Sztuka oszukiwania. Internetowa grupa modlitewna kluczem do ujęcia twórców piramidy finansowej

Źródło:
Superwizjer TVN
"Sztuka oszukiwania" - fragment reportażu "Superwizjera" TVN
"Sztuka oszukiwania" - fragment reportażu "Superwizjera" TVNTVN24
wideo 2/2
"Sztuka oszukiwania" - fragment reportażu "Superwizjera" TVNTVN24

Trzy lata temu poznaliśmy kulisy gigantycznej piramidy finansowej, która pochłonęła oszczędności życia ponad dwóch tysięcy Polaków i Szwedów. Szykowna bizneswoman i jej syn sprzedawali certyfikaty własności rzeźb. Inwestorzy stracili ponad 400 milionów złotych. Matka z synem ukrywała się przez kilka lat – okazało się, że kluczem do ujęcia twórców piramidy finansowej była internetowa grupa modlitewna działająca w północnej Polsce. Reportaż "Sztuka oszukiwania" Kamili Wielogórskiej i Ewy Galicy.

Ayamonte - portowe miasto na południu Hiszpanii, tuż przy granicy z Portugalią. Miejscowość od Portugalii dzieli kilkanaście minut jazdy samochodem, a łączy most na którym nie ma żadnej granicznej kontroli.

REPORTAŻ "SZTUKA OSZUKIWANIA" – OGLĄDAJ W INTERNECIE W TVN24 GO

To właśnie w tym niewielkim miasteczku przez 3,5 roku ukrywała się Joanna S. i jej syn Mikael – razem tworzyli piramidę finansową opartą na dziełach sztuki, w której oszczędności życia straciło ponad dwa tysiące Polaków i Szwedów. Namierzyli ich detektywi z Trójmiasta.

- Długa, kilkutygodniowa obserwacja prowadzona przez policję hiszpańską pozwoliła zatrzymać Mikaela, kiedy wyrzucał śmieci - mówi Wojciech Koszczyński, detektyw z prywatnej firmy śledczej InvestProtect. – Zaniepokojona Joanna chciała sprawdzić, co się stało z synem. Wyszła na zewnątrz i również została zatrzymana – dodaje.

Zatrzymanie Joanny S. i jej syna Mikaela

Joanna i Mikael wynajmowali mieszkania na zamkniętych osiedlach, głównie zamieszkałych przez turystów - w jednym z takich miejsc spędzili ponad dwa lata. W szczycie sezonu łatwo im było wtopić się w tłum, ale już poza nim miejsce to jest całkowicie wyludnione.

- Joanna w trakcie zatrzymania ubrana była w czarną suknię balową, w której chodzi na co dzień i tak była widywana w rejonie, w którym prowadziliśmy obserwacje i rozpoznanie – opowiada Wojciech Koszczyński. Podkreśla, że miejsce, w którym zostali zatrzymani, sugeruje, że nie dysponowali tak dużymi pieniędzmi, jak by się można było spodziewać.

Joanna S. w trakcie zatrzymania ubrana była w czarną suknię balowąTVN24

Gdzie jest ponad 400 milionów złotych, które Joanna i Mikael mieli zarobić na przekręcie? Reporterzy chcą ustalić, kto przez 3,5 roku pomagał im ukrywać się przed policją. Dziennikarze pojechali do Szwecji - w Trelleborgu odnajdują Ulfa S. To ojciec Mikaela i były mąż Joanny. Ulf jest przedsiębiorcą, zajmuje się renowacją zabytkowych samochodów. 

- Miałem kontakt z Mikaelem rok-dwa lata temu. Ukrywał się, przesłałem mu pieniądze. Wysłałem mu 7 tysięcy koron na życie: na jedzenie, na najem mieszkania i leki – przyznaje mężczyzna. - Pieniądze wysłałem pewnej dziewczynie w Polsce. Mikael miał jej kartę bankową. Magda była dziewczyną Mikaela – dodaje.

Informacje o Polce, która pomagała ukrywać się Joannie i Mikaelowi, są przełomowe. Ujęcia, które pokazali reporterzy "Superwizjera", powstały jeszcze przed zatrzymaniem Joanny i Mikaela przez hiszpańską policję. Widać na nich 24-letnią Magdalenę tuż obok Mikaela, ich relacja wydaje się bardzo bliska.

