Mimo umorzenia śledztwa ws. śmierci Sławomira Kościuka - zabójcy Krzysztofa Olewnika - prokuratura nadal bada tę sprawę.
Jak ustalił tvn24.pl prokuratorzy z Gdańska, którzy wyjaśniają zagadkę śmierci Krzysztofa Olewnika i wszystkie okoliczności związane z tą sprawą, przyjęli hipotezę, że zabójcy młodego biznesmena sugerowano, co ma mówić w śledztwie i przed sądem. Oskarżyciele podejrzewają, że wyjaśnienia Sławomira Kościuka były ustawione, a bandyta nie ujawnił wszystkich zamieszanych w porwanie i zabójstwo młodego biznesmena. Prokuratorzy pytają: „Kto nim sterował?”. Odpowiedź na nie pozwoli wyjaśnić dlaczego dwa lata temu Kościuka znaleziono martwego w więziennej celi.
W płockim zakładzie karnym znaleziono go kilka dni po tym, jak został skazany za morderstwo Krzysztofa Olewnika. W ostatni dzień 2010 roku Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce umorzyła śledztwo w sprawie jego śmierci. Uznała, że nikt nie nakłaniał go do popełnienia samobójstwa, nie pomagał mu w targnięciu się na życie, nie doszło do nieumyślnego spowodowania jego śmierci. Nie stwierdzono także, aby funkcjonariusze służby więziennej nie dopełnili swych obowiązków. Ale wątpliwości pozostały.
Klucz: wyjaśnienia gangstera
- Kościuk nie żyje, ale pozostały jego wyjaśnienia. Oceniamy je również pod kątem zupełnie nowych dowodów, które rzucają inne światło na okoliczności uprowadzenia i zabójstwa Olewnika. Badamy czy Kościuk był wiarygodny i złożył kompletne wyjaśnienia? Czy powiedział wszystko co wie? To fundamentalne pytania w sprawie Krzysztofa – mówi tvn24.pl Zbigniew Niemczyk, zastępca Prokuratora Apelacyjnego w Gdańsku (prowadzi śledztwo ws. śmierci Olewnika).
Czy prokuratura nadal bada dlaczego zginął Kościuk? Prokurator Niemczyk nie chce się na ten temat wypowiadać.
Jednak hipotezy i pytania jakie zadają w swoim śledztwie gdańscy prokuratorzy mówią same za siebie. Nie oznacza to jednak, że gdańscy oskarżyciele powtarzają pracę prokuratorów z Ostrołęki i np. przesłuchują strażników więziennych. Badają powody śmierci Kościuka od innej strony. Gdańska wersja śledcza zakłada bowiem, że ci sami ludzie, którzy namówili Kościuka do przekazania prokuraturze części informacji o sprawie Olewnika, później doprowadzili do jego śmierci.
Jak ustalił tvn24.pl, oskarżyciele z Gdańska nadal mają hipotezę, że w tajemnicze zgony Kościuka i Roberta Pazika (drugi morderca Olewnika, także jego ciało znaleziono w celi) mogli być zaangażowani inni aresztanci. - Wystarczyło, że straż więzienna otworzy drzwi od celi, w której siedzieli inni zamieszani w sprawę porwania Olewnika – tłumaczy nam jeden z oficerów Centralnego Biura Śledczego.
Funkcjonujące hipotezy
Jedną z kluczowych przesłanek jest pomyłka Kościuka w trakcie wizji lokalnej z jesieni 2006 r. Wtedy Kościuk wskazał miejsce mordu i dół, do którego trzy lata wcześniej miał wrzucić zwłoki wraz z drugim zabójcą Robertem Pazikiem na leśnej polanie koło miejscowości Dzbądz pod Różanem na Mazowszu. W trakcie wizji lokalnej policjanci i prokuratorzy z Olsztyna podpowiadali Kościukowi gdzie powinien wskazać np. miejsce, w którym zabójca miał zakopać zwłoki!
