Sejm przyjął w środę wieczorem nowelizację ustawy o finansowaniu in vitro z budżetu państwa. Wcześniej odbyła się debata. - Projekt przywraca szansę na realizacje marzeń dla 1,5 miliona par borykających się z problemem niepłodności - podkreślała Wioleta Tomczak z Polski 2050. Wanda Nowicka z Lewicy zaznaczyła, że "wszyscy mają prawo do szczęścia oraz do ukochanego potomstwa".
Za nowelizacją ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych głosowało 268 posłów, przeciw było 118, wstrzymało się 50. Klub PiS podzielił się podczas głosowania: były 23 głosy za ustawą, 102 przeciw, 49 wstrzymujących się.
Wśród polityków klubu PiS, którzy głosowali za ustawą, byli między innymi: Mateusz Morawiecki, Mariusz Kamiński, Radosław Fogiel, Katarzyna Sójka, Janusz Cieszyński, Joanna Lichocka, Marcin Przydacz, Rafał Bochenek czy Piotr Mueller.
Od głosu wstrzymał się prezes PiS Jarosław Kaczyński, a także m.in.: Mariusz Błaszczak, Kamil Bortniczuk, Łukasz Mejza, Bolesław Piecha, Jacek Sasin, Marek Suski czy Małgorzata Wassermann.
Większość klubu PiS była przeciw ustawie o refundacji in vitro ze środków publicznych. W ten sposób zagłosowali m.in.: Zbigniew Ziobro, Andrzej Adamczyk, Jan Krzysztof Ardanowski, Dominika Chorosińska, Przemysław Czarnek, Marcin Horała, Sebastian Kaleta, Jan Kanthak, Janusz Kowalski, Marek Kuchciński, Marzena Machałek, Antoni Macierewicz, Marlena Maląg, Dariusz Matecki, Arkadiusz Mularczyk, Jacek Ozdoba, Dariusz Piontkowski, Ryszard Terlecki, Maciej Wąsik, Elżbieta Witek, Michał Woś i Jarosław Zieliński.
Kluby Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050-TD, PSL-TD oraz Lewicy w całości poparły ustawę. Z kolei wszyscy posłowie Konfederacji zagłosowali przeciw.
Obywatelski projekt dotyczący in vitro został złożony w ubiegłej kadencji Sejmu. Zgodnie z nim minister zdrowia miałby opracować, wdrożyć, zrealizować i sfinansować program leczenia niepłodności, obejmujący procedury medyczne wspomaganej prokreacji, w tym zapłodnienie pozaustrojowe.
Chodzi o projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Wnioskodawcy podnoszą, że z uwagi na dość wysokie koszty procedury in vitro jej dostępność jest w Polsce obecnie ograniczona. W projekcie określono minimalną wysokość środków finansowych pochodzących z budżetu państwa, która corocznie ma zostać przeznaczona na realizację przedmiotowego programu polityki - nie mniej niż 500 milionów złotych.
Wcześniej, w środę po południu, odbyło się drugie czytanie, czyli debata nad projektem. W związku ze zgłoszeniem poprawek został on ponownie skierowany do komisji zdrowia. Komisja odrzuciła wszystkie poprawki zgłoszone przez posłów PiS, w tym zgłoszoną przez posła Piotra Uścińskiego (PiS) dotyczącą - jak mówił w środę Sejmie - produkowania w metodzie in vitro "tylko tych zarodków, które mają szansę się urodzić".
Arłukowicz: po ośmiu latach cierpień przychodzi obywatelska ustawa
W trakcie debaty na sali plenarnej poseł Koalicji Obywatelskiej Bartosz Arłukowicz (KO) przedstawił sprawozdanie z wtorkowego posiedzenia komisji zdrowia.
- Po ośmiu latach trudnego czasu, cierpień, czasem łez ludzi, którzy borykają się z niepłodnością, do Sejmu przychodzi obywatelska ustawa gwarantująca to, że wróci finansowanie in vitro - mówił.
