Powinniśmy wysłać z Polski do Brukseli nie populistów, którzy będą szczuć na Unię Europejską, tylko ludzi, którzy mówią językami, znają się na Unii Europejskiej, którzy będą dbać o polskie interesy w Unii - przekonywał w "Faktach po Faktach" były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który do eurowyborów z listy Koalicji Europejskiej wystartuje jako "jedynka" z województwa kujawsko-pomorskiego.
W piątek zarząd Platformy Obywatelskiej zatwierdził kandydatów tej partii na listy wyborcze Koalicji Europejskiej, tworzonej przez PO, PSL, SLD, Nowoczesną i Zielonych.
Radosław Sikorski otwiera listę w województwie kujawsko-pomorskim. W tym województwie oprócz Sikorskiego na liście znalazł się także - startujący z ostatniego miejsca - poseł Krzysztof Brejza.
Na pytanie, dlaczego zdecydował się startować w eurowyborach, były szef MSZ zaznaczył, że "w powszechnej opinii to będą najważniejsze wybory do Parlamentu Europejskiego w jego historii". - Tam jest potrzebna ekipa z Polski, która będzie przykładała się do ratowania Unii Europejskiej i jej reformowania, a nie jej psucia i niszczenia. Bo jak powiedział minister spraw zagranicznych [Jacek Czaputowicz - red.] w swoim expose, Europie grożą populizmy, w Polsce też. Więc powinniśmy wysłać z Polski do Brukseli nie populistów, którzy będą szczuć na Unię Europejską, tylko ludzi, którzy mówią językami, znają się na Unii Europejskiej, którzy będą tak dbać o polskie interesy w Unii, żeby jednocześnie ta Unia była sprawna i stawała się mocarstwem - wskazał.
Dlaczego tak szeroka koalicja na wybory? "Sytuacja jest nadzwyczajna"
W związku z tym, że w Koalicji Europejskiej znajduje się pięć różnych ugrupowań politycznych, pojawiają się głosy, że w Brukseli mogą oni utracić jedność i "rozejść" się pomiędzy klubami. - Sytuacja jest nadzwyczajna, tak nie bywało w przeszłości, bo nie było zagrożenia demokracji w Polsce, nie było zagrożenia polexitem - stwierdził Sikorski. Dopytywany o tzw. polexit były szef MSZ powiedział, że "to już się dzieje". Oceniając europejską drużynę Platformy na wybory, Sikorski wskazał, że jest ona "bardzo mocna".
- Unia Europejska jest największym na świecie dawcą pomocy humanitarnej i rozwojowej i Janina Ochojska będzie tam autorytetem, który będzie mógł wpływać na to, jak te fundusze europejskie są rozdysponowane - ocenił. Założycielce Polskiej Akcji Humanitarnej, Janinie Ochojskiej "jedynkę" powierzono w okręgu obejmującym województwa dolnośląskie i opolskie.
Mówiąc o Włodzimierzu Cimoszewiczu i Leszku Millerze [jedynce PO na Śląsku - red.] Sikorski powiedział, że "są to ludzie, którzy wprowadzali Polskę do Unii Europejskiej".
- Dzisiaj są demokratami i ich europejskość jest autentyczna, w odróżnieniu od ich kolegów z prawicy, którzy wobec Unii Europejskiej są nieszczerzy - mówił. Podsumowując, Sikorski przekazał, że gra w tych eurowyborach toczy się o to, "czy Polska będzie miała w Brukseli skuteczną ekipę i o to, czy Unia Europejska odzyska sterowność". - Czy odzyska zdolność do realizowania interesów wszystkich jej obywateli, ale i poszczególnych państw członkowskich - mówił gość "Faktów po Faktach". - W tej chwili mamy ograniczoną zdolność do przyjmowania nowych traktatów i brexit, który, umówmy się, nie jest sukcesem Unii Europejskiej - tłumaczył. - To jest wielka przestroga dla Polski, dla polskich eurofobów: "jak będziecie dalej tak robić w Polsce, szczuć na Unię", tak jak Brytyjczycy szczuli, to skończymy, jako takie pośmiewisko, którym niestety stała się Wielka Brytania - mówił były szef MSZ.
Wybory europejskie odbędą się w Polsce 26 maja. W całej Unii Europejskiej wybory odbędą się w dniach 23-26 maja. W sumie Europejczycy wybiorą 705 europosłów.
Sprawa LGBT? "Będę jak lew bronił, aby do takich spraw Unia się nie wtrącała"
W połowie lutego prezydent stolicy Rafał Trzaskowski podpisał dokument "Warszawska polityka miejska na rzecz społeczności LGBT+" - tzw. deklarację LGBT, którą Prawo i Sprawiedliwość określiło "atakiem na rodzinę".
