Ministerstwo Obrony Narodowej zdecydowało, że ORP Kościuszko będzie remontowany. Koszt remontu jest duży, dlatego padają pytania, czy warto dalej w niego inwestować. Eksperci twierdzą, że nawet po remoncie nie będzie gotowy do walki. - To jest pudrowanie trupa i nic więcej - ocenia komandor rezerwy Janusz Walczak, były rzecznik Marynarki Wojennej. Materiał magazynu "Polska i Świat".
ORP Kościuszko to największy okręt polskiej Marynarki Wojennej. Ma sto trzydzieści metrów długości i ponad czterdzieści lat. Resort obrony właśnie podjął decyzję o jego remoncie. Koszt to prawie pięćdziesiąt milionów złotych.
"Pudrowanie trupa i nic więcej"
- Bardzo duża załoga, bardzo duże koszty utrzymania, bardzo duży koszt szkolenia. Brak możliwości modernizacji, brak możliwości uzbrojenia, bo na przykład niektórych systemów już się nie produkuje. To po co go remontujemy? To jest pudrowanie trupa i nic więcej - ocenia te plany były rzecznik Marynarki Wojennej kmdr rez. Janusz Walczak.
- My tak naprawdę tylko przedłużamy życie tej fregacie do pływania, a nie do walki. My potrzebujemy nowych okrętów - wtóruje mu kmdr rez. Maksymilian Dura, były oficer Marynarki Wojennej, z portalu defence24.pl.
Polska posiada dwie takie fregaty i od lat odsuwa moment wycofania ich ze służby.
Rok temu prezydent Andrzej Duda planował zakup tylko odrobinę młodszych okrętów od Australii, która uważa je za zbyt stare. Ale ostatecznie ten pomysł upadł.
Marynarka Wojenna coraz bardziej przypomina technologiczny skansen. Mamy prawie czterdzieści okrętów, a ich średni wiek to aż trzydzieści pięć lat, nawet wliczając w to mocno poprawiający średnią, dwuletni niszczyciel min.
"O Marynarce Wojennej głównie się mówi, niewiele się w nią inwestuje"
Jak przebiega konieczna modernizacja naszych sił morskich świetnie pokazuje przykład jednostki patrolowej ORP Ślązak. Choć jego budowę rozpoczęto w 2001 roku, czyli 18 lat temu, wciąż nie jest gotowa. ORP Ślązak, który obecnie przechodzi tak zwane próby morskie, miał kosztować ćwierć miliarda złotych. Wydano cztery razy więcej.
- O Marynarce głównie się mówi, natomiast niewiele się w nią inwestuje. Bez zmiany tego stanu rzeczy polska Marynarka utraci znaczną część swoich możliwości mniej więcej w połowie przyszłej dekady - ocenia Marek Świerczyński, starszy analityk ds. bezpieczeństwa Polityka Insight.
Być może najgorsza sytuacja jest z okrętami podwodnymi. Przez ostatnie półtora roku wycofano z użytku dwie takie jednostki, bo były za stare.
- One są bardzo niebezpieczne. Można się tam szkolić, natomiast nie mają zdolności bojowych - mówi kmdr rez. Janusz Walczak.
Co z zakupem okrętów podwodnych?
Polska posiada dwa okręty podwodne typu Kobben. Każdy z nich ma ponad 50 lat, a w świecie technologii to bardzo odległa epoka. Mimo to o zakupie nowych wciąż tylko się mówi.
Koszt zakupu trzech maszyn to 10 miliardów złotych. Zdaniem specjalistów, to byłyby dobrze wydane pieniądze. Okręt podwodny to bowiem podstawa marynarki operującej na Bałtyku. Od 20 lat są jednak tylko plany zakupu bądź wypożyczenia.
- Po pierwsze przedłuży się życie okrętom, które są wykorzystywane teraz, po drugie prawdopodobnie wypożyczy się okręt podwodny starszy od innych Marynarek Wojennych. I tak naprawdę nie otrzymamy tego, co jest najważniejsze, czyli tej nowej generacji sprzętu, a polskie stocznie nie dostaną zamówień - tłumaczył kmdr rez. Maksymilian Dura.
Ministerstwo Obrony Narodowej do momentu publikacji materiału nie odpowiedziało na pytanie TVN24, czy i kiedy będzie realizowany program zakupu okrętów podwodnych.
Autor: KB/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24