Jak pisze "Rzeczpospolita", wszystko przez zbyt późne podjęcie decyzji o wprowadzeniu do użycia przez polską armię dwóch najważniejszych systemów - ewakuacji medycznej Medevac System i zestawu mobilnego podtrzymywania życia, będących na wyposażeniu samolotów transportowych Casa. Dodajmy: sprzętu kupionego w 2005 roku.
Sprzęt jest, ale zbędny
Pozwolenie na ich stosowanie szef Sztabu Generalnego i szef Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych wydali dopiero na początku 2009 r. Mimo formalnych decyzji, samoloty Casa wciąż nie mogą transportować rannych do Polski.
- Zestawy są aktualnie poddawane przeglądowi technicznemu - tłumaczy rzeczniczka prasowa Inspektoratu Wojskowej Służby Zdrowia Joanna Klejszmit. Jak się okazuje, dopiero po dokładnym zapoznaniu się z działaniem zestawów, personel medyczny będzie mógł rozpocząć pracę.
Ranny Polak liczy na pomoc USA
Z tego powodu, zdaniem "Rz", niemożliwy będzie transport do Polski z bazy Ramstein w Niemczech ciężko rannego polskiego żołnierza. Pół roku temu, pod pojazdem, którym jechał w Afganistanie, eksplodował ładunek wybuchowy. Żołnierzowi m.in. amputowano nogi. Od jesieni 2009 roku zajmowali się nim lekarze amerykańscy. Według dziennika, po raz kolejny będzie potrzebna pomoc żołnierzy z USA. Tym razem w transporcie rannego do Polski.
Warto przypomnieć, że od 2007 roku za pośrednictwem Amerykanów polska armia ewakuowała do kraju 18 ciężko rannych żołnierzy. – Zadajmy sobie pytanie, czy takie działania nie narażają zdrowia i życia żołnierzy i kto odpowiada za to, że ten sprzęt przez lata zalegał niewykorzystany w magazynach – zastanawia się ekspert wojskowy Janusz Walczak.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: mon.gov.pl