Politolodzy komentowali w "Faktach po Faktach" relacje Polski z Waszyngtonem i Brukselą. Profesor Bohdan Szklarski odniósł się do obrad amerykańskiej Komisji Helsińskiej, która wyraziła się krytycznie o demokracji w Polsce i na Węgrzech. Zauważył, że od komisji popłynął "istotny sygnał". Profesor Anna Pacześniak zwróciła uwagę na słowa posła koalicji rządzącej, który snuł przewidywania na temat referendum w sprawie wyjścia Polski z Unii Europejskiej. Jej zdaniem Unia "takimi wypowiedziami buduje sobie pewien obraz Polski".
Gośćmi czwartkowych "Faktów po Faktach" w TVN24 był profesor Uniwersytetu Warszawskiego Bohdan Szklarski - politolog i amerykanista, oraz profesor Uniwersytetu Wrocławskiego Anna Pacześniak - politolog i europeistka.
Szklarski zapytany został o dyskusję ekspertów amerykańskiej Komisji Helsińskiej, którzy oceniali między innym stan instytucji demokratycznych, mediów, władzy sądowniczej oraz stosunków z Unią Europejską. Ich zdaniem stan demokracji w Polsce i na Węgrzech stale się pogarsza, a Stany Zjednoczone powinny w tych sprawach rozważyć sankcje gospodarcze.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Oba rządy pchają swoje kraje w stronę autorytaryzmu". W amerykańskim Kongresie o Polsce i Węgrzech
"Polska jeszcze nie jest Węgrami"
Jakie konsekwencje w relacjach polsko-amerykańskich może mieć taka debata? Odpowiedział, że "bezpośrednio poważnych konsekwencji" taka debata nie będzie miała.
- To nie jest bardzo istotna komisja, natomiast bardzo istotny jest sygnał, który stamtąd płynie o powiązaniu sfery bezpieczeństwa i sfery aksjologicznej, czyli wartości i bezpieczeństwa. Polska stara się, jak może, żeby rozdzielać te kwestie. Amerykanie, za administracji Bidena, to silnie połączyli. Ta komisja i te obrady wyraźnie to zakomunikowały - komentował.
Zdaniem Szklarskiego "Polska jeszcze nie jest Węgrami". - Jeszcze nie mamy Budapesztu w Warszawie. To osoby, które brały udział w tej komisji jako eksperci, wyraźnie to powiedzieli, wysyłając nam sygnał, że jeszcze nie jest wszystko stracone w Polsce, bo po Węgrzech i po Orbanie osobiście rzeczywiście przejechali się jak po łysej kobyle - przyznał.
- Myśmy zostali zaliczeni do kraju, który jeszcze ma szansę. To jest ten sygnał pod naszym adresem - zaznaczył.
Wspominając o sankcjach, Szklarski przypomniał, że w relacjach sojuszniczych są one ostatecznością. - To oznacza załamanie relacji sojuszniczych - zauważył. - Prędzej widzę naciski, wymachiwanie szabelką, aczkolwiek w przypadku amerykańskim bardziej coltem - przewidywał.
"Takimi wypowiedziami buduje sobie pewien obraz Polski"
Anna Pacześniak zapytana została z kolei o słowa posła Solidarnej Polski (wchodzącej w skład Zjednoczonej Prawicy) Janusza Kowalskiego, który sugerował, że "referendum w sprawie wyjścia Polski z Unii Europejskiej można by przeprowadzić w 2027 roku".
- Mam wrażenie, że akurat ta wypowiedź, niezbyt wyrafinowana intelektualnie, mówiąc dyplomatycznie, nie będzie jakoś szczegółowo rozważana. Wpisze się po prostu w taki ogólny obraz Zjednoczonej Prawicy, która złożona jest z Prawa i Sprawiedliwości: partii konserwatywnej, jeśli nie eurosceptycznej, to eurokrytycznej i drugiego koalicjanta: zdecydowanie eurosceptycznego, czyli Solidarnej Polski - opisała.
Jej zdaniem "w tym sensie jest to ważny sygnał, zwłaszcza że Unia Europejska jest uczulona na tego rodzaju wypowiedzi". - To uczulenie czy przeczulenie, jak ktoś mógłby powiedzieć, jest związane z brexitem - wytłumaczyła.
Dodała, że Unia "takimi wypowiedziami buduje sobie pewien obraz Polski". - To sprawia, że wszelkie zapewnienia Mateusza Morawieckiego, że polexit to wymysł opozycji, tutaj ustami pana Kowalskiego, jakby odsłania, że to jednak nie wymysł mediów i opozycji, tylko realny głos ze środka rządu - zwróciła uwagę.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24