W zorganizowaniu referendum w sprawie migrantów w terminie wyborów parlamentarnych chodzi o ogromne pieniądze. Chodzi o kasę, bo kampania referendalna będzie bez limitów - mówił w piątek w Sejmie poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński. - Czy znacie już nazwiska tłustych kotów z państwowych spółek, które będą robić przelewy na kampanię referendalną - pytała rządzących posłanka KO Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Sejm przyjął w piątek nowelizację ustawy o referendum ogólnokrajowym, która ma umożliwić przeprowadzenie referendum tego samego dnia, co wybory parlamentarne, prezydenckie lub do Parlamentu Europejskiego poprzez przede wszystkim ujednolicenie godzin głosowania, czyli w godzinach 7-21.
W czerwcu prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył, że kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej musi zostać poddana pod referendum. Zamiar przeprowadzenia referendum razem z przypadającymi na jesieni wyborami parlamentarnymi potwierdził w poniedziałek premier Mateusz Morawiecki.
Joński: chcecie ukryć wydatki na właściwą kampanię wyborczą
Poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński podczas sejmowego wystąpienia w piątek stwierdził, że "ludzie w Polsce zastanawiają się, po co PiS robi referendum, skoro nie jest ono potrzebne". - Po co PiS robi referendum w terminie wyborów parlamentarnych? Chodzi o kampanię referendalną. Chodzi o ogromne pieniądze - mówił.
- Chodzi, krótko mówiąc, o kasę, bo kampania referendalna będzie bez limitów. Każdy może wpłacić, każda instytucja, każda spółka Skarbu Państwa będzie mogła się w to zaangażować. Jak ludzie ze spółek Skarbu Państwa PiS-u finansowali kampanię polityków PiS-u w ostatnich wyborach do europarlamentu i parlamentu, widzieliśmy wszyscy. Ogromnymi milionami złotych, ogromnym strumieniem szły pieniądze na kampanie - powiedział.
Chodzi o ustalenia dziennikarza tvn24.pl Grzegorza Łakomskiego i Dariusza Kubika z redakcji "Czarno na białym", którzy przeanalizowali finansowanie kampanii wyborczych kandydatów PiS w ostatnich wyborach do europarlamentu. Znaczną część tych kampanii sfinansowały osoby sprawujące kierownicze stanowiska w zależnych od rządu spółkach i zależnych od PiS instytucjach państwowych. Rezultaty dziennikarskiego śledztwa można zobaczyć w reportażach "Do spółki z PiS. Parakampania" oraz "Do spółki z PiS. Kopalnia interesów".
Joński mówił, że "tu, przy kampanii referendalnej, tak na dobrą sprawę będzie to bez kontroli Państwowej Komisji Wyborczej". - I o to właśnie chodzi. Chcecie ukryć wydatki na właściwą kampanię wyborczą. To będzie największy przewał w historii Unii Europejskiej. Ale chcę powiedzieć bardzo jasno: to również skontrolujemy - zadeklarował.
Gasiuk-Pihowicz: ile na kampanię referendalną ma wpłacić klub milionerów PiS?
Wątek finansowania kampanii poruszyła też z trybuny sejmowej posłanka Koalicji Obywatelskiej Kamila Gasiuk-Pihowicz. - Co jest prawdziwym celem połączenia kampanii wyborczej z referendalną i czy przypadkiem nie jest to umożliwienie nielegalnego finansowania kampanii wyborczej - pytała.
- Mam kilka pytań do autorów projektu, do pana prezesa Kaczyńskiego, premiera Morawieckiego. Czy znacie już nazwiska tłustych kotów z państwowych spółek, które będą robić przelewy na kampanię referendalną? Kto zajmie na tej liście pierwsze miejsce? Czy pani (Sylwia) Sobolewska, milionerka (Małgorzata) Sadurska, a może któryś z kolegów pana (Zbigniewa) Ziobry lub (Jacka) Sasina - mówiła.
- Ile na kampanię referendalną ma wpłacić klub milionerów PiS i czy są już jakieś ustalenia co do minimalnych wpłat? To będzie 30 czy 40 tysięcy złotych? Które fundacje zaangażujecie w kampanię? Te od willi (Przemysława) Czarnka, od Bąkiewicza czy od Kukiza? - pytała.
Źródło: TVN24, PAP