Ona mówiła, że brał ją na plebanię, że zamówił wizytę u księdza egzorcysty i tam także poprosił o wspólny pokój na noc. Że nikt z tych dorosłych księży nie dziwił się że on, w pełni sprawny dorosły mężczyzna, bierze sobie trzynastolatkę do pokoju - mówi w rozmowie z TVN24 Justyna Kopińska, autorka książki "Z nienawiści do kobiet". Materiał programu "Polska i Świat".
Koszmar trzynastoletniej Kasi i to, co miesiącami robił jej ówczesny ksiądz Roman po raz pierwszy opisała Justyna Kopińska, dziennikarka i autorka nagradzanych reportaży.
Kopińska opisała to, w jaki sposób Kasia wpadła w sidła byłego księdza. - Najpierw zdobywa ich [rodziców - przyp. red.] zaufanie, a później proponuje im, że zabierze tę dziewczynkę do szkoły z internatem w innym województwie - tłumaczy.
Ksiądz Roman był nauczycielem religii w szkole, do której chodziła Kasia. Przekonał jej rodziców do tego, żeby pozwolili mu wywieźć ją do szkoły z internatem w innym województwie. Zabrał ją do mieszkania w Szczecinie, zapisał do szkoły, więził i wielokrotnie gwałcił.
"Że nikt z tych dorosłych księży nie dziwił się"
- Ona mówiła, że brał ją na plebanię, że zamówił wizytę u innego księdza egzorcysty i tam także poprosił o wspólny pokój na noc. Że nikt z tych dorosłych księży nie dziwił się, że on, w pełni sprawny, dorosły mężczyzna, bierze sobie trzynastolatkę do pokoju - mówi Kopińska w rozmowie z TVN24.
W czwartek Sąd Okręgowy w Poznaniu, nieprawomocnym jeszcze wyrokiem, zdecydował, że Kasia - ofiara byłego księdza Romana B. otrzyma milion złotych odszkodowania i dożywotnią, comiesięczną rentę w wysokości 800 złotych. Decyzją sądu pieniądze po raz pierwszy w Polsce ma wypłacić Kościół katolicki, a dokładnie Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej.
- Sam ksiądz, czyli Roman, on przed sądem mówił, że się dziwi, że nikt nie reagował, że on tę 13-letnią dziewczynkę brał do Łagiewnik, Częstochowy i nikt mu nie zwrócił uwagi - zaznacza dziennikarka.
Pełnomocnik zakonu: nie zgadzamy się z retoryką sądu
Ksiądz Roman B., trafił do aresztu dziesięć lat temu. Przyznał się do winy. Najpierw sąd nałożył na niego karę ośmiu lat bezwzględnego więzienia. Ale ostatecznie duchowny wyszedł na wolność w 2012 roku i wrócił do odprawiania mszy w Puszczykowie pod Poznaniem. Towarzystwo Chrystusowe odsunęło go od pełnionych obowiązków po proteście mieszkańców i nagłośnieniu sprawy.
- Ponad rok temu zakończyło się prawomocnym rozstrzygnięciem zatwierdzonym przez Stolicę Apostolską, wykluczenie, wydalenie ze stanu kapłaństwa tego księdza i od tego czasu on się nie kontaktuje z nami - zapewnia Krzysztof Wyrwa, pełnomocnik Towarzystwa Chrystusowego.
Mimo dzisiejszego wykluczenia ze stanu kapłańskiego i z zakonu w uzasadnieniu nieprawomocnego wyroku sądu czytamy że "gdyby [wtedy - przyp. red.] nie uczył religii i gdyby nie był księdzem, to do jego spotkania z pokrzywdzoną w ogóle by nie doszło". I dlatego zapłacić ma zakon.
- My się z taką, krótko mówiąc, retoryką nie zgadzamy, dlatego wnieśliśmy apelację. Jako zakon dowiedzieliśmy się dopiero po zatrzymaniu tego księdza i wszczęciu postępowania karnego, że dopuszczał się takich czynów - tłumaczy Wyrwa.
Lisiński: ważny precedens
Według Fundacji "Nie lękajcie się" niosącej pomoc ofiarom księży pedofilów - która zorganizowała zbiórkę pieniędzy dla ponad dwudziestoletniej dziś Kasi - wyrok poznańskiego sądu już stanowi ważny precedens i zachętę do walki o sprawiedliwość. Zwłaszcza w kontekście słów arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, w których - zdaniem przedstawicieli fundacji - usprawiedliwia księży pedofili.
- Żadnymi pociągnięciami prawnymi tych skutków grzechu pierworodnego nie jesteśmy w stanie wyeliminować. To znaczy, że zawsze istnieje kuszenie, zawsze istnieje słabość ludzka - mówił 13 września przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.
- Tłumaczy sprawców, że jest to grzech pierworodny i że oni się z tym grzechem pedofilii urodzili i tak mają i będą molestować - uważa Marek Lisiński, prezes Fundacji, komentując słowa hierarchy. Sąd Apelacyjny w Poznaniu rozpatrzy sprawę już w czwartek.
Autor: tmw//now / Źródło: tvn24