- To najprzyjemniejszy dzień od czasu, gdy zostałem premierem – zadeklarował Donald Tusk. W tak dobry nastrój wprawił go obiad u górniczej rodziny. Wcześniej premier zjechał razem z górnikami do kopalni. – To nie PR, tylko sposób rządzenia – ocenia ostrożnie były premier Kazimierz Marcinkiewicz. – To oczywiście marketing, ale nie sposób bez tego robić polityki – nie zgadza się specjalista od kreowania wizerunku Eryk Mistewicz.
Tusk próbuje robić rzecz, która nie jest łatwa, mianowicie być z ludźmi tam, gdzie wymaga tego sytuacja. To nie jest żaden wielki PR, tylko sposób rządzenia Kazimierz Marcinkiewicz
To jest wypadkowa między technokratycznym stylem Marka Belki a stylem politycznego showmana Kazimierza Marcinkiewicza, prasującym koszule i zapraszającym do ich prasowania reporterów tabloidów Eryk Mistewicz
Rosół z nudlami Gospodarze ugościli szefa rządu także rosołem z nudlami, dwoma rodzajami klusek: śląskimi i polskimi, roladą, modrą kapustą i kompotem. - Wszystko było pyszne - zapewnił Tusk, podkreślając - jak mówił - wzruszającą gościnność gospodarzy. Ocenił, że śląska kuchnia trochę przypomina jego rodzinną pomorską.
Przed obiadem Donald Tusk, przebrany w górniczy kombinezon i kask, pozował dziennikarzom do zdjęć na pokładzie 503 kopalni Bobrek-Centrum w Bytomiu.
"To tylko sposób rządzenia"
Wizyta na premiera Śląsku - z obiadem u rodziny i rytualnym zjazdem do kopalni w górniczym stroju - to autentyczna chęć poznania życia obywateli czy sztucznie wykreowane działanie marketingowe? O to spytaliśmy byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza i specjalistę od marketingu politycznego Eryka Mistewicza.
- Tusk próbuje robić rzecz, która nie jest łatwa, mianowicie być z ludźmi tam, gdzie wymaga tego sytuacja. To nie jest żaden wielki PR, tylko sposób rządzenia – ocenił w rozmowie z portalem tvn24.pl Marcinkiewicz, zastrzegając, że nie miał na razie okazji przyjrzeć się rządom Tuska. - Jeśli przyjrzymy się temu, co robił Tony Blair, a obecnie Nicolas Sarkozy, to jest to mniej więcej to samo. Patrzyłbym na to bardzo spokojnie, to bardzo dobre dwa tygodnie – dodał.
Pytany, czy Tusk nauczył się czegoś od niego – były premier celował w medialnych wydarzeniach: jeździł na nartach w blasku fleszy, przed kamerami tańczył na studniówce czy lepił bałwana – Marcinkiewicz uchylił się od odpowiedzi. – Nie potrafię tego ocenić, nie śledzę polskiej polityki, ostatnio bardzo ciężko pracuję – uciął.
Pomiędzy Belką, a Marcinkiewiczem Według Mistewicza działania Tuska to marketing, nie odbiegający od tego, co pokazują liderzy na całym świecie. - To jest wypadkowa między technokratycznym stylem Marka Belki a stylem politycznego showmana Kazimierza Marcinkiewicza, prasującym koszule i zapraszającym do ich prasowania reporterów tabloidów – mówi nam Mistewicz.
Kula śniegowa Donalda Tuska
Zdaniem specjalisty ds. wizerunku Tusk dąży do wytworzenia „kuli śniegowej pozytywnych emocji”. Chce za wszelką cenę pokazać, że jest blisko ludzi i odpowiadać na ich zapotrzebowanie dotyczące nowej władzy, która będzie radykalnie inna od poprzedniej. - Stąd pójście do pałacu prezydenckiego, zamiast wożenia się limuzynami, stąd jutrzejsza wyprawa samolotem rejsowym, nie rządowym do Brukseli – wylicza.
Przerost formy nad treścią? Czy to przerost formy nad treścią? – pytamy. – Niekoniecznie. Ten „przerost formy nad treścią” to 60-70 procent dzisiejszego uprawiania polityki na świecie – przekonuje Mistewicz. - Taka polityka XIX wieczna, uprawiana w zaciszu gabinetów, przy książkach, bez kamer to już przeszłość. Teraz polityczny efekt marketingowy jest bardzo ważny – dodaje. Choć, jak zastrzega, w swoim dążeniu do spodobania się ludziom Tusk nie uniknął błędów. - Dajmy premierowi czas, trzeba się przyjrzeć jak to będzie wyglądało dalej - podsumowuje.
W ciągu dwóch tygodni swojego premierowania Donald Tusk znalazł m.in. czas na zredagowanie jednego numeru tabloidu „Fakt”, udział w Zjeździe Delegatów Zrzeszenia Kaszubsko–Pomorskiego czy Wielkiej Gali Integracji.
Źródło: tvn24.pl, PAP, onet.pl