Umowy w kluczowych programach zbrojeniowych, zmiana systemu dowodzenia wojskiem i zwiększenie liczebności armii. Te zapowiedzi Antoniego Macierewicza ze stycznia 2017 roku miały zapowiadać przełom. Co udało się zrealizować? Z dziewięciu głównych deklaracji jedną i to taką, która nie dotyczy modernizacji wojska. Oceniając jej efekty w 2017 roku, eksperci w rozmowie z tvn24.pl dość zgodnie wystawiają ministrowi "tróję".
Macierewicz składał swoje deklaracje w połowie stycznia 2017 roku na specjalnej rządowej konferencji prasowej w ramach kampanii #RokNowychZadań. Obok premier Beaty Szydło oraz szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka, szef resortu obrony mówił, jakie będą priorytety jego ministerstwa w rozpoczynającym się roku.
Ponieważ właśnie się skończył, można sprawdzić, jak udało się owe deklaracje zrealizować.
Były zapowiedzi, co się udało?
- Podpisanie umowy na system przeciwlotniczy i przeciwrakietowy Wisła. Nie udało się.
Trwają negocjacje, które mają być bliskie finału. Według ostatnich deklaracji przedstawicieli MON mowa o podpisaniu umowy na pierwszy etap programu w najbliższych miesiącach.
- Podpisanie umowy na okręty podwodne w ramach programu Orka. Nie udało się.
Minister w swoim styczniowym wystąpieniu wyraźnie powiedział: "zostanie zawarty kontrakt", jednak być może wyraził się nieprecyzyjnie, ponieważ na razie mowa jest jedynie o wskazaniu dostawcy, z którym MON będzie negocjował ostateczną umowę. Pod koniec grudnia Macierewicz mówił, iż może to się stać jeszcze przed sylwestrem, jednak później ministerstwo wydało oświadczenie, że czeka na dokumenty od firm. Wybór ma zostać dokonany w najbliższych miesiącach. Potem przyjdzie czas na długie negocjacje właściwej umowy.
- Realizacja zakupu artylerii rakietowej dalekiego zasięgu Homar. Nie udało się.
W swoim wystąpieniu Macierewicz nie stwierdził precyzyjnie, czy przewiduje podpisanie umowy w ciągu kolejnych 12 miesięcy, jednak określał ten program jako priorytet. Przy innych okazjach mówił, że "jest szansa" na zawarcie kontraktu. W połowie roku wybrano na partnera amerykańską firmę Lockheed Martin. Jednak, kiedy przyszło do negocjowania konkretnych zapisów umowy, sprawa się skomplikowała. W grudniu sam minister nazwał negocjacje "trudnymi". Nie wiadomo, kiedy mogą się skończyć. Na razie Warszawa sygnalizuje, że nie wyklucza zmiany partnera na firmę izraelską.
- Wzmocnienie floty myśliwców F-16. Nie udało się.
Minister mówił, że trwają w tej sprawie analizy oraz negocjacje, które "być może" zaowocują zwiększeniem potencjału lotnictwa. Już po konferencji powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że w grę wchodzi zakup dodatkowych F-16. Na razie Inspektorat Uzbrojenia uruchomił program Harpia, w ramach którego zaprosił do dialogu firmy, potencjalnie mogące dostarczyć Polsce nowe myśliwce, ale podpisywanie jakiejś umowy to daleka perspektywa. - Realizacja programu zakupu śmigłowców. Nie udało się.
Minister mówił, że dwie pierwsze maszyny trafią do wojska na przełomie stycznia i lutego, co jak się później okazało - nie było prawdą. Dodatkowo miało zostać "nabyte w tym roku" 14 śmigłowców dla Wojsk Specjalnych i Marynarki Wojennej. Do 2 stycznia 2018 r. nie wybrano jeszcze dostawcy ośmiu pierwszych maszyn. MON oczekuje na oferty. Minister deklaruje teraz dostawy w połowie 2019 roku. - Sformowanie trzech kolejnych brygad Wojsk Obrony Terytorialnej i podniesienie liczebności wojska do poziomu 125-130 tysięcy ludzi. Nie udało się.
