- Jedyne co jest w stanie zaoferować Donald Tusk, to podzielenie się fałszywą troską - mówił w "Jeden na jeden" w TVN24 wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański, komentując wypowiedź szefa Rady Europejskiej o Polsce. - Byłoby dobrze, gdyby wypowiedział się w tej sprawie w obronie polskich racji, bo zakładam, że jakieś polskie racje jednak w tym sporze dostrzega - dodał.
Konrad Szymański w "Jeden na jeden" w TVN24 był pytany, jak w Brukseli komentowany jest kryzys w relacjach Polski z Izraelem. - Bruksela trafnie tym razem uznała, że nie należy się angażować w tę sprawę. Ona faktycznie nie dotyczy Europy jako takiej, nie dotyczy Unii - stwierdził wiceszef MSZ.
Jego zdaniem, "jest to kwestia, która powinna się rozegrać między Polską a Izraelem". - Sprawa pamięci historycznej w Europie jest problemem, który się pojawia w wielu różnych aspektach, zawsze jest trudny i Unia słusznie zakłada, że nie należy się w to angażować - podkreślił.
"Fałszywa troska"
W piątek w sprawie kryzysu w stosunkach polsko-izraelskich wypowiedział się szef Rady Europejskiej Donald Tusk.
- Dbanie o dobre imię Polski jest teraz bardzo trudne. Trzeba zatrzymać dwie fale: antysemickich wypowiedzi, niemądrych i nieprzyzwoitych ekscesów, a także falę złych opinii o Polsce. Nie jest za późno i obóz rządzący ma narzędzia, by to zatrzymać - mówił Tusk na konferencji prasowej po zakończeniu szczytu Unii Europejskiej.
- Być może to powinno być odbierane jako krytyka własnej postawy, ponieważ Donald Tusk dopominał się o prawo wypowiadania się w kwestiach krajowych, wielokrotnie bronił swojego angażowania się. Jak widać, jedyne co jest w stanie zaoferować, to podzielenie się raczej fałszywą troską - tak Szymański skomentował wypowiedź szefa Rady Europejskiej.
Wiceszef MSZ zaznaczył, że "byłoby dobrze, gdyby Tusk wypowiedział się w tej sprawie w obronie polskich racji". - Bo zakładam, że jakieś polskie racje jednak w tym sporze dostrzega - powiedział.
- Ta wypowiedź jest jedną z wielu, która przedstawia raczej fałszywą troskę - ocenił.
"Daleko jest od tego byśmy zajęli jedno stanowisko"
Szymański był również pytany o spotkanie Donalda Tuska z premierem Mateuszem Morawieckim. Jak mówił wiceminister, była to rozmowa na marginesie posiedzenia Rady Europejskiej.
- Do takich rozmów często dochodzi, Rada ma swoje przerwy. Panowie zdecydowali, żeby porozmawiać w cztery oczy - wyjaśniał.
Jednak - jak dodał - "jedyne co uzyskaliśmy, to rodzaj dobrych rad". - Byłoby dobrze, (...) gdyby Donald Tusk stanął w obronie Polski w momencie, kiedy mamy do czynienia nie tylko z incydentami antysemickimi, ale również z agresją wobec Polski bardzo niesprawiedliwą, bardzo nieuzasadnioną ze stron zewnętrznych. Tutaj milczy, więc to jest trochę źle wyważony przekaz - mówił Szymański.
Wiceminister spraw zagranicznych zapewnił, że sprawa ta "w żadnym wypadku" nie wpływa na pozycję Polski w Unii Europejskiej. - Wszyscy mają jasność, że takie problemy mogą być wyjaśnione tylko między stronami sporu, w tym wypadku między Warszawą a Tel Awiwem - stwierdził.
