Departamentu Stanu USA, zgodnie z ustawą 447, wydał coroczny raport o roszczeniach w sprawie mienia żydowskiego. Na publikację odpowiedziało polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Amerykańska ustawa 447 to jeden z ulubionych tematów polskiej skrajnej prawicy. Jej nazwa przewijała się wielokrotnie w kampanii prezydenckiej. Wokół uchwalonej w 2018 roku ustawy narosło wiele mitów, między innymi o tym, że nakazuje wypłatę odszkodowań w sprawie mienia żydowskiego, utraconego na całym świecie w czasie II wojny światowej.
- Nie mówi o żadnych konkretnych kwotach, wbrew temu, co mówi się na skrajnej prawicy. Nie ma tam żadnych konkretnych krajów wymienionych – mówi zastępca redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" Michał Szułdrzyński. Amerykańskie przepisy nie mogą wywoływać skutków prawnych w Polsce. Ustawa zobowiązuje jedynie amerykańskie władze do publikowania raportów w sprawie mienia żydowskiego.
Ubiegłoroczny raport wywołał protesty środowisk narodowych, ku zdziwieniu amerykańskiej ambasador. - Nie ma mowy o żadnych pieniądzach, ani czymkolwiek, co ktoś miałby zwracać. Raport dotyczy chyba 48 krajów. Nie ma tam mowy o zmuszaniu kogokolwiek do czegokolwiek – wyjaśniała w czerwcu 2019 roku Georgette Mossbacher.
Ustawa 447 co najwyżej otwiera pole do nacisków dyplomatycznych. Część tegorocznego raportu poświęcona jest Polsce. Wskazuje, że "Polska jest jedynym krajem członkowskim Unii Europejskiej, w którym pozostały poważne kwestie związane z mieniem z czasów Holocaustu i który nie uchwalił kompleksowej krajowej ustawy reprywatyzacyjnej".
Amerykanie wskazują dodatkowo, że Polska przez 30 lat nie rozwiązała kwestii mienia nie tylko żydowskiego. – Wiemy doskonale, że nie uporała się tylko wobec obywateli polskich przedwojennych pochodzenia żydowskiego, ale też obywateli polskich pochodzenia polskiego, w związku z tym jest to problem systemowy – uważa Michał Szułdrzyński.
"Polska poważnie angażuje się na rzecz upamiętnienia Holocaustu"
Wbrew obiegowym opiniom w ustawie 447 nie ma mowy o oddawaniu konkretnych nieruchomości czy innego prywatnego majątku odebranego Żydom, a raczej o odszkodowaniach z państwowych budżetów. Organizacje żydowskie chcą, żeby uzyskane pieniądze były w większości przeznaczane na konkretne cele. - Żeby mogły tymi pieniędzmi dysponować na rzecz rozwoju kultury żydowskiej czy pielęgnowania miejsc pamięci – mówi Ewa Siedlecka z "Polityki".
Według autorów amerykańskiego raportu akurat w tym zakresie Polska zrobiła wiele. Czytamy w nim, że "Polska poważnie angażuje się na rzecz upamiętnienia Holocaustu", między innymi finansując muzea i pomniki historyczne.
Polska dyplomacja wydała oświadczenie w sprawie raportu
MSZ w komunikacie napisało, że "z uwagą" przyjęło raport Departamentu Stanu, który został opracowany na podstawie ustawy JUST Act. "Należy podkreślić, że Just Act nie jest ustawą, która ustanawia jakikolwiek nowy reżim prawny dotyczący roszczeń, jest wewnętrznym amerykańskim aktem prawnym. Ani Deklaracja Terezińska, ani ustawa Just Act (447) nie są instrumentami, które stanowiłyby jakąkolwiek podstawę prawną do wysuwania roszczeń o zwrot mienia w Polsce" - zaznacza MSZ.
