- To, że marihuana może być używana jako substancja pomagająca w niektórych obszarach, chociażby neurologicznych, to wcale nie znaczy, że susz bazowy może być bezkarnie palony - mówił we "Wstajesz i wiesz" o zagrożeniach związanych z marihuaną Robert Rutkowski, psychoterapeuta, specjalista od terapii uzależnień.
14-latka z Poznania razem z koleżankami paliła marihuanę. Znaleziono ją nieprzytomną na klatce schodowej. Dziewczynka walczy o życie w szpitalu. Policja zatrzymała już w tej sprawie pięć osób.
"Nie ma już takiej marihuany na rynku"
Sprawę na antenie TVN24 komentował we wtorek Robert Rutkowski, psychoterapeuta, specjalista od terapii uzależnień. - Młodzi ludzie wyciągają bardzo często błędne wnioski i kończy się to tragicznie - powiedział Rutkowski. - To, że marihuana może być używana jako substancja pomagająca w niektórych obszarach, chociażby neurologicznych, to wcale nie znaczy, że susz bazowy może być bezkarnie palony - dodał. - Nie chciałbym, żeby poszedł taki przekaz w świat, że to nie była marihuana, że to było coś wzmocnionego, coś dosypanego. Być może, że tak było, bo teraz nie wiadomo co jest marihuaną, a co nie jest. Jest całe mnóstwo substancji z kannabinoidami i kannabinoidowych, które nie wiadomo czym są. One się podszywają pod wiele substancji znanych, rozpoznawalnych, które od lat są rozpracowywane i wiadomo jak przy nich postępować - stwierdził psychoterapeuta. Rutkowski przypomniał, że "jest cała masa oszustów, bandziorów, którzy próbują na tym zarobić, podszywając się pod ten jednak pozytywny anturaż marihuany". - Takiej zwykłej, którą palili hippisi. Nie ma takiej marihuany już na rynku - dodał. - Jeśli ktoś mówi - "to jest swojska marihuana, hodowana na Mazurach" - nie wierzcie w to - zaznaczył. Ocenił, że kiedyś aby osiągnąć haj trzeba było "kilku buszków", a teraz ludzie "padają" po jednym. - Działanie marihuany jest uzależnione nie tylko od jakości towaru, ale też właściwości osobniczych - powiedział psychoterapeuta. - Niewinne próbowanie marihuany może się skończyć tragicznie - stwierdził. Jego zdaniem "jeżeli będzie kiedyś marihuana medyczna dostępna w aptekach to będzie musiał zgodę na to wydać albo psychiatra albo psycholog, czy są właściwości osobnicze predestynujące do używania tych substancji".
Nastolatka w szpitalu, pięć osób zatrzymanych
14-latka trafiła do szpitala dziecięcego przy ul. Krysiewicza w środę. Została zabrana przez pogotowie ratunkowe z klatki schodowej przy ul. Kotlarskiej 23 sierpnia. Była nieprzytomna. Lekarze jej stan określają jako krytyczny. Przy życiu utrzymywana jest dzięki aparaturze medycznej.
Sprawą zajmują się już policjanci z komisariatu na Nowym Mieście. - Od czterech dni zatrzymują oni kolejne osoby powiązane z tą sprawą - informuje Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
W sumie zatrzymano już pięć osób. - W pierwszej kolejności były to trzy osoby: dwie 16-latki i 17-latek, którzy tego dnia spotkali się z tą dziewczynką i razem palili marihuanę. 17-latek usłyszał zarzut udzielenia marihuany. Trafił do aresztu. Grozi mu 8 lat więzienia. Dwie 16-latki zostały umieszczone w ośrodku dla nieletnich i czekają na dalsze decyzje sądu rodzinnego i dla nieletnich - wyjaśnia Borowiak.
Po zatrzymaniu tej trójki w rękach policji znalazły się dwie kolejne osoby. - To dwójka mężczyzn, 22- i 25-latek. Są to osoby, które przekazywały narkotyk w łańcuszku dilerów. Oni także usłyszą zarzuty - mówi Borowiak.
Czekają na wyniki badań
14-latce, jak i pozostałym osobom, które paliły z nią skręty, pobrano krew do badań toksykologicznych.
- Czekamy na wyniki. Na razie nic nie wskazuje na to, by 14-latka zażywała coś innego niż marihuanę. Organizm może różnie zareagować na takie substancje. To dowód na to, że tego rodzaju środki są niebezpieczne - podkreśla Borowiak.
Lekarze podejrzewają jednak, że dziewczynka zażyła coś o znacznie silniejszym działaniu niż marihuana.
- W środę, gdy trafiła do szpitala, jej stan nie był tak zły, jak teraz. Niestety, pogarszał się z godziny na godzinę. W nocy ze środy na czwartek dziewczynka trafiła na oddział intensywnej opieki medycznej i tam przebywa do teraz. Dobrych informacji na temat stanu jej zdrowia nie mamy. Stan jest zagrażający jej życiu - mówi Urszula Łaszyńska, rzeczniczka prasowa szpitala.
Autor: mart/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock