Międzypaństwowy Komitet Lotniczy zaprezentował symulację ostatnich minut lotu polskiego Tu-154M. Prezentujemy całość symulacji z polskim tłumaczeniem zapisu z czarnych skrzynek. Co wynika z filmu? - Żadne informacje od załogi nie były przekazywane kontrolerowi. Kontroler nie wydał zgody na lądowanie, jednak samolot schodził dalej. Załoga nie reagowała na ostrzeżenia systemu TAWS - wyjaśniał w czasie konferencji MAK szef jej komisji technicznej Aleksiej Morozow. Jak dodał, w kabinie znajdowały się co najmniej dwie osoby spoza załogi.
Trajektorię lotu pokazano na aplikacji google maps, a poszczególne etapy opisywał Aleksiej Morozow. Stwierdził m.in., że pokazuje ona, iż warunki atmosferyczne były tak trudne, że gdy samolot nadlatywał nad lotnisko, "nie było widać ziemi".
Zapis z czarnych skrzynek po raz pierwszy
Na nagraniu słychać też rozmowę pomiędzy załogą polskiego samolotu, a wieżą lotniska w Smoleńsku i kontrolera informującego o warunkach na lotnisku. Po raz pierwszy publicznie ujawniono obszerne fragmenty zapisu dźwiękowego z czarnych skrzynek.
- Publikacja zapisów z kabiny pilotów jest prowadzona za zgodą organów prowadzących śledztwo prokuratorskie w sprawie karnej dotyczącej katastrofy - wyjaśnił szef komisji technicznej MAK. Nie sprecyzował jednak, czy chodzi o prokuraturę polską czy rosyjską.
Jak powiedział Morozow, znajomość języka rosyjskiego przez dowódcę polskiej załogi "była satysfakcjonująca", jednak pozostałych pilotów "niewystarczająca". Cała załoga, zdaniem MAK, znajdowała się w stanie podwyższonego napięcia emocjonalnego i psychologicznego
Dwie osoby spoza załogi
Ujawnił też, że co najmniej dwie osoby nie będące członkami załogi Tu-154M były w kabinie podczas manewru lądowania samolotu - jedną z nich był dowódca sił powietrznych gen. Andrzej Błasik. Z nagrania wynika, że był to Mariusz Kazana. Morozow dodał, że zgodnie z ekspertyzą psychologiczną obecność Błasika wywarła "ogromną presję na członków załogi i spowodowała, że podjęła ona dalszą próbę lądowania, poniżej wysokości decyzji, bez nawiązania kontaktu wzrokowego z ziemią".
- Dowódca załogi - po rozmowie radiowej z załogą polskiego samolotu Jak-40, który wcześniej wylądował w Smoleńsku - na podstawie ogólnych zasad prawnych obowiązujących w Polsce i w Rosji samodzielnie zdecydował o podjęciu próby lądowania, na co zgodziła się wieża. Ustalono, że załoga będzie posługiwać się własnym sprzętem i danymi - dodał Morozow.
Podkreślił, że zgodnie z zasadami w wypadku pogorszenia się warunków meteo kontroler "informuje, że lądowanie jest niemożliwe". - On może zezwolić na lądowanie, ale to oznacza tylko tyle, że pas jest wolny - a nie, że są odpowiednie warunki do lądowania - zaznaczył.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24