"Z zadowoleniem odnotowaliśmy, że strona amerykańska wskazała w raporcie na podejmowane na bardzo szeroką skalę przez Polskę działania z zakresu upamiętnienia ofiar II wojny światowej, w tym ofiar Holokaustu. Podkreślono w nim wysiłki władz polskich, w tym opiekę nad miejscami pamięci, terenami obozów koncentracyjnych i obozów zagłady oraz wielkość środków finansowych wydatkowanych na te cele. Jest również zawarta pozytywna informacja o finansowym wsparciu ofiar represji, w tym ofiar Holokaustu bez względu na ich miejsce zamieszkania oraz o podejmowanych przez władze polskie działaniach w zakresie zapewnienia nauczania o Holokauście i jego ofiarach" - dodał resort.
MSZ podkreśliło, że Polska jest jednym z nielicznych państw na świecie, w których "nauczanie o Holokauście ma charakter obowiązkowy na wszystkich etapach edukacji". "Jesteśmy przekonani, że te informacje ze względu na fakt, że zostały ujęte w oficjalnym raporcie amerykańskim, dotrą szerzej do mediów i opinii publicznej w USA" - dodano.
"Odbiega w niektórych punktach od naszej oceny tego problemu"
"Jednocześnie pragniemy zaznaczyć, że opinia Departamentu Stanu dotycząca procesu restytucji mienia w Polsce odbiega w niektórych punktach od naszej oceny tego problemu" - wskazało MSZ. Resort zaznaczył, że Polska "zapewnia każdemu, niezależnie od posiadanego obywatelstwa lub pochodzenia, na równych zasadach, możliwość dochodzenia prawa do utraconej własności".
"Polskie prawo umożliwia byłym właścicielom lub ich następcom prawnym dochodzenie praw do nieruchomości na drodze administracyjnej i sądowej. Z procedur tych skorzystać może każdy uprawniony. Polska po transformacji ustrojowej wdrożyła odpowiednie instrumenty i procedury prawne umożliwiające odzyskanie mienia lub otrzymanie rekompensaty i przeznaczyła na te cele znaczne środki finansowe. To ogromny wysiłek, od którego poniesienia państwo polskie się nie uchyla, niezależnie od obywatelstwa czy pochodzenia osób wnoszących roszczenia" - zauważyło ministerstwo.
Wskazało, że jest prawdą, że Polska nie przyjęła jednej całościowej regulacji prawnej dotyczącej restytucji mienia, zaznaczając, że prawo międzynarodowe nie ustanawia uniwersalnych standardów lub procedur w tym zakresie, ani nie zobowiązuje państw do przyjęcia szczególnego ustawodawstwa. Jak zaznaczyło, "to, jakie środki zostaną zastosowane w celu zaspokojenia roszczeń majątkowych, należy do suwerennej decyzji państwa".
"Jednocześnie mamy świadomość, że prowadzone postępowania na drodze cywilnej lub administracyjnej są czasochłonne. Mają one charakter skomplikowany, często ze względu na braki w dokumentacji i znaczący upływ czasu, ale wnioskodawca musi przecież udowodnić niezbicie swoje prawo do odzyskiwanej własności, inaczej mogłoby dochodzić do nadużyć. Niemniej należy podkreślić, że obowiązujące instrumenty i procedury prawne realnie umożliwiają każdemu uprawnionemu dochodzenie swoich praw do utraconego mienia" - napisało MSZ.
W komunikacie MSZ zaznaczono, że "z kolei w sprawie mienia bezdziedzicznego polskie prawo przewiduje, że po bezpotomnej śmierci następuje przejęcie spadku przez gminę ostatniego miejsca zamieszkania danej osoby lub Skarb Państwa". "Rozwiązania tego typu obowiązują w innych krajach europejskich, a także w USA i Izraelu. Co ważne, wszystkie majątki przejęte na rzecz państwa polskiego jako mienie bezdziedziczne służą dziś realizacji celów publicznych, w tym ochronie dóbr kultury i edukacji, w tym w zakresie opieki nad dziedzictwem kultury Żydów Polskich oraz edukacji i upamiętnienia ofiar Holokaustu, na które to cele przeznaczane są w budżecie państwa polskiego bardzo duże środki" - zaznaczył resort dyplomacji.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24