"Na pewno Pani nie zaprzeczy, że oddolna inicjatywa uczniów, polegająca na wyrażaniu swoich poglądów i przekonań, stanowi piękny przykład postawy obywatelskiej (...) również Panią, jako Mazowieckiego Kuratora Oświaty, z pewnością rozpiera duma" - napisał dyrektor jednego ze stołecznych liceów o akcji jego uczniów, którzy wsparli protesty po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Nam mówi: - Nie możemy dać się zastraszać.
Akcja "Szkoła to dziewczyna" odbywała się w około 40 warszawskich liceach w ubiegłą środę. Uczniowie szkół, którzy skrzyknęli się w sieci pod tym hasłem, postanowili wyrazić swoje poparcie dla protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Odmówili aktywnego udziału w lekcjach, a na swoich profilach w platformach do zdalnej nauki umieścili symbol błyskawicy, część z nich w ogóle nie połączyła się z nauczycielami.
Ta akcja wzbudziła obawy mazowieckiej kurator oświaty Aurelii Michałowskiej, która zwróciła się do dyrektorów szkół z prośbą o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji i chciała dowiedzieć się, jakie działania wychowawcze zamierzają podjąć. Kurator tłumaczyła swoje pismo "interwencjami rodziców dotyczącymi zamiaru udziału młodzieży warszawskich liceów w nieuczestniczeniu w zajęciach w dniu 28 października 2020 r.".
Dyrektor: kurator ma prawo pytać, ale...
Jednym z dyrektorów był Marcin Konrad Jaroszewski, dyrektor XXX LO w Warszawie. - Postanowiłem pokazać naszą korespondencję publicznie, o czym zresztą uprzedziłem panią kurator, żeby inni nie mieli poczucia, że są sami - mówi dyrektor w rozmowie z tvn24.pl. - Przyjmuję, że kuratorium ma pełne prawo zadawać pytania o naszą pracę, ale chciałbym też mieć zawsze pewność, że robi to z rzeczywistej troski o uczniów - dodaje.
"Chciałbym na wstępie wyrazić podziękowanie za zainteresowanie tą akcją, gdyż rzeczywiście zasługuje ona na uwagę" - zaczyna swój list Jaroszewski. I zaraz dodaje: "Nie wyraziła Pani tego wprost, ale, jak rozumiem, Pani zainteresowanie jako organu sprawującego nadzór pedagogiczny, akcją ‘Szkoła to dziewczyna’, wynika z troski o to, czy szkoła respektuje podstawowe prawa dziecka, ucznia i obywatela zapisane w Konwencji o prawach dziecka, Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, Prawie oświatowym i statucie szkoły, a także realizowane są obowiązki nauczycieli określone w Karcie Nauczyciela" - wylicza Jaroszewski.
Konstytucja, konwencja, prawo
Dyrektor obszernie cytuje przywołane dokumenty, przypominając np. że zgodnie z konwencją "państwa zapewniają dziecku prawo do swobodnego wyrażania własnych poglądów we wszystkich sprawach jego dotyczących". A polska konstytucja stanowi, że "każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów". Do tego - jak zauważa Jaroszewski - z Prawa oświatowego wynika, że "szkoła winna przygotować ucznia do wypełniania obowiązków obywatelskich w oparciu o zasady solidarności, demokracji, tolerancji sprawiedliwości i wolności".
- Pani kurator poprosiła o wyjaśnienia, więc postanowiłem podejść do sprawy poważnie - mówi Jaroszewski. A w swoim liście pisze: "Śpieszę Panią uspokoić. Tak, XXX Liceum Ogólnokształcące im. Jana Śniadeckiego w Warszawie respektuje i przestrzega wszystkich powyższych norm prawnych i jest otwarte na wszelkie inicjatywy uczniowskie, które sprzyjają rozwijaniu u uczniów postaw obywatelskich i demokratycznych. Dlatego z dumą przyjąłem informację, że uczniowie wzięli udział w akcji ‘Szkoła to dziewczyna’, a fakt, że Zarząd Samorządu Uczniowskiego podjął się, z własnej inicjatywy, organizacji tej akcji, w tym przeprowadził referendum, w którym wzięła udział większość uczniów szkoły, stanowi dla mnie, jako dyrektora szkoły, namacalne potwierdzenie, że XXX LO dba o kształtowanie u uczniów postaw obywatelskich oraz realizuje cele kształcenia określone w podstawie programowej".
