Decyzja w sprawie TVN nie była karą za nieobiektywne przekazy, a za propagowanie działań sprzecznych z prawem - powiedział przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski. - Jeśli TVN nie będzie lekceważył zarzutów, jestem gotów do rozmowy - zadeklarował.
KRRiT zdecydowała o nałożeniu kary w wysokości 1 mln 479 tys. zł. na spółkę TVN SA, nadawcę programu TVN 24, za sposób relacjonowania wydarzeń w Sejmie i przed Sejmem z grudnia 2016 roku. Według Krajowej Rady, nadawca naruszył przepisy ustawy o radiofonii i telewizji poprzez "propagowanie działań sprzecznych z prawem i sprzyjanie zachowaniom zagrażającym bezpieczeństwu".
"Sześć programów, kilkaset godzin emisji"
Kołodziejski w programie wPolsce.pl podkreślił, że nałożona kara nie jest karą za "nieobiektywne przekazy", a za "propagowanie działań sprzecznych z prawem". - Działań mogących również zagrażać bezpieczeństwu - dodał. - Myśmy w oświadczeniu napisali, że to nie jest za to, że ktoś lubi taką, a nie inną partię, taką, a nie inną grupę - zaznaczył Kołodziejski. Jak tłumaczył, KRRiT zleciła monitoring sześciu programów przez trzy dni. - I z tych sześciu programów, z tych kilkuset godzin emisji, (Rada) dopatrzyła się akurat w programie TVN24 tych właśnie zastrzeżeń - powiedział. Kołodziejski podkreślił, że "nieobiektywnych przekazów było znacznie więcej w różnych innych programach".
"Jedna setna maksymalnej wysokości kary"
Odnosząc się do wysokości kary zaznaczył, że jest to "jedna setna maksymalnej wysokości kary". - Mowa o tym, że to jest gigantyczna, drakońska, największa (kara) jest mocno przesadzona - ocenił Kołodziejski. Jego zdaniem nie jest to kara, "która zmienia sytuację finansową spółki". Przewodniczący KRRiT zaznaczył, że nadawca ma prawo odwołać się od kary i istnieje możliwość ugody. Na taką drogę prawną wskazywała już rzeczniczka KRRiT Teresa Brykczyńska. Brykczyńska w komunikacie wymieniła procedury odwoławcze, które w świetle obowiązującego w Polsce prawa mogą być zastosowane przez TVN SA. Wskazywała, że w przeszłości "KRRiT zawierała takie ugody, również wobec decyzji o ukaraniu dotyczących Spółki TVN SA (w roku 2001 i 2003)". Dopytywany, czy sam będzie zwolennikiem takiej ugody, Kołodziejski odparł, że jest zwolennikiem rozmowy. - Nie chodzi mi o to, by karać nadawcę, tylko by osiągnąć jakiś cel. Mam nadzieję, że innym członkom KRRiT również o to chodzi - powiedział. Jak dodał, chodzi o "odpowiedzialność za słowo". - Jeżeli TVN będzie gotowy do rozmów, do odpowiedzi na te zarzuty, które zostały tam postawione, nie będzie lekceważył tych zarzutów, to jestem gotowy do tego, żeby zaprosić prezesa i wspólnie usiąść i porozmawiać, co można zrobić - zapowiedział Kołodziejski.
Autor: azb/adso / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN