Trwa protest pracowników prokuratur i sądów, którzy domagają się wyższych płac. - To nie tylko walka o pieniądze dla nas, pracowników. (...) To też walka o sprawność wymiaru sprawiedliwości dla obywatela, bo to nie my jesteśmy winni, że nasi obywatele tak długo czekają na postępowania sądowe - mówiła w czwartek w rozmowie z TVN24 Edyta Odyjas z NZZ "Solidarność" Pracowników Sądownictwa.
Od wtorku przed siedzibą Ministerstwa Sprawiedliwości w Warszawie pracownicy prokuratur i sądów prowadzą protest, w ramach którego domagają się wzrostu płac o 1150 złotych oraz poprawy warunków pracy. Demonstranci rozstawili namioty, w których zgromadziło się kilkunastu pracowników wymiaru sprawiedliwości.
Protestujący oczekują również spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim.
Odyjas: to nie tylko walka o pieniądze
- To nie tylko jest walka o pieniądze dla nas, pracowników, którzy rzeczywiście coraz częściej korzystają z pomocy społecznej, mają zajęcia komornicze, nie mogą często zaciągnąć zobowiązań w banku, bo są niewypłacalni, nie są w stanie utrzymać swoich rodzin - przekonywała w czwartek w rozmowie z TVN24 Edyta Odyjas z NZZ "Solidarność" Pracowników Sądownictwa.
- To też jest walka o sprawność wymiaru sprawiedliwości dla obywatela, bo to nie my jesteśmy winni, że nasi obywatele tak długo czekają na postępowania sądowe - kontynuowała.
- Bardzo nam się nie podoba, że rząd, a szczególnie pan premier (Mateusz Morawiecki - red.) dyskryminuje pewne grupy zawodowe w sferze finansów publicznych. Jednym się daje mniej, drugim się daje więcej - stwierdziła przedstawicielka protestujących.
Opowiadając o postulatach, poza zwiększeniem pensji o 1150 złotych, Odyjas mówiła o "systemowym uregulowaniu wynagrodzeń".
Zaznaczyła, że demonstracje pod budynkiem ministerstwa sprawiedliwości nie odbywają się w ramach strajku, a protestujący tam przebywają na własnych urlopach wypoczynkowych.
Wcześniejsze manifestacje w sprawie sytuacji pracowników wymiaru sprawiedliwości
Odyjas przyznała, że trwający protest pod siedzibą ministerstwa sprawiedliwości jest "kontynuacją protestów, które w zasadzie zaczęły się już w zeszłym roku". Przypomniała, że w 5 marca tego roku pod siedzibą kancelarii premiera odbyła się w tej sprawie manifestacja pracowników wymiaru sprawiedliwości, w której udział wzięło kilka tysięcy osób.
Z kolei pod koniec grudnia 2018 roku w wielu miastach Polski odbyły się manifestacje pracowników sądów i prokuratur. Protestowano wówczas między innymi w Olsztynie, w Gorzowie Wielkopolskim, Katowicach, Poznaniu i w Krakowie.
Jaki: daliśmy znacznie więcej niż poprzednicy
Wiceszef resortu sprawiedliwości Patryk Jaki był pytany we wtorek podczas konferencji prasowej komisji weryfikacyjnej, czy pojawi się reakcja ze strony resortu na protest oraz czy są przewidziane podwyżki wynagrodzeń dla tych pracowników. - Chcę przypomnieć, że za czasów rządów Platformy ta grupa przez parę dobrych lat dostała zero, zero miała podwyżek. Za naszych rządów średnio ta grupa otrzymała 700 złotych podwyżki - odpowiedział Jaki.
- Uważam, że powinni zarabiać więcej, ale daliśmy znacznie więcej niż poprzednicy. Coś zawsze trzeba do czegoś porównać - podkreślił. - Znaleźliśmy środki na znaczące podwyżki, ale zgadzam się, że ci ludzie pracują ciężko i że powinni zarabiać znacznie więcej. W tej chwili możliwości budżetowe są takie, pracujemy ciężko na to, żeby w przyszłości móc jeszcze zwiększyć te podwyżki - dodał.
Autor: mjz/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24