Dziennikarze dowiadują się, że to właśnie ta młoda dziewczyna wynajęła mieszkanie, w którym przebywali poszukiwani listem gończym Joanna i Mikael. Reporterzy spotkali się z dziewczyną w Hiszpanii, żeby ustalić, czy wiedziała, że pomaga podejrzewanym o poważne przestępstwa.

24-latka przyznaje, że opłaca i wynajmuje apartament w Ayamonte. Zapytana o aresztowanie Mikaela i Joanny mówi: "Jeśli były takie informacje, to może tak jest? Nie wiem". – Nie ukrywali się – podkreśla. Zapytana o pieniądze, odpowiada: "A myśli pani, że oni wzięli pieniądze? Myśli pani, że tu mieszka ktoś, kto wziął miliard złotych?". Magdalena M. po tym spotkaniu wyjechała z Hiszpanii.

W USA mieli "Wilka z Wall Street", my mamy "wilczycę z Wadowic"

Joanna S. 30 lat temu zamieszkała w Szwecji, w Trelleborgu. Do niedawna była właścicielką kilku galerii sztuki na całym świecie: w Gdyni, Marbelli, Malmoe, Miami czy Dubaju. Biznes polegający na inwestowaniu w rzeźby rozkręciła w 2012 roku. Klienci kupowali od niej certyfikat, bo dzieło zazwyczaj pozostawało po zakupie w jej galerii. Po sześciu lub dwunastu miesiącach, Joanna S. odkupowała rzeźbę po gwarantowanej, wyższej cenie. W taki sposób klienci mogli zarobić nawet 18 procent w pół roku.

- Amerykanie mieli "Wilka z Wall Street", my mamy "wilczycę z Wadowic". Nie wydaje mi się, żebyśmy w naszym kraju kiedykolwiek mieli kobietę z podobnymi zarzutami, że miliard złotych gdzieś się rozpływa – mówi Marcin Stalmach, radca prawny i pełnomocnik poszkodowanych przez Joannę S.

Joanna S. była właścicielką kilku galerii sztuki na całym świecieTVN24

 – Pokazywała się jako osoba światowa, jako osoba, u której inwestują najsłynniejsze osoby, celebryci, politycy z całego świata. Pojawiały się nazwiska Obamy, nazwiska znakomitych piłkarzy. Każdy chciałby w takim elitarnym kręgu – dodaje.

Na nagraniach można zobaczyć, jak Joanna S. chwali się, że "dzięki Barackowi Obamie, który jest kolekcjonerem Marianne Houtkamp", sprzedała dzieła sztuki do Białego Domu w Waszyngtonie.

Transakcje poręczał Mikael S. Dbał też o wizerunek biznesu matki. Artykuły w prasie czy wywiady w lokalnej telewizji przyciągały kolejnych inwestorów. Sprawą zainteresowała się Komisja Nadzoru Finansowego, która w 2017 roku wpisała firmy Joanny na listę ostrzeżeń. Rok później, właściciele galerii przestali płacić inwestorom, niedługo potem zniknęli.

Udział Marzeny M. w oszustwie

Od tego czasu, w sprawie piramidy, w Polsce toczy się prokuratorskie śledztwo. W Szwecji natomiast, gdzie zarejestrowane były firmy Mikaela i Joanny - trwa postępowanie upadłościowe. – Na pewno nie działała sama. Była otoczona ludźmi, którzy poczuli, że to jest okazja, żeby zarobić bardzo duże pieniądze – uważa Wojciech Koszczyński.

Na jednym ze zdjęć można zobaczyć najbliższych współpracowników Joanny S - agentów, którzy przyprowadzali jej nowych inwestorów. Obok Joanny S. siedzi Marzena M., to matka Magdaleny M. – dziewczyny, z którą dziennikarze rozmawiali w Hiszpanii. Reporterom udało się ustalić, że była nie tylko agentką, ale też przyjaciółką Joanny. Na inwestycje w dzieła sztuki Marzena M. namówiła wiele osób, nawet najbliższych.

