Awantura była ogromna, równie wielki był jej powód. Tymczasem budowa zamku w Stobnicy trwa w najlepsze. Zapowiadana ponad pół rok temu kontrola procesu decyzyjnego, który pozwolił na gigantyczną inwestycję w Puszczy Noteckiej jest wprawdzie w toku, ale urzędnicy pracują zdecydowanie wolniej niż budowlańcy. I nikt już nie wierzy, że nad jeziorem nie będzie wysokiej na 50 metrów wieży. Materiał magazynu "Polska i Świat".
- Inwestor wprowadził w błąd organ, informujemy nadzór budowlany. Wyrazem mojego niepokoju jest złożenie zawiadomienia do prokuratury - tak minister środowiska Henryk Kowalczyk mówił o zamku w Stobnicy ponad 200 dni temu. A tak - kontrowersyjna inwestycja, realizowana w sercu Puszczy Noteckiej - wygląda dziś.
Zamek-apartamentowiec zyskał już 50-metrową wieżę, a cała budowa jest coraz bliżej ukończenia. W tym samym czasie zapowiedziane przez ministra kontrole i postępowania wciąż trwają. I tu końca nie widać.
- Zostało wszczęte śledztwo w sprawie prowadzenia prac budowlanych w sposób zagrażający środowisku, jak również spowodowania znacznej szkody w środowisku naturalnym – mówi Michał Smętkowski z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
I tak od sierpnia. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów. Przesłuchano świadków, zebrano dokumentacje, teraz prokuratura czeka na opinie biegłych. Wtedy zdecyduje co dalej.
- Opinia ma być wydana na początku czerwca tego roku – dodaje Smętkowski.
Zaniżona powierzchnia
Ponad pół roku temu kontrola Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wskazała szereg nieprawidłowości w przypadku tej inwestycji: przede wszystkim jej dużo większą niż w dokumentacji powierzchnię - zamiast 1,7 ha, ponad 2. To kluczowa kwestia.
- Są deklaracje samego inwestora - ten zakres większy, który tutaj zostaje podnoszony jako zwiększenie tej inwestycji, jest zapleczem budowy – mówi Karolina Bak, naczelnik Wydziału Architektury i Budownictwa Starostwa Powiatowego w Obornikach.
Zostanie ono rozebrane po zakończeniu prac. I według nadzoru budowlanego nie wymagało pozwolenia. Ale według GDOŚ – tymczasowe, czy nie - zaplecze budowlane może obszarom chronionym Natura 2000 szkodzić. Inwestor, zaniżając powierzchnię, uniknął wydania niezbędnej decyzji środowiskowej.
- W wyniku kontroli GDOŚ pojawiły się nowe fakty. Regionalny dyrektor ochrony środowiska wznowił postępowanie w sprawie warunków prowadzenia robót na terenach cennych przyrodniczo, robót mających zmienić stosunki wodne – mówi Jacek Przygocki z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Poznaniu.
Od tego między innymi zależy los innych, wydanych już pozwoleń. Postępowanie trwa. I już dwukrotnie było przedłużane. Ostatnio do 30 kwietnia.
- Uzyskujemy wyjaśnienia od inwestora, w związku z rozbieżnościami, które pojawiły się właśnie w tym momencie – kontynuuje Przygocki.
"Czynności trwają"
W lipcu ub.r. do poznańskiej Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska weszło Centralne Biuro Antykorupcyjne. - Poprosiliśmy o dokumenty dotyczące oceny oddziaływania na obszar Natura 2000 - przekazuje CBA.
Według informacji, które otrzymaliśmy, tu również "w dalszym ciągu czynności trwają". Terminu ich zakończenia nie wyznaczono.
- Czy to jest dobrze, czy nie, że to trwa tyle czasu? Nie mnie oceniać, ale ważne, żeby ta sprawa na pewno została dokładnie sprawdzona. Co jest warte podkreślenia – pan minister Kowalczyk, jako minister, tak naprawdę zrobił więcej niż mógł – twierdzi Aleksander Brzózka, rzecznik Ministerstwa Środowiska.
Pytanie co zakończy się wcześniej, kontrole czy budowa, której nikt nie wstrzymał, bo takie uprawnienia ma jedynie nadzór budowlany. A ten nie widzi ku temu powodów. Podobną opinię słyszymy w starostwie.
- Inwestor wszystkie zgody posiada. Musiałaby zaistnieć sytuacja, że któreś z decyzji, bądź postanowień, zostaną uchylone. Wtedy zostanie również uchylone pozwolenie na budowę – mówi Karolina Bak.
Jest jednak kontrola, która się zakończyła i to postanowieniem. Wody Polskie uznały między innymi, że inwestor - usypując pod plac budowy wyspę - bezprawnie zasypał Kanał Kończak, który znajduje się na działce Skarbu Państwa.
Pod koniec lutego nakazano usunąć 170-metrowe tak zwane zasypanie. Spółka DJT ma na to czas do końca grudnia 2020 roku.
Z inwestorem - mimo prób - nie udało nam się skontaktować.
Autor: AP//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań