Chcę żyć w swoim własnym domu i mieć pieniądze, za które będę mógł się utrzymać i kupić niezbędne do życia i rehabilitacji rzeczy - mówił w TVN24 Andrzej Sucholewski, który bierze udział w proteście osób z niepełnosprawnościami w Sejmie. - To walka o nasze życie i naszą przyszłość. Nie odpuścimy - zapewnił.
Opiekunowie dorosłych osób z niepełnosprawnościami wraz ze swoimi podopiecznymi od poniedziałku protestują w Sejmie. Zaprezentowali obywatelski projekt ustawy o rencie socjalnej, który zakłada wypłatę takiej renty w wysokości najniższego krajowego wynagrodzenia, czyli 3490 złotych. Obecnie dorośli z niepełnosprawnościami otrzymują miesięcznie 1217 złotych.
"Czujemy, że jest na nas wywierana presja"
Andrzej Sucholewski, jeden z protestujących, połączył się w środę rano ze studiem TVN24. Mówił, że w nocy do protestujących przyszli funkcjonariusze Straży Marszałkowskiem z psem i prowadzili - twierdził Sucholewski - kontrolę pod kątem narkotyków i materiałów pirotechnicznych.
- To jest duży stres, duża presja. Czujemy, że jest na nas wywierana presja psychiczna. Mówią tylko, że muszą to robić, bo takie są ich obowiązki - przekazał.
"To walka o nasze życie i naszą przyszłość. Nie odpuścimy"
Mówił, że protestujący wciąż "mają siłę". - To jest walka o nasze życie i naszą przyszłość. Nie odpuścimy - zapewnił.
- Godne życie to jest takie, żebym mógł się utrzymać w swoim własnym domu, a nie w DPS-ie. To nie jest moje marzenie, żeby wylądować w domu pomocy. Ja chcę żyć w swoim własnym domu i mieć pieniądze, za które będę mógł się utrzymać i kupić niezbędne do życia i rehabilitacji rzeczy - wskazywał Sucholewski.
Jak mówił, w Warszawie godzina rehabilitacji kosztuje 300 złotych. - A ja potrzebuję 3-4 godziny rehabilitacji tygodniowo - zaznaczył.
- Rząd ciągle powtarza, że na wszystko są pieniądze. Skoro są na wszystko, to niech się znajdą dla najsłabszej grupy społecznej - podkreślił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24