- To taka bardzo bliska znajomość, byłam chrzestną u jej córki, Madzi. Jak sobie teraz przeglądam zdjęcia i wspominam, to nie chce mi się wierzyć, że zostałam przez przyjaciółkę tak oszukana – mówi Danuta Kaźmierska, jedna z poszkodowanych kobiet. – Wiedziała, że jakąś gotówkę mam. Zapewniała mnie, że nie mam się czego obawiać, że ona by mnie nie skrzywdziła. Robiła wykres, ile zarobię, ile będę miała w ciągu siedmiu miesięcy. Cyferki były kuszące – przyznaje kobieta, która zainwestowała ponad 130 tysięcy złotych.

– Marzenę M. znaliśmy zawodowo. Mój mąż współpracował z nią w granicach dziesięciu lat. I ona w pewnym momencie odezwała się do męża, że inwestuje pieniądze w rzeźby – opowiada anonimowo jedna z pokrzywdzonych osób. Informuje, że zainwestowała 250 tysięcy złotych. – To miały być największe odsetki, jakie ktokolwiek może oferować. Interes życia. To były wszystkie oszczędności naszego życia – dodaje.

Joanna S. i jej syn Mikael – razem tworzyli piramidę finansową opartą na dziełach sztukiTVN24

Jeden z mężczyzn jest przekonany, że Marzena M. wiedziała, że to było oszustwo, "bo już Joanna istniała w KNF-ie". - Mówiła nam, że to jest nieprawda, że ona tam istnieje, że to ludzie sami zmyślają, bo zazdroszczą - opowiada.

Marzena M. na każdej inwestycji zarobić miała 15 procent. Dziennikarze dotarli do nagrań rozmów agentki z jej klientami. Wynika z nich że, Marzena M. już po upadku piramidy przekonywała poszkodowanych, by nie zgłaszali się do prokuratury. - Ja was w żadne oszustwo nie wciągnęłam. To ty powiedziałaś, że to jest oszustwo. Ja nie uważam, że to jest oszustwo – przekonywała.

Na pytanie, dlaczego prokuratura postawiła Joannie S. zarzuty, odpowiadała: "Ponieważ tacy ludzie, którzy rzucali jej kłody pod nogi, którzy nie potrafili zaufać i poczekać… To wszystko by się zadziało już dawno, gdyby nie chamstwo, wredność różnych ludzi". Zapytana, czy zgłaszać do syndyka w Szwecji, stwierdza: "Jeszcze nie. Ja się też za was modlę. (…) Więc ty, zamiast się modlić, zamiast oddać wszystko Bogu i pracować, normalnie żyć i funkcjonować, to wy oddaliście po prostu szatanowi. Bruździcie jej, dowiadujecie się".

Na innym nagraniu przekonuje, że "nie możemy podcinać gałęzi, na której siedzimy". – Bo kiedy będziemy podcinać gałąź, na której siedzimy, to wszyscy spadniemy z niej. Ja siedzę cicho, a u nas też jest ciężka sytuacja. Ale ja wiem, jaki to jest człowiek. Ja wiem, że tam się wszystko poukłada i to będzie. A to, że ja będę mieć teraz do niej pretensje, to nikomu nie pomoże – podkreśla. - Ona nie jest jakąś oszustką czy firmą krzakiem – zapewnia.

Rozmowa z byłym partnerem Marzeny M.

Na nagranym spotkaniu Marzenie M. towarzyszy mężczyzna - to jej były partner. Dziennikarzom "Superwizjera" udało się go odnaleźć i namówić na rozmowę. Zapytany o relacje między Joanną S. a Marzeną M. przyznaje, że kobiety się przyjaźnią. – Cała reszta to byli ludzie, którzy widzieli interes w tym wszystkim. One się modlą. Wiem, że ma z nią kontakt jako chyba jedyna. Wiem, że się ukrywała bardzo długi czas. Nie wiedziałem gdzie, nie chciałem wiedzieć – mówi.

Mężczyzna mówi, że Marzena M. jeździła do Joanny S., żeby jej pomagać. - Marzena była tam raz u niej. Ludzie pier… farmazony, że ona gdzieś na Kajmanach siedzi, czy tam Bóg wie gdzie, że ma tyle kasy, że po prostu teraz się śmieje z tego wszystkiego, ona po prostu nie miała na chleb. Nie miała dziesięciu euro. Miała być wyrzucana z mieszkania, gdzie była, bo nie miała pieniędzy – twierdzi.

