Fundacja pomocy rodzinie "Człowiek w potrzebie" odbiera zgłoszenia zazwyczaj od indywidualnych osób, w większości to są osoby samotne, starsze, które najbardziej pomocy potrzebują - mówiła w TVN24 Anna Bocheńska o działalności restauracji "Different" z niewidomymi kelnerami. Restauracja teraz sama potrzebuje pomocy. - Trwa zbiórka w internecie. Z tych środków mamy nadzieję wydać jak najwięcej obiadów - dodała.
Anna Bocheńska z fundacji pomocy rodzinie "Człowiek w potrzebie" prowadzi restaurację "Different". To lokal z niewidomymi kelnerami. Teraz jest zamknięty, ale pomaga potrzebującym. Choć sam potrzebuje środków na posiłki i utrzymanie się.
- Nasza fundacja odbiera zgłoszenia. Zazwyczaj to są zgłoszenia indywidualnych osób, w większości to są osoby samotne, starsze, które najbardziej takiej pomocy potrzebują. Trwa zbiórka w internecie pomagam.pl/posiłki kryzysowe i z tych środków mamy nadzieję wydać jak najwięcej obiadów. W tej chwili mamy pod opieką ponad 70 osób - powiedziała w programie "Pomagajmy sobie" w TVN24 Anna Bocheńska.
"Wszystkiego od kilku dni się uczymy"
Zapytana, jak wygląda logistyka tej inicjatywy, odparła: - W tej chwili to wszystkiego od kilku dni się uczymy. Mamy dwóch, czasami trzech kierowców dziennie, którzy dostają posiłki w takich pudełkach trzymających temperaturę. Każdy bierze swój rewir Warszawy i rozwozi bezpośrednio, pukając do drzwi osób w potrzebie.
Na pytanie, czy to skierowane jest również do osób, które objęte są kwarantanną, Bocheńska przyznała, że najwięcej zgłoszeń jest jednak "nie od tych osób, które podróżowały, które były gdzieś zagranicą". - Te osoby sobie radzą finansowo - dodała.
- Najwięcej zgłoszeń mamy od osób starszych, samotnych, które nigdzie nie podróżowały, ale mają problemy ze zdrowiem, czy też od rodzin wielodzietnych, gdzie jest na przykład pięcioro dzieci w domu. Te dzieci nie poszły do szkoły, nie zjadły obiadu w szkole, a teraz trzeba im ugotować w domu. Ojciec nie może pójść do pracy, matka nie może pójść do pracy, bo tej pracy teraz nie ma, i oni nie mają co do garnka włożyć, a dzieciom trzeba dać jeść - tłumaczyła Anna Bocheńska.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24