Transplantolodzy ze szpitala powiatowego w Trzebnicy to specjaliści światowej klasy. Dzięki nim, komandos GROM-u odzyskał obie ręce. To był pierwszy taki przeszczep w Polsce. Na spełnienie marzenia czeka kilkanaście osób. Między innymi Kasia.
Minął rok odkąd Katarzynie Kamudzie - uzdolnionej wiolonczelistce porażonej prądem - amputowano dwie ręce i nogę. Na razie dostała protezę nogi. - Cały czas żyje się nadzieją, że może przeszczep, może cokolwiek... - mówi Kasia.
Dziewczyna wierzy, że ma szansę. Uwierzyła jeszcze bardziej, gdy dowiedziała się, że w powiatowym szpitalu w Trzebnicy właśnie udała się pierwsza w Polsce operacja przeszczepu obu rąk. Chodzi o żołnierza GROM-u, który stracił ręce ratując życie kolegi. Teraz za około dwa miesiące znów poczuje, że ma palce. CZYTAJ WIĘCEJ
Sto procent szans na przeszczep ręki. Co z przedramieniem?
Na przeszczep obu rąk czekają cztery osoby. Wśród nich jest Kasia. Jeśli będzie dawca - powalczą o ręce dla niej. - Ta dziewczynka na sto procent ma szansę na przeszczep tej ręki, która jest obcięta na poziomie przedramienia - mówi dr Adam Domanasiewicz, chirurg z trzebnickiego szpitala. - Jeżeli chodzi o przeszczep ramienia, to chcielibyśmy coś takiego wykonać, niemniej jednak trzeba to zrobić w sposób odpowiedzialny - dodaje lekarz. Odpowiedzialny, to m.in. sprawdzić, jak czuje się tych kilku pacjentów na świecie, którym ramię przeszczepiono.
"Doktor mówił, że przeszczepy to tak jakby pikuś"
Trzeba też liczyć na zgodę na przeszczep od rodziny dawcy. - Doktor mówił, że przeszczepy to tak jakby pikuś i że najgorzej jest z dawcami. W Polsce nadal cały czas jest takie przekonanie, że to ręka od trupa. Takie komentarze się pojawiają - mówi Katarzyna.
Leszek Opoka pociesza, że mentalność ludzi się zmienia. Po przeszczepie ręki w Trzebnicy żyję pełnią życia. Robi między innymi... pompki.
Źródło: "Fakty" TVN