"Sztuka oszukiwania" - rozmowa po reportażu "Superwizjera" TVN
"Sztuka oszukiwania" - rozmowa po reportażu "Superwizjera" TVNTVN24

Marzena M. mieszka z córką w domu w prestiżowej części Gdyni. Prowadzi firmę transportową. Reporterzy dowiadują się, że często modliła się z Joanną S. i jej synem za pomocą internetowych komunikatorów. Dostęp do zamkniętej grupy modlitewnej miało wąskie grono wyłącznie zaufanych osób.

Dziennikarze dotarli do nagrania jednej ze wspólnych modlitw, powstało podczas obserwacji Joanny w hiszpańskim mieszkaniu. – Grupa modlitewna, z którą Mikael i Joanna mieli kontakt, to była grupa najbliższego otoczenia Joanny. To były przede wszystkim kobiety i właściwie do ostatnich dni kontaktowali się z nimi – twierdzi Wojciech Koszczyński, detektyw z prywatnej firmy śledczej InvestProtect.

Jedna z pokrzywdzonych kobiet przyznaje, że Joanna "cały czas wspominała, że się modlą". – Nam nawet też przesyłała w SMS-ach modlitwy, jakimi się modlą, żebyśmy się modlili razem z nimi – wspomina. Wyjaśnia, że mieli się modlić o to, "żeby wszystko się rozwiązało, ułożyło, że Joanna odda pieniądze".

Związki Marzeny M. z Joanną S. i brak reakcji ABW

To właśnie modlitwy przez internet doprowadziły do kryjówki Joanny i Mikaela S. Co istotne - informacje o tym, że Marzena M. kontaktuje się z poszukiwanymi, jej klienci przekazywali organom ścigania już dwa lata przed ich aresztowaniem. – Napomniałam do ABW, że Marzena rozmawia od godziny 24 z Joanną. Niestety ta pani do mnie mówi, że "a skąd ja mam pewność, że tak jest, przecież pani Marzena też jest poszkodowana, że też straciła pieniądze" – mówi Danuta Kaźmierska.

Kluczem do ujęcia twórców piramidy finansowej była internetowa grupa modlitewnaTVN24

Dlaczego prokuratura i ABW zbagatelizowały tak ważne sygnały od świadków, które już dwa lata wcześniej mogły doprowadzić do poszukiwanych na całym świecie twórców piramidy finansowej?

Poszkodowani inwestorzy i klienci Marzeny M. twierdzą, że kobieta ich unika, a jej domu pilnują ochroniarze.

Reporterzy "Superwizjera" chcą porozmawiać z nią, najlepiej z dala od domu. Po kilku dniach obserwacji dowiadują się, że kobieta często jeździ na mszę do kościoła oddalonego kilkadziesiąt kilometrów od domu. Kiedy dziennikarki pojawiają się w kościele, Marzena M. nieświadoma, kim są, podchodzi i zaczepia je pierwsza. Po chwili rozmowy, gdy reporterki przyznały, że chciałyby porozmawiać na temat Joanny S., odmówiła rozmowy i opuściła kościół.

Z dokumentów zgromadzonych w postępowaniu upadłościowym wynika, że Marzena M. nie domagała się zwrotu swoich pieniędzy zainwestowanych w rzeźby. Na liście inwestorów przy jej nazwisku nie ma też kwoty, którą rzekomo miała stracić. Czy oznacza to, że Marzena M. odzyskała pieniądze z inwestycji w sztukę?

Marzeny M. nie ma też na liście agentów. To istotne, bo w Szwecji, gdzie mieszkała Joanna, od kilku lat toczy się postępowanie upadłościowe. Prowadzi je syndyk, który chce odzyskać od agentów zarobione przez nich na pośrednictwie pieniądze. Brak nazwiska Marzeny M. na liście agentów może oznaczać, że kobieta uniknie finansowych konsekwencji i nie będzie musiała zwrócić pieniędzy zarobionych na piramidzie.

- To jest jedno z największych postępowań upadłościowych w Szwecji i będzie się toczyć latami. Teraz najważniejsze jest, żeby odzyskać jak najwięcej pieniędzy. Syndyk zainicjował około 30 procesów przed szwedzkim sądem, w których stara się udowodnić, że agenci wiedzieli, że jest to piramida finansowa i według niego oni również powinni zwrócić zarobione pieniądze - mówi Jonas Nyren, dziennikarz śledczy "Sydsvenskan". – Pozwał ich na ogromne sumy pieniędzy – dodaje.

