My, dziennikarze, po prostu zrobiliśmy jedną rzecz, kontrolując deklaracje, które publicznie się pojawiały. Zadaliśmy pytania, ile tych pieniędzy realnie wpłynęło do budżetu państwa, ile odzyskano - mówił w TVN24 Jarosław Jabrzyk z "Superwizjera". - Mieliśmy różne dane, ale tak naprawdę jednoznacznych danych z Prokuratury Krajowej nie dostaliśmy - powiedział. Wskazał, że w oświadczeniu Prokuratury Krajowej "jest bardzo wiele dużych liczb, ale nie ma najważniejszej informacji.
W sobotę w TVN24 został wyemitowany reportaż Ewy Galicy i Jakuba Stachowiaka "Kłamstwo vatowskie". Dziennikarze sprawdzili, jak w rzeczywistości wygląda walka z przestępczością podatkową i czy rzeczywiście z odzyskanych pieniędzy władza - zgodnie z zapowiedziami - finansuje flagowe programy społeczne.
"Zadaliśmy pytania"
We wtorek we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 o reportażu "Superwizjera" mówił dziennikarz Jarosław Jabrzyk.
- Sprawa jest bardzo prosta. Myślę, że każdy z nas widział na billboardach wielkie napisy "PiS odebrał złodziejom i dał je..." Każdy sobie może dopisać, komu je dał. W domyśle chodzi oczywiście o programy społeczne - powiedział.
- W wielu wypowiedziach wiecowych pan premier mówił o tym, jak to pogonił złodziei, jak to odebrał im miliardy wyłudzone z naszych podatków. Prokurator krajowy niejednokrotnie mówił o tym, że efekt mrożący, jaki wywołuje jego praca, spowoduję, że przestępcy sami przyniosą ukradzione pieniądze i będą przepraszać za to, że ośmielili się w ogóle podnieść rękę na państwowa kasę - mówił Jabrzyk.
Jak wyjaśnił, dziennikarze kontrolowali deklaracje, które pojawiały się publicznie. - Zadaliśmy pytania, ile tych pieniędzy realnie wpłynęło do budżetu państwa, ile odzyskano. My te pytania zadawaliśmy przez blisko pół roku, szukaliśmy odpowiedzi na te pytania. Mieliśmy różne dane, ale tak naprawdę krańcowych jednoznacznych danych z Prokuratury Krajowej nie dostaliśmy - przyznał.
Jabrzyk odniósł się także do oskarżeń padających między innymi ze strony Prokuratury Krajowej, która zarzuciła autorom reportażu "zatajanie" informacji, których udzielono w odpowiedzi na pytania autorów materiału. Podała również dużo danych, które - jej zdaniem - świadczą o "przełomowych działaniach prokuratury od 2016 roku wymierzonych w mafie vatowskie".
- W niedzielę oświadczenie wydała Prokuratura Krajowa. Tam jest bardzo wiele różnych cyfr, bardzo wiele dużych liczb, ale tak naprawdę nie ma tej najważniejszej - ile odebrano. Skoro odebrano, to ta kwota gdzieś jest. Czy ona jest wstydliwa, czy ktoś się boi o niej powiedzieć, tego ja naprawdę nie rozumiem - komentował Jabrzyk.
- Pan Prokurator Krajowy zasłania się tym, że uczyniono zabezpieczenia, ale czym jest zabezpieczenie? To są dalej wirtualne pieniądze, których nie ma w kasie państwa - mówił.
"Mam wrażenie, że premier odnosi się do zupełnie innej sprawy"
Premier Mateusz Morawiecki po emisji reportażu oskarżył dziennikarzy "Superwizjera" o szerzenie fake newsów. Napisał w mediach społecznościowych, że autorzy materiału "podjęli tyleż brawurową, co totalnie zafałszowaną próbę zdyskredytowania polityki fiskalnej rządów Zjednoczonej Prawicy" i zarzucał im, że "tworzą fałszywy obraz rzeczywistości".
- My niczego nie mylimy, to myli pan premier. Jeżeli pan premier do tej pory nie widział reportażu - a z komunikatu sobotniego mam takie wrażenie, że po prostu odnosi się do zupełnie innej sprawy, to bardzo mu polecam (...). Wtedy będzie wiedział, o co nam chodzi, do jakich danych my się odnosimy - wskazywał Jabrzyk.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24