Powiedział, że podczas posiedzenia komisji zdrowia PiS złożył poprawkę, by in vitro było dostępne wyłącznie dla małżeństw. - Nie, nie, nie. Będzie dostępne dla tych, którzy go potrzebują - zadeklarował Arłukowicz.
PiS: wiele mankamentów natury formalnej i etycznej
Józefa Szczurek-Żelazko z PiS wskazała, że projekt posiada wiele mankamentów natury formalnej i etycznej. - Wymaga dalszej debaty, dlatego też posłowie PiS wczoraj na komisji zdrowia (...) zgłosili wniosek o wysłuchanie publiczne - przypomniała. Wniosek o wysłuchanie zakładał, że odbyłoby się ono 15 grudnia. Wniosek został jednak przez większość członków komisji odrzucony.
Posłanka poinformowała, że klub PiS nie wprowadza dyscypliny w kwestii głosowania nad tym projektem. - Każdy poseł będzie mógł podjąć decyzję zgodnie ze swoją wiedzą, swoimi przekonaniami i wartościami. Posłowie PiS będą zgłaszać kolejne poprawki - zapowiedziała.
Piotr Uściński z PiS zaproponował ponownie poprawkę, zgłoszoną na wtorkowej sejmowej komisji. Ma ona spowodować - jak mówił - "że będziemy produkowali w metodzie in vitro, powoływali do życia tylko te zarodki, które mają szansę się urodzić".
Wielichowska: in vitro jest dla wielu ludzi często finansowo nieosiągalne
Monika Wielichowska z KO podkreśliła, że koszt leczenia niepłodności metodą in vitro to dziś w Polsce od 12 do 17 tysięcy złotych - na samą tylko procedurę. - Gdyby doliczyć do tego koszt leków, przejazdów do kliniki i wizyty w samej klinice, wychodzi prawie 30 tysięcy. Ten olbrzymi wydatek powoduje, że samodzielne finansowanie in vitro jest dla wielu ludzi wielkim wyzwaniem, często finansowo nieosiągalnym - wskazała Wielichowska.
Podkreśliła, że "osób, które chcą zostać rodzicami, zmagają się z niepłodnością i sięgają po pomoc lekarzy i specjalistów jest coraz więcej".
Posłanka KO Agnieszka Pomaska przypomniała, że w poprzedniej kadencji Sejmu podczas pierwszego czytania tego projektu na sali były dwie osoby z Prawa i Sprawiedliwości. - Kiedy odbywało się pierwsze czytanie tej ustawy w obecnej kadencji Sejmu, wyszliście z tej sali, wyszedł premier Morawiecki - mówiła, zwracając się do posłów PiS.
- Państwo z PiS oczekiwali wczoraj wysłuchiwania publicznego. Czy pamiętacie państwo wysłuchanie publiczne, kiedy likwidowali program in vitro? Nie, wtedy zrobili to z przyczyn czysto ideologicznych - mówiła Barbara Nowacka z KO. Posłanka złożyła również poprawkę do procedowanego projektu.
"Nie możemy pozwolić na to, by kolejni z tych marzeń byli ograbiani"
Wioleta Tomczak z Polski 2050 podkreśliła, że "projekt przywraca szansę na realizacje marzeń dla 1,5 miliona par borykających się z problemem niepłodności". - Ograbiliście ich z marzeń o powiększeniu rodzin, z marzeń o szczęściu i nie możemy pozwolić na to, by kolejni z tych marzeń byli ograbiani - powiedziała Tomczak, zwracając się do posłów PiS i nawiązując do ich decyzji o zaprzestaniu finansowania in vitro.
Posłanka wskazała też, że metoda in vitro może też być odpowiedzią na problemy demograficzne i niską liczbę urodzeń. - W imieniu klubu Polska 2050 Trzecia Droga chciałam ponownie potwierdzić wsparcie naszych parlamentarzystów dla tego projektu - zadeklarowała Tomczak.
Agnieszka Kłopotek z PSL zaznaczyła, że "mamy demograficzny Armagedon, bo nie mamy zastępowalności pokoleń". Zdaniem posłanki programy społeczne okazały się tu nieskuteczne.