Monika A. i Mirosław W. z zarzutami

Wśród pozwanych przez syndyka są młodzi przedsiębiorcy z Trójmiasta: Monika A. i Mirosław W.  To byli małżonkowie. Spośród wszystkich agentów Joanny zarobili najwięcej. Suma ich prowizji to ponad 100 milionów złotych. Zdaniem syndyka do ich kieszeni trafiła połowa tej kwoty. – Zbudowali ten biznes razem z Joanną. Wiele rzeczy o tym świadczy. Mirosław był pierwszym agentem koordynatorem. Już w 2012 roku miał taki kontrakt, mieli showroom w Gdyni – przekazuje Jonas Nyren.

- Z ich korespondencji mailowej zgromadzonej w postępowaniu upadłościowym wynika, że mówią o tym biznesie, jak o swoim dziecku. "Razem to zbudowaliśmy", "kiedy to zaczęłaś, nikt w Polsce o tym nie wiedział", tak pisał Mirosław w jednym z maili – wspomina dziennikarz śledczy. – Jednak między trojgiem doszło do konfliktu. Powodem był romans pomiędzy Joanną i Mirosławem. Wszystko się rozpadło. Mirosław ostatecznie wybrał żonę i zaczęli utrudniać życie Joannie. Zażądali od niej kontraktu, na mocy którego dostaliby prowizję od wszystkich sprzedanych dzieł w Polsce. Pozwoliło im to zarobić bardzo duże sumy pieniędzy po tym, jak już odeszli z interesu – dodaje Jonas Nyren.

Syndyk chce odzyskać od agentów zarobione przez nich na pośrednictwie pieniądzeTVN24

Monice i Mirosławowi W. prokuratura zarzuciła oszustwo. Monika została zatrzymana na lotnisku w Gdańsku podczas próby ucieczki z kraju. Areszt nie trwał jednak długo, po zapłaceniu w sumie 6 mln złotych kaucji, Monika A. i jej były mąż wyszli na wolność.

Przed ich zatrzymaniem podczas przeszukania służby znalazły 5 milionów złotych w gotówce, znaczne ilości złota i srebra: sztabki, monety. Prokuratura zabezpieczyła też 21 nieruchomości. Dwa lata później głównym beneficjentom piramidy finansowej dobrze się wiedzie. Monika A. zajmuje się dziś wynajmowaniem apartamentów dla turystów. W siedzibie biura trudno ją jednak zastać.

Mirosław W. wciąż pracuje jako doradca finansowy i księgowy. Prowadzi wiele firm. Jedna z nich zarejestrowana jest kilkanaście kilometrów od Gdyni. Dziennikarze odnajdują tam okazałą willę w budowie. Właścicielem jest Mirosław W.

Ani Mirosław W., ani jego była żona, Monika A. nie odpowiedzieli na próby kontaktu. Za stworzenie piramidy finansowej grozi im do 15 lat więzienia i 10 milionów złotych grzywny - niewiele w porównaniu z majątkiem, jaki zgromadzili dzięki piramidzie.

Dopiero kilka tygodni po spotkaniu dziennikarek z Marzeną M., kobieta i jej córka zostały zatrzymane przez ABW - ponad dwa lata po informacjach od poszkodowanych prokuratura postawiła im zarzuty utrudniania śledztwa i pomocy w ukrywaniu się twórcom piramidy finansowej. Matka i córka przyznały się do postawionych im zarzutów. Są pod dozorem policji. Grozi im do pięciu lat więzienia oraz kara grzywny do 10 milionów złotych.

Autorka/Autor:Kamila Wielogórska, Ewa Galica, asty

Źródło: Superwizjer TVN

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości

"Na pływalni Polonez OSiR Targówek przy ulicy Łabiszyńskiej 20 na Targówku korzystający z basenu dorośli i dzieci zatruli się chlorem. Poszkodowane są już 23 osoby" - poinformowała Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego "Meditrans" w Warszawie. Ewakuowano 60 osób. Są wstępne wyniki badania próbek powietrza i wody.

