Podczas posiedzenia komisji sprawiedliwości i praw człowieka oraz finansów publicznych omawiano wyniki kontroli Najwyższej Izby Kontroli w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Poświęcona temu dyskusja nabierała miejscami gwałtownego przebiegu. "Pralnia pieniędzy", "defraudacja", "złodziejstwo" - mówili politycy opozycji, zwracając uwagę na wysokość kwot i nieprawidłowości wykazane przez NIK. - Próbujecie napluć w twarz ofiarom przestępstw, robicie to z czystego interesu politycznego - odpowiadał na to minister w KPRM Michał Wójcik. Prezes NIK Marian Banaś zaznaczył, że "kontrolę przeprowadzili bardzo doświadczeni kontrolerzy z długoletnim stażem".
Środowe posiedzenie sejmowych komisji sprawiedliwości i praw człowieka oraz finansów publicznych zwołano na wniosek posłów opozycji. We wniosku zwrócono się o informację do resortów sprawiedliwości i finansów oraz Najwyższej Izby Kontroli na temat wyników kontroli Izby poświęconej Funduszowi Sprawiedliwości.
Wyniki tej kontroli Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła w końcu września. Działanie ministra sprawiedliwości skutkowało niegospodarnym, niecelowym wydatkowaniem środków z Funduszu Sprawiedliwości i sprzyjało powstawaniu mechanizmów korupcjogennych - wykazała NIK. Nieprawidłowości zdaniem Najwyższej Izby Kontroli dotyczą ponad 280 milionów złotych. Ministerstwo Sprawiedliwości zdecydowanie odrzuca te oskarżenia.
Obecny podczas posiedzenia komisji Marian Banaś powtórzył posłom podstawowe wnioski z tej kontroli. - Chcę wyraźnie zaznaczyć, że kontrolę przeprowadzili bardzo doświadczeni kontrolerzy z długoletnim stażem. To nie ja prowadziłem kontrolę - podkreślał prezes Najwyższej Izby Kontroli.
Leszczyna (KO): defraudacja, malwersacja, przestępstwa
- Nasz wniosek nie ma nic wspólnego z jakąś dziwną wojną prowadzoną pomiędzy rządem PiS a prezesem NIK - mówiła Izabela Leszczyna (Koalicja Obywatelska), która przedstawiała wniosek z wystąpieniem o udzielenie informacji. - Traktujemy raport przedstawiony przez NIK do publicznej wiadomości, jako dokument przygotowany przez kontrolerów i inspektorów - dodała.
Jak oceniła posłanka KO, "tak naprawdę NIK ustami swoich kontrolerów powiedziała nam, że Fundusz Sprawiedliwości to nic innego, jak pralnia pieniędzy, z której korzyści czerpały osoby wskazywane palcem". - Defraudacja, malwersacja, przestępstwa i to nie tylko urzędnicze - wymieniała.
Wójcik (PiS): 200 milionów złotych rocznie wydawane z tego funduszu na sprzęt, który ratuje życie
Wywołało to gwałtowny sprzeciw posłów Prawa i Sprawiedliwości. - Nic takiego w tych wynikach nie zostało stwierdzone - komentował przewodniczący komisji sprawiedliwości Marek Ast (PiS).
- Słuchajcie państwo, 200 milionów złotych rocznie wydawane z tego funduszu na sprzęt, który ratuje życie i zdrowie ludzi, być może waszym znajomym, być może waszym bliskim. Nie pomyśleliście o tym? Myślicie tylko, że jest interes polityczny? - odpowiadał na zarzuty Michał Wójcik, minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
- Myślicie, że jest tylko interes polityczny i tylko o to chodzi, bo wasz guru Donald Tusk powiedział, że Marian Banaś to jest świadek koronny, więc dziś trzeba zrobić wszystko, żeby zaatakować Fundusz Sprawiedliwości - kontynuował Wójcik. - Taka jest prawda, (...) was boli to, że środki zostały przekazane poprzez różne instrumenty na wspieranie osób pokrzywdzonych przestępstwami - dodał.
Jak podkreślał minister w KPRM, poprzednikiem Banasia na stanowisku szefa NIK był Krzysztof Kwiatkowski, który wskazywał, że "nie można zarzucić nielegalności, jeśli chodzi o Fundusz Sprawiedliwości". - Ale to było, zanim zaczęliście kraść - przerywała mu okrzykami opozycja. Wójcik odpowiedział: - Być może się w sądzie spotkamy.
- Robicie to z czystego interesu politycznego, wy próbujecie napluć w twarz strażakom, dzieciom, osobom pokrzywdzonym. Gracie sobie tym - dodawał minister, zwracając się do posłów opozycji.
Sprawiedliwość funduszu. Zobacz materiał "Czarno na białym" w TVN24 GO
Szczerba: to było zorganizowane złodziejstwo. Wójcik: jedyne, co ukradziono, to wasz rozum
Michał Szczerba (KO) wskazywał, że wniosek opozycji dotyczył informacji Ministerstwa Sprawiedliwości. - Resort sprawiedliwości nie może sobie dowolnie interpretować, kto w tej sprawie wystąpi. Rozumiem, że minister z KPRM Michał Wójcik, jako wiceprezes Solidarnej Polski, jest bardzo zainteresowany, by bronić swojego pryncypała - mówił. Jak dodał, "na tej sali siedzą posłowie Solidarnej Polski, bezpośredni beneficjenci (...) tego funduszu, to było zorganizowane złodziejstwo".
- Jedyne, co ukradziono, to wasz rozum. Nie ma tu o czym rozmawiać w ogóle - odpowiadał Wójcik w ogólnym gwarze głosów posłów.
Przewodniczący Ast mówił, że Wójcik przedstawia odpowiedź, gdyż był odpowiedzialny za zakres objęty kontrolą NIK, gdy poprzednio pełnił funkcję wiceministra sprawiedliwości.
Fundusz Sprawiedliwości
Według NIK, "działania ministra sprawiedliwości i znacznej części organizacji, które otrzymały dotacje skutkowały niegospodarnym i niecelowym wydatkowaniem środków publicznych, a także sprzyjały powstawaniu mechanizmów korupcjogennych w przypadku osób podejmujących decyzje w zakresie rozliczania środków z Funduszu Sprawiedliwości". Resort sprawiedliwości określał zarzuty NIK jako "absurdalne".
Fundusz Sprawiedliwości gromadzi środki zasądzone od sprawców przestępstw. Jego dotacje mają być wykorzystywane do wspierania pokrzywdzonych, którzy odnieśli obrażenia między innymi w wypadkach drogowych będących wynikiem przestępstwa. Środki z funduszu w założeniu przeznaczane mają być na wsparcie prawne, psychologiczne i socjalne dla ofiar przestępstw.
Źródło: PAP