Antoni Cynkar przez osiem lat z sukcesem prowadził sklep wybudowany za wszystkie oszczędności. Przez błąd urzędnika stracił budynek, jego pracownicy pracę. Teraz za własne pieniądze musi go rozebrać. Poszło o 70 centymetrów. Materiał "Blisko Ludzi"
Antoni Cynkar w 2005 r. zbudował w Iskrzyni koło Krosna (woj. podkarpackie) sklep. Zainwestował w niego 700 tys. złotych. Duży i dobrze zaopatrzony market działał przez osiem lat. Pracowało w nim pięć ekspedientek. Interes zaczął jednak przeszkadzać sąsiadowi, którego dom stoi kilkadziesiąt metrów od sklepu. Należy do niego ziemia na długim odcinku graniczącym ze sklepem. Poprowadzona jest nim droga.
Market jej nie tarasuje, sąsiad może nią swobodnie przejechać samochodem. W końcu jednak udało mu się swoimi obiekcjami zainteresować wojewodę, który uznał, że sklep stoi zbyt blisko działki mężczyzny. Chodzi o jakieś 70 cm. Przez nie market, który został wybudowany legalnie, stał się nagle nielegalny. Okazało się, że pozwolenie na budowę w ogóle nie powinno zostać wydane.
- Przyznajemy, że błąd popełnił pracownik starostwa powiatowego w Krośnie. Zostało to stwierdzone kilka lat po fakcie - wyjaśnia w rozmowie z reporterem "Blisko Ludzi" Jan Juszczak, starosta powiatu krośnieńskiego.
Urzędnik, który popełnił błąd, od wielu lat nie pracuje w starostwie.
"Ja tego nie rozbiorę na pewno"
Nadzór budowlany wydał nakaz rozbiórki sklepu. Antoni Cynkar zawiesił działalność, zwolnił ludzi, sprzedał wyposażenie i został rencistą. Zgodnie z przepisami to jednak on musi zapłacić za rozbiórkę budynku. Minimum 100 tys. złotych. Cynkar nie zamierza jednak rozebrać tego, co legalnie wybudował, więc sąd już nałożył na niego grzywnę w wysokości tysiąca złotych.
- Ja tego nie rozbiorę na pewno, choćby mnie mieli zamknąć - mówi pan Antoni. - Pójdę siedzieć, będę mieć spokojną głowę. Wtedy państwo da mi jeść, będę telewizję sobie oglądał, gazety czytał. A teraz mam wojnę nerwów - dodaje.
Mężczyzna chce, żeby to starostwo pokryło koszty rozbiórki. Tam jednak odsyłają go do sądu. Pan Antoni podkreśla jednak, że nie ma pieniędzy na prowadzenie sprawy.
Po emisji materiału w programie "Blisko Ludzi" w studiu odbyła się dyskusja ekspertów. Wzięli w niej udział Piotr Ikonowicz z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej, Norbert Książek z Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego, dr Krystyna Krzekotowska, ekspert prawa nieruchomości i dr Łukasz Bernatowicz, ekspert Business Centre Club.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM Z 27 LUTEGO:
Autor: kg//plw / Źródło: "Blisko Ludzi"
Źródło zdjęcia głównego: tvn24