Według ostatnich deklaracji dowódcy WOT, w grudniu 2017 roku miał on do dyspozycji osiem tysięcy ludzi. To niecałe trzy brygady, podczas gdy WOT powinien już w teorii liczyć sześć. Trzy sformowane w 2016 i trzy w 2017. Liczebność polskiego wojska można więc oszacować na około 120 tysięcy ludzi, wliczając w to Narodowe Siły Rezerwy. Bez nich to około 108 tysięcy. - Przygotowanie i przedłożenie rządowi ustawy wprowadzającej reformę systemu dowodzenia. Nie udało się.
Minister deklarował, że w styczniu 2017 roku zakończyły się "ustalenia wewnątrzresortowe", a projekt ustawy trafi niedługo do rządu. Kwestia reformy systemu dowodzenia utknęła jednak w miejscu z powodu konfliktu z Pałacem Prezydenckim o jej kształt. Spór na ten temat ciągle trwa. - Przekazanie na obronę cybernetyczną miliarda złotych. Nie ma danych pozwalających na ocenę.
MON w trakcie roku informował o różnych krokach zmierzających do utworzenia "wojsk cybernetycznych", które mają docelowo liczyć tysiąc ludzi. Do dwóch miliardów złotych zwiększyła się też kwota, która ma zostać na nie przeznaczona. Nie ma jednak informacji pozwalających stwierdzić, ile pieniędzy na takie cele przekazano. W październiku ministerstwo informowało portal "Niebezpiecznik", że w kwestii budowy wojsk cybernetycznych "trwają intensywne prace mające na celu opracowanie dokumentów wykonawczo-decyzyjnych". Po ich przygotowaniu miały trafić do rządu, ale czy tak się stało, nie wiadomo. - Realizacja postanowień szczytu NATO i przybycie wojsk Sojuszu do Polski. Udało się.
Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami do Polski trafiły wojska NATO. Na zachodzie kraju Amerykanie rozlokowali elementy swojej brygady pancernej. W Orzyszu powstał natomiast międzynarodowy batalion składających się z żołnierzy USA, Rumunii i Wielkiej Brytanii. Na lotnisku w Powidzu stacjonuje grupa amerykańskich śmigłowców.
"Widać postępy, ale brakuje podpisanych umów"
O ocenę minionego roku w MON poprosiliśmy też ekspertów.
W kwestii modernizacji technicznej, czyli zakupy nowego sprzętu - trzech dało ministerstwu ocenę dostateczną, a jeden powstrzymał się od wydania noty.
- Nie będę ani chwalił, ani ganił ministra. Gdyby przypomnieć zapowiedzi innych szefów MON wygłaszane w podobnych okolicznościach, to też były one często bardzo daleko idące i dalekie od realiów - stwierdził Andrzej Kiński, redaktor naczelny miesięcznika "Wojsko i Technika".
- Jeśli chodzi o priorytetowe programy, to może trójka, ale to tak z zachętą - mówi natomiast Mariusz Cielma, redaktor naczelny miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa". - W tych najważniejszych filarach modernizacji nie widać istotnych przełomów. Na programy priorytetowe wydaliśmy znacznie mniej, niż planowano, a budżet poszedł na inne rzeczy - dodaje ekspert. Zaznacza też, że WOT wyraźnie "nie wykonały planu". - Jest osiem tysięcy ludzi, a plany mówiły o 18 tysiącach. Nie ma możliwości, aby w wojsku było te 125-130 tysięcy (obiecanych - red.) ludzi - stwierdza.
Podobnie ocenia sytuację jego redakcyjny kolega - Tomasz Dmitruk. Jak mówi, ma już tytuł dla swojego tekstu na temat realizacji budżetu MON w 2017 roku: "W cieniu niezrealizowanych priorytetów".
