Zamiast naukowej ciekawostki albo zabawnego hasła - komiks. Tym kusi dzieci producent soku "Kubuś scool". Ale kuszenie nie podoba się rodzicom. Dlaczego? Bo komiksy nie niosą wartości edukacyjnych. Z historyjek dowiedzieć się można m.in. o efekcie "pierdnięcia niedźwiedzia" i co widzi się po "kosmicznych bęckach".
Producent soku postanowił "wyjść naprzeciw oczekiwaniom klienta". - Badaliśmy świat dzieci. Badaliśmy, co jest dla nich śmieszne i co jest dla nich wesołe - tłumaczy Dorota Liszka, rzecznik producenta soku "Kubuś scool".
Z badań wynikło, że najbliżej świata dzieci sok znajdzie się wtedy, gdy oprócz napoju rozbawi ich komiksem.
"Odważne wyzwanie"
Historyjki o "pierdnięciach pszczoły i niedźwiedzia" czy "widzeniu ufo po przedstawieniu łepetynie kosmicznego bęcka" nie spodobały się jednak rodzicom. Nawet wśród dzieci zdania są podzielone - chłopcy komiksowy humor i przemoc lubią, dziewczynki mniej.
A co na to producent? Przed kamerą historyjek nie chce cytować, ale tłumaczy, że bohaterowie komiksów "mówią po prostu językiem potocznym, czyli wykorzystują zwroty zaczerpnięte z blogów i seriali". Rzecznik przyznaje jednak, że dziś producent już wie, że "kontrowersyjne hasełka" umieszczone na etykietach "to jednak krok za daleko".
I dlatego "Kubuś" o "bęckach" i złożoności zwierzęcego metabolizmu uczyć dłużej ponoć nie będzie. Po apelach rodziców producent soku zdecydował o wycofaniu "tych kontrowersyjnych haseł". - Podjęliśmy jednak odważne wyzwanie - mówi z żalem Dorota Liszka.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24