"To jest na rękę opozycji"
Szymański odniósł się też do wypowiedzi unijnej komisarz do spraw rynku wewnętrznego i usług Elżbiety Bieńkowskiej. Komisarz powiedziała w sobotę podczas Rady Krajowej PO, że Polska wyłączyła się z dyskusji o UE. - Od dwóch lat z niedowierzaniem patrzę, jak coraz mniejsze znaczenie w Unii ma polski głos. Polska z własnej woli wyłączyła się z rozmowy o Unii Europejskiej, a to dyskusja o tym, jakiej Europy chcemy - mówiła.
Bieńkowska dodała, że "Polska z własnej woli pozbawia się wpływu we Wspólnocie". - Zostaje sama i bezbronna w Unii Europejskiej. Komuś to jest na rękę. Tylko, czy jest to na rękę Polakom - mówiła.
- Jak widać, jest to bardzo na rękę opozycji, ponieważ opozycja jest w stanie mówić tylko na ten temat - skomentował Szymański.
Według niego, "jedyne gorzkie, konfrontacyjne tony, które płyną z Brukseli, to są tony, które płyną od polityków polskich".
- Przewodniczący Tusk i pani komisarz Bieńkowska zapominają, że Polska w tym samym czasie jest uczestnikiem istotnych procesów politycznych, legislacyjnych, w obszarach takich jak bezpieczeństwo energetyczne, poniekąd także budżet, czy też inne kwestie unijne, w których dochodzimy do porozumienia - tłumaczył.
- Kraj taki jak Polska, musi zabierać głos w sprawie swoich przekonań i swoich interesów, to czasami przynosi efekt konfrontacji, sporu - ocenił.
"Poważne powody, by procedury nie kontynuować"
We wtorek ministrowie do spraw europejskich Unii zajmą się wnioskiem o rozpoczęcie procedury artykułu 7. Szymański pytany, czy jest szansa na to, że zostanie ona wstrzymana albo zablokowana, odparł: - W moim przekonaniu tak.
- To nie jest procedura sankcyjna, to jest tylko procedura zmierzająca do tego, by stwierdzić ewentualne ryzyko dla praworządności w Polsce - tłumaczył.
Jak zaznaczył, widzi szansę na jej zablokowanie. - Chociażby z tego powodu, że obie strony są zainteresowane rzeczową, prowadzoną w dobrej wierze rozmową na temat tego, czym tak naprawdę reformy wymiaru sprawiedliwości są, a czym nie są. W naszym przekonaniu one nie stwarzają tak poważnych ryzyk dla praworządności, w związku z tym nie ma powodu kontynuować tej procedury - podsumował.
Artykuł 7
Zgodnie z art. 7 Rada Unii Europejskiej, może na wniosek Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez państwo członkowskie wartości unijnych. Potrzeba do tego większości czterech piątych państw UE.
Komisja Europejska uruchamiając w grudniu 2017 roku art. 7 przyjęła też zalecenia, w których wskazała, jakie działania muszą podjąć polskie władze, aby odpowiedzieć na jej zastrzeżenia. Chodzi m.in. o wprowadzenie zmian do ustawy o Sądzie Najwyższym, w tym o niestosowanie obniżonego wieku emerytalnego wobec obecnych sędziów.
KE domaga się też zmiany w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa. Chce, by nie przerywano kadencji sędziów-członków Rady i zapewniono, by nowy system gwarantował wybór sędziów-członków przez przedstawicieli środowiska sędziowskiego. Innym z zaleceń jest "przywrócenie niezależności i legitymacji Trybunału Konstytucyjnego przez zapewnienie, aby prezes i wiceprezes byli wybierani zgodnie z prawem oraz aby wyroki Trybunału były publikowane i w całości wykonywane".
Na początku stycznia do Brukseli przyleciał premier Mateusz Morawiecki, aby spotkać się z szefem KE Jean-Claude'em Junckerem. Obaj politycy poruszyli w rozmowie m.in. kwestię praworządności. Morawiecki i Juncker umówili się na kolejne spotkanie, by - jak napisali we wspólnym oświadczeniu - kontynuować dyskusję w omawianych sprawach, "mającą przynieść postępy do końca lutego".
Autor: kb//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24