Noc z 27 na 28 października 2006 roku. Ówczesny wiceszef olsztyńskiej prokuratury Zbigniew Kozłowski i prokurator Piotr Jasiński wraz z ekipą policji w lesie koło Różana na Mazowszu szukali zwłok Krzysztofa Olewnika. Kilka godzin wcześniej Sławomir Kościuk, jeden z jego porywaczy i zabójców, przyznał się i zapewnił, że wskaże, gdzie on i Robert Pazik zakopali ciało Krzysztofa. Nad ranem w sobotę 28 października policja nagrała film. Widać na nim, jak Kościuk próbuje odnaleźć zwłoki ofiary. W pewnym momencie mówi: "Zakopaliśmy tutaj". Słychać chrząknięcie i wypowiedziane szeptem: "Dalej". Kościuk wtedy mówi: "Nie, nie, to nie tutaj, to dalej". I wskazuje inne miejsce. W końcu ekipa techników odkopuje zwłoki mężczyzny zakopane dwa metry pod ziemią. Są owinięte w metalową siatkę. Wcześniej Kościuk twierdził, że ciało zamordowanego zawinął w siatkę, ale plastikową. Prokurator Kozłowski był już pewien, że odkopano szczątki Krzysztofa Olewnika. Nie czekał na sekcję i kazał jechać prokuratorowi Jasińskiemu do rodziny Krzysztofa, by ją powiadomić, że odnaleziono ciało. Dopiero w tym roku bezsprzecznie gdańska prokuratura potwierdziła, że Kościuk prawidłowo wskazał ciało Krzysztofa, że było ono zawinięte w metalową siatkę. Jak Kościukowi sugerowano gdzie zakopał zwłoki
Prokurator Niemczyk: - Oskarżyciele oceniają również wyjaśnienia Kościuka na tle nieprawidłowości do jakich doszło w trakcie wcześniejsze fazy śledztwa w sprawie zabójstwa i porwania Krzysztofa Olewnika.
Nie tak dawno tvn24.pl ujawnił, że w połowie listopada prokuratorzy wrócili na leśną polanę pod Różanem. W jamie, w której zakopano Krzysztofa odkryli kilka butelek, po piwie i alkoholu. A to dowód na to, że Krzysztofa mogli zamordować inni złoczyńcy, niż ci, na których wskazał Kościuk.
To nie wszystko. Policjanci i prokuratorzy z Olsztyna w ogóle nie sprawdzili czy na butelkach znajduje się DNA bandytów, których obciążył Kościuk. Nie sprawdzono również, czy na butelkach zachowało się DNA... Kościuka. Zdaniem prokuratorów pojawia się pytanie: Czy Kościuk opowiadał to, co ktoś mu kazał?
Gangster był jedyną osobą, która „sypała”. Otworzył się przed policjantami i prokuratorami z Olsztyna cztery lata temu. Zwabiono go obietnicą. Prokurator Piotr Jasiński z olsztyńskiej Prokuratury Okręgowej miał mu zagwarantować, że zostanie tzw. małym świadkiem koronnym zgodnie z art. 60 kodeksu karnego. Później oskarżyciel wycofał się z tej umowy m.in. pod wpływem rodziny Olewników.
Kościuk poczuł się oszukany. Na sali sądowej, w trakcie swojej rozprawy w Płocku nie powtarzał już tak chętnie swoich wyjaśnień ze śledztwa. Do winy nigdy nie przyznał się obciążony przez Kościuka gangster Robert Pazik. Na koniec procesu, po wygłoszeniu przez sąd wyroku Pazik krzyknął: "To wszystko nie tak było!"
Trzy ciała w celi
- Był pewien, że prokuratura zawarła z nim umowę, którą potem zerwano. Potem zupełnie bezkrytycznie podchodzono do jego słów o porwaniu, zabójstwie jak i o przekazaniu okupu – uważa Marek Biernacki (PO), szef sejmowej komisji śledczej badającej nieprawidłowości popełnione w śledztwie w sprawie Olewnika.
Jest jeszcze jeden dowód przemawiający za prokuratorską tezą, że Kościuk składał „ustawione” wyjaśnienia. Otóż po jego śmierci, w kwietniu 2008 roku w jego celi w płockim areszcie straż więzienna znalazła – jak to określają śledczy - „konspekt” zeznań i wyjaśnień świadków i podejrzanych w sprawie Olewnika. To także dlatego prokuratorzy podejrzewają teraz, że Kościuk po prostu „wykuwał” to, co powinien mówić w sądzie. Kto mu dał taki konspekt? Tego nie ustalono. Takie samo streszczenie miał Wojciech Franiewski – herszt grupy porywaczy. On pierwszy zginął w niejasnych okolicznościach w celi Aresztu Śledczego w Olsztynie w czerwcu 2007 roku. Rok później prokuratura uznała, że: nic nie świadczy o "udziale osób trzecich”. Kwestionował to jednak m.in. Grzegorz Dobrański były szef Okręgowego Zarządu Służby Więziennej w Warszawie, ekspert sejmowej komisji śledczej.
Chronoloiczne ostatni zginął Robert Pazik. Tak, jak Kościuk za murami płockiego Zakładu Karnego. Przewieziono go tam w styczniu 2009 roku ze Sztumu. Miał bowiem zeznawać w sądzie w Sierpcu. Według jego bliskich miał się skarżyć, że przeniesie go do Płocka oznacza „wyrok śmierci”. Śledztwo ws. jego śmierci nadal trwa.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24