- Finalizowano głównie zadania drugiej kategorii - mówi ekspert. - Jeśli chodzi o ten rok, wystawiłbym ocenę dostateczną. Widać postępy, ale brakuje podpisanych umów - dodaje.
Jedna ważna sprawa nieruszona
Na "trójkę" w zakresie modernizacji technicznej wojska ocenia MON również Michał Likowski, redaktor naczelny miesięcznika "Raport WTO". - Te deklaracje ministra ze stycznia 2017 roku od początku były wyjątkowo trudne do spełnienia - mówi. - Jeśli chodzi o te główne programy modernizacyjne, to nadal nie było przełomu. Tak w modernizacji obrony przeciwlotniczej, czyli programach Wisła i Narew, jak i systemie artylerii rakietowej Homar czy okrętach podwodnych Orka - tłumaczy ekspert. On również dodaje, że WOT zdecydowanie nie spełniły oczekiwań i pod koniec roku miały w szeregach około ośmiu tysięcy ludzi. - Czyli o wiele mniej niż zapowiadano. Choć to jedyny wynik, który realistycznie mógł zostać osiągnięty, biorąc pod uwagę kwestie organizacyjne czy demograficzne - stwierdza.
Likowski wymienia też rzeczy, z których MON może być zadowolony. - Na plus zdecydowanie można zaliczyć zakup karabinków Grot, co daje szanse na znaczne przyspieszenie ich rozwoju i wprowadzania do wojska. Podobnie amunicja krążąca Warmate, która jest zupełnie nowym rodzajem oręża. Pozytywna była też finalizacja kilku programów, zwłaszcza przyjęcie do służby niszczyciela min Kormoran II i zamówienie dwóch kolejnych - wylicza redaktor naczelny "Raport WTO".
Na koniec Likowski zastrzega jednak, że MON nie dokonało jednej, jego zdaniem, niezwykle ważnej rzeczy. - Nie doprowadzono do tej pory do zmiany całego sytemu zakupów uzbrojenia. To bardzo ważna kwestia. Ten obecny był i jest niewydolny. Dalej będą problemy ze sprawnymi zakupami. Ze zmianą tego stanu rzeczy i na przykład powołaniem Agencji Uzbrojenia, nie potrafi sobie poradzić żaden z kolejnych rządów - mówi.
Cele są ambitne. Potrzeba czasu i pieniędzy
- Trzeba pamiętać, że w największych i najważniejszych programach osiągnięto znaczny postęp. W dwóch trwają finalne negocjacje (Wisła i Homar - red.). Tylko że w tych przypadkach decyzje nie leżą w naszym ministerstwie obrony. Wiele kwestii jest w ogóle poza naszą jurysdykcją. Na przykład związanych z wewnętrznymi procedurami amerykańskimi - mówi natomiast Kiński.
Redaktor naczelny miesięcznika "Wojsko i Technika" tłumaczy, że umowy na systemy Wisła czy Homar moglibyśmy już mieć podpisane, gdybyśmy brali sprzęt "z półki", czyli dokładnie taki, jaki oferuje producent. - Podobnie jak zrobiła to Rumunia. Pewnie też zapłacilibyśmy mniej. Tylko należy postawić pytanie, czy naszym jedynym celem jest szybkie podniesienie zdolności naszego wojska, czy także wsparcie rozwoju polskiego przemysłu zbrojeniowego. Rząd wyraźnie postawił na to drugie, a w takim wypadku negocjacje są bardzo skomplikowane, muszą trochę potrwać i trzeba pogodzić się z większymi wydatkami na obecnym etapie - mówi ekspert.
- Po prostu stawiamy sobie ambitne cele i oczekiwania. Takie zawsze trudniej jest realizować - dodaje ekspert.
Autor: Maciej Kucharczyk/adso / Źródło: tvn24.pl