- Ja jestem zwolennikiem silnej, wręcz mocarstwowej Unii Europejskiej, ale takiej, która nie wtrąca się do tych spraw, które należą do prerogatyw państw członkowskich. Sprawy wychowania, kultury, tożsamości narodowej powinny na wieki wieków pozostać w domenie państw członkowskich - mówił Sikorski.
- Będę jak lew bronił tego, aby do takich spraw Unia Europejska się nie wtrącała - oświadczył.
Podczas konwencji Prawa i Sprawiedliwości na początku marca, prezes partii Jarosław Kaczyński powiedział, że przeciwnicy polityczni PiS "atakują naszą politykę społeczną i co gorsza atakują rodziny, atakują nawet dzieci".
- Ponieważ PiS się nie zna na Europie, nie leży im ten temat, mają w Europie fatalne notowania i fatalne stosunki z Unią Europejską, to próbują wywołać wojnę ideologiczną o sprawy, które z Unią Europejską nie mają nic wspólnego - ocenił były szef MSZ.
Sikorski przesłuchiwany w sprawie "zdrady dyplomatycznej"
Sikorski w piątek był przesłuchiwany w Prokuraturze Krajowej jako świadek w sprawie tak zwanej zdrady dyplomatycznej.
Śledztwo dotyczące "zdrady dyplomatycznej" jest jednym z dochodzeń prowadzonych w związku z katastrofą smoleńską. Sikorski był już przesłuchany w charakterze świadka w tym rodzaju śledztwa w maju 2017 roku.
- Jak wszystko, czego dotyka się Macierewicz, jest to groteska - mówił, komentując przesłuchanie.
- Sugerowanie, że te dziesiątki polskich urzędników, polityków, którzy zajmowali się katastrofą smoleńską i doprowadzili do ustalenia przyczyn katastrofy, na podważenie których nie znalazł się nawet cień dowodów. I że to się stało w wyniku zdrady Polski? - pytał. - To jest absurd po prostu, ale i parszywe zniesławienie - ocenił.
Sikorski zaznaczył, że na etapie przesłuchania nie może wyjawić treści swoich zeznań.
Tusk jest dla Kaczyńskiego "osobistym wrogiem"
Czy przesłuchanie jest przez Sikorskiego oceniane w kategoriach politycznych? - Słowa zdyskredytowanego wielokrotnie Macierewicza traktuje się poważnie, uruchamia się całe instytucje państwowe, tysiące godzin pracy prokuratorów, a tam gdzie są nagrania, niezapłacone faktury, nawet nie wszczyna się postępowania, dziwna sprawa - mówił były szef MSZ. - Intuicja mi podpowiada, ze to idzie w kierunku zarzutów wobec być może Donalda Tuska - wskazał. Sikorski określił, że Tusk jest dla Jarosława Kaczyńskiego "osobistym wrogiem". Nawiązał tym samym do możliwego powrotu Donalda Tuska do polskiej polityki.
Antoni Macierewicz w 2017 roku, wówczas jako szef MON, zawiadomił "o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej przez Donalda Tuska", który będąc premierem "nie dopełnił ciążących na nim obowiązków". Macierewicz wymienił tam przykłady, które jego zdaniem uniemożliwiły pełny udział strony polskiej w badaniu przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Na czym polega "zdrada dyplomatyczna"?
Zdrada dyplomatyczna to tzw. przestępstwo formalne. Oznacza to, że dla jego stwierdzenia nie potrzeba, by wspomniana zdrada doprowadziła do jakiejkolwiek szkody - wystarczy sam fakt "działania na szkodę" RP. Przestępstwo to jest ścigane z urzędu, można je popełnić tylko umyślnie.
Jest to przepis bardzo rzadko stosowany w postępowaniach prokuratorskich i sądowych. Od 1950 roku do dziś na jego podstawie skazano prawomocnie zaledwie dwie osoby. Prokuratura Okręgowa w Warszawie co najmniej raz odmówiła w przeszłości wszczęcia śledztwa w sprawie domniemanej zdrady dyplomatycznej w związku z katastrofą smoleńską.
Sprawcą przestępstwa polegającego na zdradzie dyplomatycznej może być zarówno obywatel Polski, jak i cudzoziemiec, którzy zostali upoważnieni do występowania w imieniu RP.
Chodzi przede wszystkim o przedstawicieli dyplomatycznych, konsularnych, członków rządu, parlamentarzystów reprezentujących RP w stosunkach z obcym rządem lub organizacją. Przedmiotem badania prokuratury w tym wypadku mogą być więc działania każdego funkcjonariusza publicznego, który miał takie upoważnienie w latach 2010-2011.
Radosław Sikorski w latach 2007-2014 pełnił funkcję szefa MSZ.
Autor: akw/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24