Dyrektor dumny ze swoich uczniów
- Moi uczniowie są bardzo samodzielni i dobrze zorganizowani, często biorą udział w akcjach społecznych i jako dyrektor mogę się tylko cieszyć. Mam nadzieję, że kurator też będzie - dodaje.
W liście do Michałowskiej napisał: "Na pewno Pani nie zaprzeczy, że oddolna inicjatywa uczniów, polegająca na wyrażaniu swoich poglądów i przekonań, stanowi piękny przykład postawy obywatelskiej, a jeśli dodamy do tego fakt, że uczniowie w ten sposób wsparli walkę o godność i prawa człowieka, to również Panią, jako Mazowieckiego Kuratora Oświaty, z pewnością rozpiera duma".
A w dalszej części dodaje, że akcja uczniów była wirtualna: "Nie może Pani nie docenić mądrości licealistów, którzy, w przeciwieństwie do rządzących wyprowadzających swoimi nieodpowiedzialnymi decyzjami ludzi na ulice w czasie epidemii, zachowali się nadzwyczaj odpowiedzialnie i pozostali w domach. To też zasługuje na uznanie".
"Nieudolna próba zastraszania"
- Nie jestem zaskoczony, gdy kuratorzy wysyłają nam rozliczne pytania, zwłaszcza teraz w czasie pandemii. Przecież gdy media pytają ministra, na przykład ile komputerów ma szkoła, to ktoś to musi policzyć - zastrzega Jaroszewski. - Ale zawsze jestem zaskoczony, kiedy kuratorzy zwracają się do mnie w sprawach, które w zasadzie nie powinny ich interesować. Niestety w przypadku protestów pismo pani kurator, w połączeniu z zapowiedziami ministra edukacji Przemysława Czarnka, że będzie wyciągał konsekwencje wobec nauczycieli, można odebrać jako próbę zastraszania. Tymczasem pan minister chyba nie wie jeszcze, że on akurat może wyciągać konsekwencje jedynie wobec pracowników podległego mu ministerstwa. Dlatego ta próba zastraszania jest nieudolna wobec wszystkich tych, którzy poruszają się w granicach prawa, a wierzę, że tak robi większość dyrektorów. Nie dajmy się - dodaje.
Na pytanie, jakie działania podejmie szkoła w związku z udziałem uczniów w akcji "Szkoła to dziewczyna" Jaroszewski odpowiada Michałowskiej: "Oprócz oczywistych wyrazów uznania dla inicjatywy Zarządu Samorządu Uczniowskiego oraz pochwał za mądre i odpowiedzialne wzięcie udziału w aktualnych wydarzeniach życia społecznego i obywatelskiego (z przyjemnością zrobię to również w Pani imieniu), warto zapewne rozważyć włączenie analizy tych wydarzeń do bieżącej realizacji programów nauczania czy też przeprowadzenia dyskusji w ramach zajęć z wychowawcą".
Dyrektor apeluje o wsparcie kobiet, a kurator o łagodzenie nastrojów
- Myślę, że pani kurator jest już przyzwyczajona do moich listów. Korespondowaliśmy już przy okazji strajku nauczycieli, Tęczowego Piątku, kontroli w mojej szkole. Nie sądzę, by zdziwiła ją forma listu, bo ja zawsze jestem uczciwy - dodaje Jaroszewski.
Swój list zakończył: "Na zakończenie chciałbym wyrazić nadzieję, że Pani, jako kurator oświaty, ale także jako pedagog i kobieta, nie pozostanie obojętna na apele tysięcy polskich kobiet o prawo do godności, szacunku i podejmowania decyzji. Wierzę, że swoim autorytetem jest Pani w stanie znacząco wesprzeć dążenia młodych kobiet do życia i zakładania rodziny w cywilizowanym, tolerancyjnym i szanującym swoich obywateli państwie na miarę XXI wieku".
Dzień przed listem Jaroszewskiego Michałowska zwróciła się do wszystkich nauczycieli na Mazowszu: "Apeluję do Państwa Nauczycieli o łagodzenie niepokojów wśród Waszych uczniów oraz o wskazywanie, iż udział w zgromadzeniach aktualnie jest niezgodny z prawem. Jednocześnie wskazuję na obowiązki nauczyciela wynikające z art. 6 Karty Nauczyciela, w tym związane z zapewnieniem bezpieczeństwa uczniom oraz powiązaną z nimi odpowiedzialność. Mam nadzieję, że swoją postawą potwierdzą Państwo godne wypełnianie misji wynikającej z etyki zawodu nauczyciela".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock