Prezydent Bronisław Komorowski przyznaje, że chce być negocjatorem, który będzie łagodził konflikty w koalicji. Z kolei na spadające notowania premiera i rządu patrzy ze spokojem. - Taki jest urok demokracji - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Komorowski przyznaje, że chce być negocjatorem, który będzie łagodził konflikty w koalicji. Przykład? Kompromis w sprawie likwidacji małych sądów: - Zaproponowałem politykom z PO i z PSL zapis w ustawie o sądach, który wprowadzi obiektywne kryteria dotyczące tworzenia lub likwidowania sądów rejonowych bez ograniczania uprawnień ministra - mówi prezydent "Rz". - Na przykład ustalanie odrębności sądu w zależności od liczby mieszkańców i ilości rozpatrywanych spraw. To rozwiązanie, które nie naraża na szwank systemu sądowniczego, a równocześnie nie ubezwłasnowolnia ministra. Uważam, że zapisanie w ustawie obiektywnych kryteriów tworzenia i znoszenia sądów rejonowych może załagodzić konflikt w koalicji - dodaje.
Będzie prezydencki projekt ws. związków partnerskich?
- Pokazuję jasno, jakie rozwiązania uważam za optymalne. Nie zależy mi na tym, by rząd lub parlament przyłapać na błędach uzasadniających ewentualne moje weto czy wniosek do Trybunału Konstytucyjnego - podkreśla prezydent. Podobnie w sprawie związków partnerskich. - Zaproponowałem, by przygotować nowelizację dotychczas obowiązującego prawa. Chodzi na przykład o ułatwienia w uzyskiwaniu informacji o stanie zdrowia partnera czy zwolnienie z podatku spadkowego w razie jego śmierci. Czekam, co zrobią posłowie. Pokazałem kierunek, który nie naraża na zarzut niekonstytucyjności. Zobaczymy, czy parlament z tego skorzysta. Jeśli powstanie rozwiązanie niekonstytucyjne, to wówczas wniosę do Sejmu swój, niemotywowany ideologicznie, projekt - zauważa.
Autor: jk//bgr / Źródło: PAP