21 osób z basenu trafiło do szpitali. Strażacy pobrali próbki wody 

21 osób z basenu trafiło do szpitali. Strażacy pobrali próbki wody 

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Niemal jednogłośnie Sejm odwołał dwie członkinie Państwowej Komisji do spraw pedofilii. Domagała się tego przewodnicząca komisji. Zarzuty przedstawiono na wyjątkowym, bo utajnionym posiedzeniu Sejmu. Dotyczą mobbingu i niegospodarności. Posłowie uznali je za poważne.

Dwie członkinie komisji ds. pedofilii odwołane. "Były tam informacje, które były po prostu przerażające"

Dwie członkinie komisji ds. pedofilii odwołane. "Były tam informacje, które były po prostu przerażające"

Źródło:
Fakty TVN

Ross Davidson, były wokalista zespołu Spandau Ballet, został uznany w czwartek przez sąd w Wielkiej Brytanii winnym gwałtu i napaści na tle seksualnym. Były piosenkarz, który był frontmanem zespołu w latach 2017-2019 pod pseudonimem Ross Wild, nie wyraził żadnych emocji, gdy odczytano wyrok - pisze "Guardian".

Tłumaczył, że to była "zabawa w sen". Znany muzyk uznany winnym gwałtu i napaści seksualnej

Tłumaczył, że to była "zabawa w sen". Znany muzyk uznany winnym gwałtu i napaści seksualnej

Źródło:
"The Guardian"

Martwe małże wypełniły chorwacką zatokę Mali Ston. W niektórych hodowlach zginęło prawie 90 procent mięczaków. Pomór zwierząt ma być powiązany z rekordowo wysoką temperaturą wód Adriatyku.

Zginęło 90 procent małży. "Bezprecedensowa katastrofa" w Chorwacji

Zginęło 90 procent małży. "Bezprecedensowa katastrofa" w Chorwacji

Źródło:
PAP

W wiosce olimpijskiej są tysiące sportowców z całego świata. Wszystkich trzeba przenocować, nakarmić i zapewnić im dobre warunki do wypoczynku i treningu. Uwagę zwracają łóżka. Są tekturowe.

Tak wyglądają pokoje w wiosce olimpijskiej. Łóżka z tektury

Tak wyglądają pokoje w wiosce olimpijskiej. Łóżka z tektury

Źródło:
Fakty TVN

Sejm zlecił w piątek NIK przeprowadzenie kontroli w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. - To jest rzecz, która została użyta po raz drugi w ciągu 30 lat działalności parlamentu - komentował w "#BezKitu" Mirosław Suchoń (Polska 2050). Krzysztof Kwiatkowski (KO) ocenił, że prezes NIK Marian Banaś w tej kwestii "ma ułatwione zadanie". Minister nauki i szkolnictwa wyższego Dariusz Wieczorek (Lewica) mówił o dostępności akademików i przyszłości Collegium Humanum.

"To jest rzecz, która została użyta po raz drugi w ciągu 30 lat działalności parlamentu"

"To jest rzecz, która została użyta po raz drugi w ciągu 30 lat działalności parlamentu"

Źródło:
TVN24, PAP

Podczas dyskusji w Sejmie dotyczącej projektu uchwały w sprawie zlecenia NIK przeprowadzenia kontroli działalności Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wicemarszałkini wyłączyła posłowi PiS Markowi Suskiemu mikrofon. - Dziwię się, że poseł z takim doświadczeniem i opanowaniem tak bardzo nie panuje nad swoimi emocjami i obraża nas tu wszystkich - powiedziała Dorota Niedziela.

Suski z wyłączonym mikrofonem, bo "nie panował nad emocjami". Posłowie krzyczeli "hańba"

Suski z wyłączonym mikrofonem, bo "nie panował nad emocjami". Posłowie krzyczeli "hańba"

Źródło:
TVN24/PAP

- Jeśli nie przekonamy naszych kolegów z PSL do tego, żeby choćby wstrzymali się od głosowania albo nie wzięli w nim udziału, to wyniki będą się powtarzać - oceniła wiceministra edukacji Joanna Mucha (Polska 2050-Trzecia Droga). Odniosła się do projektu nowelizacji Kodeksu karnego dotyczącego dekryminalizacji aborcji, który ponownie znalazł się w Sejmie. Poseł KO Marcin Bosacki powiedział, że jest "nieco bardziej optymistyczny".

