- Niezwłocznie, jak tylko będę miał taką okazję, zrzeknę się immunitetu - zapowiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 Przemysław Wipler. Poseł przeprosił za incydent, w którym uczestniczył przed warszawskim klubem. - Jest mi bardzo wstyd. Nie powinno mnie być w tym miejscu, o tej porze, w takich okolicznościach - podkreślał poseł. Ale jak zaznaczył, to policja złamała prawo podczas interwencji.
Przemysław Wipler w nocy z wtorku na środę uczestniczył w zajściu przed warszawskim klubem przy ul. Mazowieckiej. Po interwencji policji poseł został odwieziony na izbę wytrzeźwień, a potem do szpitala.
Wipler twierdzi, że został pobity przez policję. Z kolei według wersji funkcjonariuszy, to pijany poseł był agresywny. Sprawę bada prokuratura.
"Popełniłem poważny błąd, ale nie złamałem prawa"
Poseł w "Jeden na jeden" zapowiedział, że zrzeknie się immunitetu. - Jestem za tym, żeby w ogóle zlikwidować immunitet i poselski, prokuratorski i sędziowski. Musi się skończyć sytuacja, w której ludzie mają poczucie, że są nierówno traktowani. Tam pobito obywatela, nie posła - podkreślał.
- Popełniłem poważny błąd, ale nie złamałem prawa - mówił o wydarzeniach z 30 października Przemysław Wipler.
Jak dodał, policja która w tej sprawie zarzuca mu, że zachowywał się agresywnie, "nie jest sędzią, jest stroną, która łamała prawo." - Jedyną rzeczą, którą policja może mi zarzucić, to to, że piłem alkohol, co nie jest przestępstwem - zaznaczył.
Zdaniem Wiplera, skutki interwencji policji "to nie są skutki profesjonalnej reakcji". Wipler odniósł się także do zeznań świadka, które potwierdzają wersję policji. Jednak zdaniem posła, jego zeznania nie są wiarygodne. Jak mówił, świadek "wypowiadał się żargonie policyjnym", a to oznacza, że może być np. byłym policjantem. - Będziemy to badać podczas postępowania sądowego, liczę na szybki sąd - powiedział poseł. Wipler podkreślał także, że zależy mu na tym, aby zobaczyć monitoring z tego zdarzenia i apelował do policji, by jak najszybciej pokazała taśmy "dla dobra interesu publicznego".
"Upokarzające" zarzuty
Wipler odniósł się także do słów ministra spraw wewnętrznych, który powiedział, że wersja zdarzenia z posłem, przedstawiona przez Komendę Stołeczną Policji, nie budzi zastrzeżeń komendy głównej.
- Minister poniósłby prawdopodobnie konsekwencje polityczne w sytuacji, w której okazałoby się, że to ja mówię prawdę, że miało miejsce złamanie prawa przez policjantów - powiedział Wipler. Jak dodał, Bartłomiej Sienkiewicz "poszedł w zaparte". - Jest politykiem, szef policji nie ma prawa mnie oceniać, on powinien dać szansę wypowiadać się prokuraturze - mówił i dodał: - Bardzo proszę żeby pan minister zamiast komentować, doprowadził do tego, żebym sam zobaczył nagrania - dodał.
Wipler odpierał także zarzuty, jakoby miał używać wulgaryzmów wobec funkcjonariuszy. - Nie mam w zwyczaju używać wulgarnych wyrazów zwłaszcza wobec funkcjonariuszy policji, same te zarzuty są dla mnie upokarzające - powiedział.
Wipler przekonywał także, że obdukcja lekarska świadczy o tym, że funkcjonariusze nie zachowali się profesjonalnie wobec niego.
Poseł pod wpływem
W piątek Przemysław Wipler zawiesił sprawowanie funkcji prezesa zarządu Stowarzyszenia Republikanie. Jego obowiązki przejęła Anna Streżyńska, dotychczasowa wiceprezes stowarzyszenia.
Jak poinformowała, Wipler "musiał się zająć wyjaśnieniem sprawy". Chodzi o nocną bójkę przed klubem przy ul. Mazowieckiej w Warszawie. Wipler twierdzi, że został brutalnie pobity przez policję. Jak tłumaczył, świętował, bo po raz piąty zostanie ojcem. Zdaniem policji, to Wipler był agresywny i nie wykonywał poleceń funkcjonariuszy. W tej sprawie szef policji przesłał szefowi MSW raport dotyczący interwencji policji z udziałem Wiplera. - Ta sprawa jest tak ewidentna, że aż nie chce się jej komentować - mówił Bartłomiej Sienkiewicz. Sienkiewicz zapowiedział, że wszelkie materiały, zgromadzone w tej sprawie przez policję, w całości zostaną przekazane prokuraturze.
Policja pod nadzorem prokuratury prowadzi dochodzenie w sprawie incydentu z udziałem Wiplera. Wszczęte przez policję dochodzenie dotyczy "stosowania przemocy w celu zmuszenia funkcjonariuszy policji do zaniechania czynności służbowej". Grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności lub maksymalnie do trzech lat więzienia. Wipler przyznał, że badanie alkomatem w szpitalu wykazało 1,4 promila alkoholu w jego krwi, co - według niego - wskazuje na wypicie jednej butelki wina. Poseł utrzymuje, że nie był pewny, kto interweniuje przed klubem, a interwencja ta była brutalna, dlatego się w nią wtrącił. Konsekwencją - jak mówił - było pobicie go przez policję. Zapowiedział, że złoży zawiadomienie o przestępstwie pobicia lub nadużycia władzy przez policję.
Autor: db//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24