Trwa ogólnopolski protest ratowników medycznych. W związku z brakiem dostępnych karetek w Warszawie do zdarzeń latają śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. W TVN24 do strajku odniósł się ratownik medyczny Ariel Szczotok. Jak mówił, ich postulaty wielokrotnie były ignorowane. Komentował też słowa premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie podwyżek.
Ratownicy medyczni w różnych częściach Polski protestują przeciwko niskim wynagrodzeniom oraz złym warunkom pracy. Część z nich idzie na zwolnienia lekarskie, część w ramach protestu składa wypowiedzenia.
Protesty zapowiadają także inni pracownicy ochrony zdrowia. 11 września w Warszawie ma odbyć się wielka manifestacja przedstawicieli zawodów medycznych organizowana przez Porozumienie Rezydentów.
W piątek w związku z brakiem dostępnych karetek w Warszawie do zdarzeń latają śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. W piątek śmigłowiec LPR wylądował na placu Konstytucji w ścisłym centrum Warszawy.
Ratownik medyczny Ariel Szczotok: wielokrotnie byliśmy ignorowani
Do kwestii protestu odniósł się we "Wstajesz i weekend" w TVN24 ratownik medyczny Ariel Szczotok. Jak przyznał, "wielokrotnie byliśmy ignorowani, zarówno przy postulatach uruchomienia samorządu, przy zmianach ustawy o państwowym ratownictwie medycznym i wielu innych miejscach".
Zwracał uwagę, że dzieje się to "po 1,5 roku bardzo trudnej sytuacji, kiedy musimy borykać się po pierwsze z degradacją naszego zawodu, po drugie z przepracowaniem i zmuszaniem nas dalej do pracy na umowach śmieciowych za żenujące stawki". - Są stawki w Polsce, gdzie godzina pracy ratownika to 18 złotych brutto przy umowie zlecenie, czyli najniższa krajowa. Jeśli ktoś tak ocenia pracę ratownika, czyli trzyletnie studia, kursy i konieczność kształcenia się, to niestety usłyszeliśmy wreszcie ten głos: "nie podoba się, zmieńcie pracę" i zaczynamy to robić w tej chwili - mówił Szczotok.
- Niestety Ministerstwo Zdrowia i wojewodowie odczuwają tego bardzo bolesne konsekwencje - dodał.
Premier Mateusz Morawiecki o podwyżkach dla ratowników medycznych
O strajk ratowników medycznych był pytany w sobotę w RMF FM premier Mateusz Morawiecki. - Bardzo się tym niepokoję i dlatego zobowiązałem pana ministra zdrowia (Adama Niedzielskiego - red.) do rozmów, do negocjacji, do dialogu. Te rozmowy się toczą. Brałem udział w jednej rundzie tych rozmów parę miesięcy temu i jestem umiarkowanym optymistą, że poprzez podnoszenie jednocześnie uposażeń w służbie zdrowia, nie tylko ratowników, ale też przede wszystkim pielęgniarek, lekarzy, salowych, wszędzie tam chcemy, żeby nastąpiły istotne podwyżki - mówił.
Pytany, co zrobić, żeby strajkujący ratownicy wrócili do pracy, szef rządu odpowiedział, że rozmowy i dialog muszą się odbywać z obustronnym zrozumieniem.
- Liczymy się z każdym protestem, tylko państwo musi funkcjonować - powiedział. Dopytywany, czy ratownicy dostaną podwyżki, Morawiecki odpowiedział: "Tak, oczywiście". - Myślę, że w najbliższych paru tygodniach dojdzie do jakiegoś porozumienia, ale nie chcę określać daty tego porozumienia". Przyznał, że trudno mu ocenić, w jakim wymiarze będą to podwyżki. "Na pewno co najmniej w takim wymiarze jak to, co powiedziałem o całej budżetówce - dodał.
Ariel Szczotok o słowach premiera Morawieckiego
Słowa premiera komentował Ariel Szczotok. - Jeżeli spowoduje to podniesienie dobokaretki na tyle, żeby dysponenci byli w stanie zapewnić wynagrodzenie, o których rozmawiamy, to rzeczywiście protest będziemy mieli zażegnany. Podkreślił, że stanie się tak, że "jeżeli dostaniemy to, o co prosimy albo przynajmniej będzie to zagwarantowane w ustawie".
- Jeżeli nie, to nic się nie zmieni i protest będzie trwał. Obawiam się, że ta podwyżka poniżej inflacji nie będzie w stanie zagwarantować dysponentom możliwości spełnienia postulatów. Niestety wtedy nic się nie zmieni - dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24