Antoni Macierewicz rozwiązał WSI, ale nie był już w stanie zorganizować służb na nowo. Ich stan zagraża bezpieczeństwu sił zbrojnych - takie wnioski znalazły się w poufnym audycie stanu wojskowych specsłużb z 2007 r., przygotowanym pod okiem ówczesnego koordynatora ds. służb Zbigniewa Wassermanna. Do dokumentu dotarła "Gazeta Wyborcza".
Dokument, który trafił do ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego, jest druzgocący dla Antoniego Macierewicza jako likwidatora WSI – pisze "GW". Według audytu, Służbie Wywiadu Wojskowego i Służbie Kontrwywiadu Wojskowego (utworzone w 2006 r. w miejsce WSI i odpowiedzialne za ochronę wywiadowczą i kontrwywiadowczą oraz zapewnienie tajnej łączności i obiegu dokumentów z NATO) w 2007 r. brakuje kadr, panuje w nich bałagan i obawy o dekonspirację agentów. Dlatego nie są w stanie wypełniać obowiązków, a ich stan zagraża bezpieczeństwu sił zbrojnych - oceniono.
Problem z tajnością
Eksperci stwierdzają też w audycie, że wyższe stanowiska w SKW objęły osoby, "które w większości nie posiadały w swoich dotychczasowych karierach zawodowych doświadczeń w zakresie działalności służb specjalnych". Zwracają też uwagę, że części pracowników WSI zakazano wchodzić do budynków SKW, w tym "większości żołnierzy zawodowych, którzy realizowali zadania przy pomocy osobowych źródeł informacji oraz posiadali dokumenty niejawne, a którzy byli nierozliczeni z mienia, za które ponosili odpowiedzialność".
Eksperci zaznaczają również w audycie, że SKW miała chronić armię, ale miała problemy z własną ochroną.
"W odniesieniu do budynków przejętych po WSI (...) część jest ochraniana jedynie przez dyżurujących żołnierzy zawodowych, którzy nie są wyposażeni w broń. Sytuacja taka może stwarzać przesłanki do utraty dokumentów zawierających tajemnicę państwową" - cytuje fragmenty dokumentu "GW".
Autor: mac//kdj / Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24