"Mam nadzieję, że znajdzie się w PSL większa grupa, która zagłosuje z nami, a nie z opozycją"

"Mam nadzieję, że znajdzie się w PSL większa grupa, która zagłosuje z nami, a nie z opozycją"

Źródło:
TVN24

Do silnego wstrząsu doszło na włoskich Polach Flegrejskich. Wstrząsy o magnitudzie 4,0 były odczuwalne w sąsiednim Neapolu. Chociaż nie doszło do poważnych uszkodzeń, aktywność sejsmiczna w tych okolicach budzi niepokój mieszkańców.

Wstrząsy w rejonie najgroźniejszego superwulkanu Europy

Wstrząsy w rejonie najgroźniejszego superwulkanu Europy

Źródło:
PAP, ANSA, tvnmeteo.pl

W piątek wieczorem doszło do wypadku, w którym zginął 55-letni pracownik kopalni wapienia w Rogaszynie (Łódzkie). Mężczyzna został przysypany urobkiem wapienia. Po częściowym odkopaniu poszkodowanego lekarz pogotowia stwierdził jego zgon.

Nie żyje mężczyzna przysypany urobkiem mielonego wapienia

Nie żyje mężczyzna przysypany urobkiem mielonego wapienia

Źródło:
PAP

Rekordowa fala ulewnych deszczy nawiedziła północno-wschodnie regiony Japonii, powodując powodzie i osuwiska ziemi. Japońskie władze poinformowały o co najmniej dwóch ofiarach śmiertelnych.

Woda porwała radiowóz. Nie żyje policjant

Woda porwała radiowóz. Nie żyje policjant

Źródło:
PAP, Reuters, The Japan Times, Kyodo News

Do poważnego wypadku doszło pod Pułtuskiem. Z wraków wydobywał się dym. W jednym z aut siedziała kobieta, w drugim kilkuletnia dziewczynka. Obie były ranne i potrzebowały pomocy. Uczynili to policjanci, przejeżdżający obok.

Wraki aut dymiły. "W jednym, w foteliku siedziała ranna, płacząca kilkuletnia dziewczynka"

Wraki aut dymiły. "W jednym, w foteliku siedziała ranna, płacząca kilkuletnia dziewczynka"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

BBC opisuje przypadek indyjskiego robotnika ze stanu Madhya Pradesh. Jego ostatnie znalezisko - niemal 20-karatowy diament o wartości szacowanej w przeliczeniu na niemal 400 tysięcy złotych - pozwoli nie tylko spłacić długi, ale zapewni też lepszy los całej dużej rodzinie mężczyzny. 

Wykopał diament wart prawie 400 tysięcy złotych. "Zobaczyłem coś, co przypominało kawałek szkła"

Wykopał diament wart prawie 400 tysięcy złotych. "Zobaczyłem coś, co przypominało kawałek szkła"

Źródło:
BBC

Sejm uchwalił nowelizację ustawy w sprawie "renty wdowiej". W głosowaniu przyjęto rządowe poprawki.  

"Renta wdowia" z rządowymi poprawkami

"Renta wdowia" z rządowymi poprawkami

Źródło:
PAP

Sejm poparł poprawki Senatu do ustawy o prawie autorskim. Teraz będzie czekała na podpis prezydenta Andrzeja Dudy.

Ustawa o prawie autorskim. Jest decyzja posłów

Ustawa o prawie autorskim. Jest decyzja posłów

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Rada Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych z nadzieją przyjęła poprawki Senatu do ustawy o prawie autorskim wzmacniające pozycję wydawców w negocjacjach z big techami - czytamy w oświadczeniu rady na portalu X. W piątek Sejm zadecydował, że projekt ustawy z poprawkami trafi na biurko prezydenta.

"Tylko w ten sposób uratujemy lokalne media i lokalną demokrację"

"Tylko w ten sposób uratujemy lokalne media i lokalną demokrację"

Źródło:
tvn24.pl

Sejm poparł poprawki Senatu do ustawy o prawie autorskim, która jest wdrożeniem przepisów unijnej dyrektywy, regulującej kwestie wynagrodzenia za wykorzystywanie utworów. Zgodnie z przyjętymi poprawkami to prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej będzie mediatorem w sporach między wydawcami a big techami. Wcześniej wydawcy i redakcje apelowały, by wyższa izba zmieniła uchwalone w Sejmie niekorzystne przepisy tak, by łatwiej było negocjować z platformami cyfrowymi.

