Wojsko poinformowało policję 16 grudnia 2022 roku, że w okolicach Bydgoszczy mógł spaść "niezidentyfikowany obiekt lotniczy" - potwierdziła redakcja tvn24.pl w źródłach z Komendy Głównej Policji. Jak ustaliliśmy, na policję w Nakle nad Notecią zadzwonił oficer w stopniu podpułkownika, a na poszukiwania "obiektu" wysłano wtedy policyjny patrol.
O tym, że 16 grudnia 2022 roku policja otrzymała zgłoszenie dotyczące "incydentu lotniczego", jako pierwszy poinformował Paweł Olszewski, poseł Platformy Obywatelskiej. "Po opatrolowaniu nic nie znaleziono. Interwencja nie została potwierdzona. Była zakończona jako niepotwierdzona. Wojsko samo nie weryfikowało i nie prowadziło poszukiwań" - napisał polityk PO na Twitterze.
Jak dodał następnie Olszewski, "zgłoszenia (...) dokonał pewien podpułkownik. Nic więcej nie chciał przekazać dyżurnemu policji. Są nagrania tych rozmów".
Telefon na policję. Incydent lotniczy
Informację o zgłoszeniu dotyczącym "incydentu lotniczego" przekazanym 16 grudnia 2022 roku przez wojsko potwierdziliśmy w źródłach z Komendy Głównej Policji. Jak dowiedziała się redakcja tvn24.pl, oficer w stopniu podpułkownika zadzwonił na numer telefonu komendy policji w Nakle nad Notecią. Zgłoszenie to - jak wszystkie trafiające na stanowisko kierowania - zostało nagrane. Oficer przekazał dyżurnemu policjantowi krótką informację, że doszło do "incydentu lotniczego" oraz że mógł spaść "niezidentyfikowany obiekt lotniczy". Jak wynika z naszych informacji, podpułkownik nie wspominał o rakiecie.
- Żołnierz wskazał oficerowi dyżurnemu bardzo duży obszar między miejscowościami Kruszyn i Białe Błota, dość odległy od okolic, w których rzeczywiście zostały znalezione szczątki rakiety - opowiada nasz rozmówca, prosząc o zachowanie anonimowości.
Gdy w kwietniu przypadkowa osoba odnalazła w pobliżu podbydgoskiej wsi Zamość resztki obiektu, prawdopodobnie rosyjskiej rakiety, policjanci wrócili do sprawy telefonu ze zgłoszeniem z 16 grudnia 2022 roku.
- Pion kontroli badał zachowanie oficera dyżurnego. Wysłał on patrol, jednak teren był zbyt wielki do penetracji, a bardziej precyzyjnych informacji z wojska nie było w kolejnych dniach i miesiącach - mówi oficer policji.
Minister oskarża generała. Generał publikuje oświadczenie
Wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak oświadczył w czwartek na konferencji, że procedury i mechanizmy reagowania w sprawie obiektu znalezionego pod Bydgoszczą zadziałały prawidłowo do poziomu Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, który nie poinformował go "ani odpowiednich służb o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej". Dowódcą tym jest generał broni Tomasz Piotrowski.
Generał Piotrowski w opublikowanym w piątek oświadczeniu odniósł się do słów ministra obrony narodowej. - W ostatnich godzinach odebrałem wiele telefonów, przeczytałem wiele informacji od ludzi, którzy piszą do mnie o tak zwanej "burzy medialnej", jaka zapanowała w przestrzeni - powiedział w apelu opublikowanym na stronie internetowej Wojska Polskiego. - Chciałem zwrócić się z apelem o rozsądek, o to, abyśmy w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje - dodał Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych.
CZYTAJ WIĘCEJ: Rakieta pod Bydgoszczą a działania służb. Oświadczenie generała Tomasza Piotrowskiego >>>
Źródło: tvn24.pl