- W latach 2013-2016, kiedy udział i finansowanie tego projektu było prowadzone, urodziło się ponad 22 tysiące dzieci. Ten program kosztował wtedy około 250 milionów złotych. Jak łatwo policzyć, jedna procedura tego, żeby jedno dziecko przyszło na świat, wynosiła około 11 tysięcy. To dużo czy mało? To zdecydowanie mniej, niż wezmą ministrowie Prawa i Sprawiedliwości za dwa tygodnie nicnierobienia - powiedziała Kłopotek.
Zapewniła o wsparciu dla wszystkich, którzy poddają się tej metodzie. - Dość piętnowania i wykluczania ludzi decydujących się na metodę in vitro. Nie ma mojej zgody na dzielenie obywateli na lepszych i gorszych, nie ma zgody na piętnowanie dzieci, które rodzą się dzięki tej metodzie - podkreśliła.
Nowicka: obywatele biorą sprawy w swoje ręce
Zdaniem Wandy Nowickiej z Lewicy omawiany projekt to bardzo ważny akt obywatelski, który pokazuje, że "obywatele biorą sprawy w swoje ręce".
- Ustawa o finansowaniu in vitro z budżetu państwa zostanie przyjęta. Ludzie uskarżający się na niepłodność doczekają się tej możliwości korzystania z tej najskuteczniejszej metody leczenia niepłodności bez różnicy, bez nierówności w dostępie do niej - podkreśliła Nowicka. Zaznaczyła, że wszyscy mają prawo do szczęścia oraz do ukochanego potomstwa.
Wicemarszałek zwraca uwagę Braunowi, Gajewska zapowiada wniosek do komisji etyki
- Ten dzień kolejny, kiedy ta sprawa staje tutaj podniesiona przez was na sztandar, tak opacznie przez was pojmowany, wolności, sprawiedliwości, to jest dzień grozy. Bo jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie - mówił Grzegorz Braun (Konfederacja). Mówił, że "in vitro niczego nie leczy".
- Napadają tutaj na okularników. Ale jeśli już chcemy przyjąć tę figurę, która wyście wprowadzili do tej debaty, to ja powiem tylko tak: owszem, okulary niczego nie leczą, bo wzroku mi nie przywracają. Używam, ale nie podniosłem oprawek moich okularów z tej sterty, która leży w Oświęcimiu. Tego nie zrobiłem - mówił.
Po jego wystąpieniu głos zabrała wicemarszałek Sejmu Dorota Niedziela. - Kolejny raz zwracam uwagę na uważanie na słowa - powiedziała.
Zabierając głos w dyskusji, posłanka KO Kinga Gajewska powiedziała, że "chciałaby, żeby już nigdy z tej mównicy nie padały takie słowa, jakie zafundował nam poseł Braun". - Dlatego zgłaszam pana posła do komisji etyki za to, że porównuje procedurę in vitro do Auschwitz - przekazała.
"PiS zafundował przez ostatnie osiem lat katastrofę demograficzną"
- Dajcie możliwość skorzystać ludziom z refundacji in vitro, dajcie im szansę zostać rodzicami - apelowała w trakcie debaty Marcelina Zawisza (Lewica).
Władysław Kurowski (PiS) powiedział, że "potrzeba posiadania dziecka jest bardzo mocnym i pięknym uczuciem, dlatego państwo powinno wspierać dążenia rodziców do jej zaspokojenia, ale nie za wszelką cenę". - Diagnostyka, szukanie przyczyn niepłodności i zastosowanie metod leczenia "tak", ale eksperymentowanie na ludzkich zarodkach "nie". W tym kształcie ustawa "nie" - dodał.
Jakub Rutnicki (KO) mówił, że "PiS zafundował przez ostatnie osiem lat katastrofę demograficzną". Przypomniał, że "jedną z pierwszych decyzji rządu PiS było zatrzymanie finansowania in vitro".
Źródło: TVN24, PAP