Nowelizacja prawa autorskiego. O co w niej chodzi

Nowelizacja prawa autorskiego. O co w niej chodzi

Źródło:
tvn24.pl

Brytyjskie media rozpisują się o niewielkiej wyspie Drake'a, która właśnie trafiła na sprzedaż. Znajdująca się niedaleko Plymouth wysepka ma bogatą historię, ale największe emocje budzi fakt, że ma być nawiedzona.

Nawiedzona wyspa trafiła na sprzedaż. "Widziałem już wystarczająco dużo"

Nawiedzona wyspa trafiła na sprzedaż. "Widziałem już wystarczająco dużo"

Źródło:
Sky News, ENEX, The Independent, Plymouth Live

Sejm przyjął w piątek ustawę w sprawie użycia broni przez polskie służby. Dopuszcza między innymi użycie wojska do samodzielnych działań w czasie pokoju na terytorium kraju. Ustawa trafi teraz na biurko prezydenta.

Sejm przyjął ustawę w sprawie użycia broni przez polskie służby

Sejm przyjął ustawę w sprawie użycia broni przez polskie służby

Źródło:
tvn24.pl, TVN24, PAP

Policjanci z Kalisza (woj. wielkopolskie) zatrzymali 61-letniego mężczyznę, który miał namalować na ścieżce wzdłuż rzeki obraźliwe napisy i symbole. Kaliszanin usłyszał zarzut nawoływania do popełnienia zbrodni zabójstwa premiera Donalda Tuska i ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Podejrzany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.

Miał nawoływać do zabójstwa Donalda Tuska i Adama Bodnara. Został zatrzymany

Miał nawoływać do zabójstwa Donalda Tuska i Adama Bodnara. Został zatrzymany

Źródło:
PAP

"To takie ohydne", "to absolutnie nie pomaga zdławić tej historii" - to reakcje internautów na informację, że amerykańska agencja Associated Press usunęła ze swojej strony tekst na temat J.D. Vance'a. Był to fact-check dementujący pewną plotkę o kandydacie na republikańskiego wiceprezydenta. Skąd się wzięła? Wyjaśniamy.

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Źródło:
Konkret24

Przed nami dynamiczny pogodowo weekend. Miejscami termometry pokażą nawet 32 stopnie, ale nad krajem będzie wędrował front przynoszący opady i burze. Kolejne dni przyniosą spokojniejszą, ale miejscami chłodniejszą aurę.

W weekend nadciągnie żar. A co czeka nas później?

W weekend nadciągnie żar. A co czeka nas później?

Źródło:
tvnmeteo.pl

Osoby wypłacające pieniądze na poczcie, nawet stosunkowo niewielkie sumy, rzekomo muszą wypełniać deklaracje do urzędu skarbowego i określić przeznaczenie pieniędzy - piszą internauci w mediach społecznościowych. To nieprawda, nie ma takiego obowiązku.

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Źródło:
Konkret24
Ujawniamy braki w sprawozdaniu finansowym PiS. Hermeliński: to dowód dla PKW

Ujawniamy braki w sprawozdaniu finansowym PiS. Hermeliński: to dowód dla PKW

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Przy użyciu sztucznej inteligencji z wykorzystaniem kompilacji archiwalnych, pokolorowanych zdjęć powstał film o Warszawie. Ma pokazywać, jak wyglądało miasto przed drugą wojną i w trakcie okupacji. Eksperyment wzbudził ogromne zainteresowanie w sieci. Jednak eksperci alarmują, że produkcja może wprowadzać w błąd. Materiał Ewy Wagner z magazynu "Polska i Świat" w TVN24.

Film o dawnej Warszawie stworzony przez sztuczną inteligencję. Eksperci: to groźne

Film o dawnej Warszawie stworzony przez sztuczną inteligencję. Eksperci: to groźne

Źródło:
TVN24

"W tym tygodniu w Niemczech zakazana została litera C" - wpis z takim komunikatem niesie się w polskiej sieci. I wprowadza w błąd. Bo wcale nie chodzi o literę. Wyjaśniamy.

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

Źródło:
Konkret24