Jeżeli na czymś opierać machinę rządową, to na wiceministrach jest taniej niż na dyrektorach - przekonywał w "Jeden na jeden" wiceminister infrastruktury i pełnomocnik rządu Marcin Horała. Pytany o rekonstrukcję Rady Ministrów i zmniejszenie liczby resortów przyznał, że administracja jest jak trawnik, który "trzeba czasem przystrzyc".
W czwartek zakończyła się kolejna tura rozmów polityków Zjednoczonej Prawicy w sprawie nowej umowy koalicyjnej i rekonstrukcji rządu. Po negocjacjach niemal pewne jest zmniejszenie liczby resortów do około 12. W obecnym rządzie Mateusza Morawieckiego funkcjonuje 20 ministerstw.
Wiceminister infrastruktury i pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego Marcin Horała (PiS) w piątkowym "Jeden na jeden" w TVN24 pytany był przez Krzysztofa Skórzyńskiego o liczbę pełnomocników w rządzie. A tych jest około 40 - prawie trzykrotnie więcej niż na początku pierwszej kadencji rządów PiS.
W lipcu 2019 roku powołany został na przykład pełnomocnik premiera do spraw utworzenia Centralnego Ośrodka Sportu w Ustrzykach Dolnych, pełnomocnik rządu ds. obchodów stulecia Niepodległości (które trwają do 2021 roku) czy pełnomocnik ds. afrykańskiego pomoru świń.
Czy tak liczne stanowiska mogą stanowić antyreklamę hasła "sprawne państwo"? - Nie, wręcz przeciwnie - odpowiadał Horała.
- Jeżeli spojrzymy na poziom zarobków, to wiceministrowie to są tacy tani, skromni robotnicy winnicy pańskiej, znacznie tańsi niż podlegli im dyrektorowie - powiedział. - Jeżeli na czymś opierać machinę rządową, to na wiceministrach jest taniej niż na dyrektorach - dodał.
Horała, który sam jest pełnomocnikiem rządu, tłumaczył, że to stanowisko nie jest etatowe. - To zazwyczaj jest wiceminister, który poza tym pełni taką funkcję - mówił. Dodał, że w jego biurze pełnomocnika pracują trzy, cztery osoby. - Chodzi o to, żeby w takich sprawach, które są interdyscyplinarne i wykraczają poza jeden resort, była osoba, która za tę działkę przekrojową odpowiada i ma tytuł, żeby zwrócić się do innego resortu o jakiejś działania - wyjaśniał.
Administracja jak trawnik. "Warto czasem ją przystrzyc"
Pytany o zbliżającą się rekonstrukcję rządu polityk Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że nie bierze udziału w rozmowach na ten temat. Mówiąc o odchudzeniu administracji, przyznał, że w tym przypadku "nie ma automatyzmu". - Administracja ma to do siebie, że czasem sama się rozrasta i tak jak trawnik, warto czasem ją przystrzyc - powiedział.
W programie padło pytanie o przyszłość po rekonstrukcji ministerstwa infrastruktury, w którym Horała jest wiceministrem. - Z tego, co się mówi, jest taka jedna z wersji rządu, w którym tego ministerstwa nie ma, a inna wersja, w którym (resort) jest. Zobaczymy, która będzie ostatecznie przyjęta - odpowiedział.
Horała na pytanie o liczbę wiceministrów po rekonstrukcji odparł, że ich liczba zapewne będzie zredukowana razem z liczbą ministerstw. Powtórzył tu swoje twierdzenie, że zazwyczaj wiceministrowie zarabiają "dwukrotnie, trzykrotnie mniej" niż podlegli dyrektorzy. Czy jego zdaniem można zatem odczytywać to jako powrót do tematu podwyżek dla polityków? - Ja o nic nie apeluję, ja tylko stwierdzam fakt - uciął.
Dotychczasowa umowa koalicyjna Prawa i Sprawiedliwości, Solidarnej Polski oraz Porozumienia obowiązywała do wyborów prezydenckich.
Horała o Ardanowskim: trudno byłoby pełnić funkcje, nie zgadzając się z uregulowaniami w danej dziedzinie
We wtorek prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński oświadczył, że w Polsce trzeba wprowadzić nowy porządek prawny dotyczący ochrony zwierząt i poinformował, że gotowy jest projekt ustawy w tej sprawie. Projekt zakłada między innymi zakaz hodowli zwierząt futerkowych i ograniczenie uboju rytualnego.
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski w Radiu Zet komentował, że ma w tej kwestii odmienne zdanie niż Kaczyński. - Co za różnica, czy to zabijanie norek, świni czy krowy? - pytał. - Tak samo ingerujemy w to zwierzę. Rolnictwo, które jest od początku świata i daje człowiekowi możliwości wykorzystywania zwierząt - mówił.
Horała zapytany, czy w kontekście tych słów można podejrzewać rezygnację ministra rolnictwa, odpowiedział, że "jeżeli chodzi o kształt rządu, to są to decyzje prezesa Kaczyńskiego, premiera Morawieckiego i oczywiście samego pana ministra". - Niewątpliwie bardzo trudno byłoby pełnić funkcję, w sytuacji kiedy wchodzą uregulowania dotyczące danej dziedziny, z którymi ktoś się nie zgadza - mówił. Zwrócił uwagę, że omawiane uregulowania nie weszły jeszcze w życie.
Polityk PiS zapowiedział, że poprze ustawę, jednak czeka na jej ostateczny kształt i ewentualne poprawki.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24