Wybrano najgorszy moment na tego typu działanie - ocenił marszałek Senatu Tomasz Grodzki, odnosząc się do wydanego w czwartek orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. - Kobiety są zdenerwowane, kobiety są wkurzone, kobiety protestują w obronie swoich elementarnych wolności - wyliczał.
Od czwartku trwają w Polsce protesty związane z decyzją Trybunału Konstytucyjnego, który jest zdominowany przez sędziów powołanych przez PiS i kierowany przez Julię Przyłębską. TK orzekł o niezgodności z konstytucją prawa do aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu. Protesty mają być kontynuowane również w tym tygodniu.
Grodzki: wzbudzanie takiego tematu w czasie pandemii to barbarzyństwo
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki pytany przez dziennikarzy, jak ocenia orzeczenie TK i protesty na ulicach, oświadczył, że "wszystkim kobietom, a w szczególności Polkom, należy się szacunek i zrozumienie".
Mówił o "roli, jaką odegrały Polki, gdy byliśmy wymazani z mapy świata". - To one w głównej mierze zadbały o to, żeby utrzymać kulturę, język i nasze zwyczaje. Mało kto pamięta, że wiele Polek wtedy brało ślub w czarnych sukniach tylko z białym welonem - powiedział.
Marszałek Senatu podkreślił, że "kobiety są silne, odpowiedzialne i mądre, i zasługują na ogromny szacunek". - Natomiast wzbudzanie tak kontrowersyjnego tematu wniesionego przez grupę posłów pod wpływem różnych fundamentalistów w okresie, kiedy powinniśmy rzucić wszystkie siły na walkę z pandemią i zadbać o to, żeby zlikwidować to niebezpieczeństwo grożące śmiercią wielu tysiącom ludzi, to jest barbarzyństwo - oświadczył.
Grodzki przekonywał, że "nie można tego robić w tym momencie i nie powinno się tego robić". - Kto sieje wiatr, zbiera burzę. I teraz mamy tego skutki. Kobiety są zdenerwowane, kobiety są wkurzone, kobiety protestują w obronie swoich elementarnych wolności. Nie ma tu słów pozytywnego komentarza. Wybrano celowo, czy emocjonalnie - tego nie wiem - najgorszy moment na tego typu działanie - powiedział marszałek.
"Jeżeli Kościół chce brać udział w grze politycznej, zaczyna podlegać takim regułom jak inni politycy"
Pytany, czy to usprawiedliwia formę protestów, podczas których padały wulgaryzmy i przerywano nabożeństwa, polityk KO przypomniał gest posłanki PiS Joanny Lichockiej.
Wspominał też o sytuacji, gdy "w roku 2016 obecna sędzia Trybunału Konstytucyjnego w Sejmie wykrzykiwała do kogoś "wyp******aj i tak dalej".
- Oczywiście kościół to jest miejsce objęte ochroną sakralną. Ale jeżeli Kościół wplata siebie i chce brać udział w grze politycznej, zaczyna podlegać takim samym regułom, jakim podlegają inni politycy. Wielu z nas może opowiedzieć o tym, jakiego traktowania doświadczyło w różnych okresach - stwierdził.
Według marszałka w związku z tym "należy patrzeć na kontekst całej sprawy". - Niech kościół pozostanie sacrum, wtedy profanum do niego nie będzie wchodzić. Jeżeli Kościół będzie się zajmował polityką i będzie chciał być uczestnikiem gry politycznej, niech się nie dziwi - dodał Grodzki.
Źródło: PAP