odmową udostępnienia kościołów ze strony hierarchów oraz krytyką ze strony środowiska kościelnego.
Reżyser chciał nakręcić swój film w Jaśliskach w województwie podkarpackim, jednak - jak relacjonował - metropolita przemyski abp Adam Szal nie wyraził na to zgody. Według Komasy twierdził między innymi, że film ma charakter antychrześcijański.
- Próbowaliśmy się spotkać, porozmawiać, rozwiać jego wątpliwości - opowiadał o tej sytuacji gość wtorkowej "Kropki nad i". - Po braku odpowiedzi czuliśmy, że jest brak chęci do rozmowy. Proboszcz z Jaślisk powiedział, że chciałby nam pomóc, ale jest częścią korporacji, więc musimy uderzyć do jego szefostwa. Chcieliśmy, aby odbyło się to po bożemu. Szkoda, nie chcieliśmy nikogo skrzywdzić - podkreślił. - Przyjął nas biskup z Rzeszowa, z sąsiedniego regionu, był bardzo chętny - dodał Komasa.
Opowiadał, że do arcybiskupa Szala został przesłany ocenzurowany scenariusz "Bożego Ciała", pozbawiony między innymi scen erotycznych i przekleństw. - Ocenzurowaliśmy go z tego wszystkiego, co potem jest w filmie, nie chcieliśmy wzbudzać bezsensownych kontrowersji. Jednak nawet wersja wygładzona nie przeszła weryfikacji - powiedział.
"Ludzie są pogubieni, złaknieni"
Reżyser przyznał, iż rozumie, że "jest duży strach w Kościele przed dialogiem, szczególnie w konserwatywnej części". - Strach ma wielkie oczy - skomentował. Podkreślił następnie, że jego zdaniem świat ma problem z polaryzacją. - Dziwny duch się przetacza przez świat, w ludziach jest coraz większy strach - powiedział.
- Ciekawe, jak w tym filmie działa sfera fałsz versus prawda. Oto mamy fałszywego księdza, który wyciska z ludzi prawdę - dodał, odnosząc się do kreacji głównego bohatera "Bożego Ciała", którego zagrał Bartosz Bielenia. - Jest coś takiego, że bardzo potrzebujemy kogoś, kto powie nam, jak żyć. Ludzie są pogubieni, złaknieni. Lepiej, żeby ktoś się mądry objawił, bo niemądrych nie brakuje - podkreślił gość "Kropki nad i".
"Bańki i szklane ściany nigdy się nie skończą"
Przed Janem Komasą premiera jego nowego filmu "Sala samobójców. Hejter".
- To film o bohaterze, który chce dzielić - powiedział reżyser. - Ma sprowokować widza do dyskusji - dodał. Zwrócił uwagę, że dziś "słowo stało się walutą". - Jesteśmy od niej uzależnieni. Sam jestem niewolnikiem mojego telefonu, social mediów - przyznał. - Każdy, kto kreuje treści, jest panem naszej uwagi - dodał.
Komasa opowiadał, że jego najnowszy obraz jest filmem o "bohaterze, który próbuje się dostać do elity". - Chce przeskoczyć kilka szczebli szybko. (...) To powoduje, że ludzie, z którymi mieszka, nie traktują go jak swojego, (on) czuje że jest szklana ściana - mówił. - Bańki i szklane ściany nigdy się nie skończą - ocenił.
Zdjęcia do filmu powstały w grudniu 2018 roku, tuż przed zabójstwem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, zaatakowanego w styczniu 2019 roku podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W filmie Komasy dochodzi do zabójstwa kandydata na prezydenta, także Pawła.
- Miałem parę takich różnych zdarzeń w moim życiu. To się znowu wydarzyło, tym razem na skalę społeczną - powiedział reżyser, który pytany był o dzień ataku na prezydenta Adamowicza.
- Pierwsze co zrobiłem, to zobaczyłem nagranie. Czułem, że ktoś to od razu wrzuci (do internetu - red.). Oczywiście takie nagranie było. Zobaczyłem tego człowieka (napastnika - red.), to co mówi, w jakich jest emocjach. Poczułem ciarki - wspominał. - Żyliśmy tym przez wiele miesięcy - dodał.
Jan Komasa powiedział, że tworząc film skorzystali ze scenarzystą z emocji, który były w społeczeństwie. - Zrobiliśmy na ten temat fantazję, a raczej koszmar - stwierdził.
Reżyser poinformował w programie, że "Hejter" dostał się do konkursu głównego na - organizowanym przez Roberta de Niro - Tribeca Film Festival w Nowym Jorku.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24