Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo dotyczące nieprawidłowości w CBA i ABW w związku z tzw. aferą podsłuchową. Śledczy nie dali wiary zeznaniom biznesmena Marka Falenty, który twierdzi, że w 2013 r. informował funkcjonariuszy o podsłuchach w warszawskich restauracjach. Prokuratura nie stwierdziła także niedopełnienia obowiązków przez ówczesnego premiera Donalda Tuska i szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza.
W komunikacie wydanym przez rzecznika prokuratury poinformowano, że decyzja o umorzeniu śledztwa została podjęta w zeszły piątek.
Śledczy badali łącznie cztery wątki. Jednym z nich były zeznania biznesmena Marka Falenty, który twierdzi, że w 2013 r. informował CBA i ABW o fakcie podsłuchiwania gości w warszawskich restauracjach - funkcjonariusze mieli jednak nie podjąć żadnych działań.
Obszerna analiza dokumentów wytworzonych przez obie służby oraz przesłuchania obecnych i byłych funkcjonariuszy CBA i ABW wykazała, że jedynym dowodem potwierdzającym wersję Falenty są tylko jego zeznania. Dlatego prokuratura uznała je za niewiarygodne i stwierdziła, że nie doszło do niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy służb.
Tusk i Sienkiewicz nie popełnili przestępstwa
Prokuratura sprawdzała też, czy ówczesny premier Donald Tusk oraz szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz nie dopełnili swoich obowiązków poprzez brak nadzoru i koordynacji CBA. Miało to skutkować brakiem należytej reakcji CBA na uzyskane w toku czynności służbowych informacje dotyczące nieprawidłowości przy prywatyzacji CIECH S.A. oraz nieprawidłowości w działaniach ministra transportu i Generalnego Inspektora Informacji Finansowej.
Według śledczych ani Tusk, ani Sienkiewicz, nie otrzymali od CBA informacji o wspomnianych nieprawidłowościach, stąd nie mogli oni popełnić zarzucanego im czynu.
W przypadku trzeciego badanego wątku prokurator doszedł do wniosku, że funkcjonariusze CBA i ABW, po otrzymaniu od Falenty informacji o nieprawidłowościach w działaniach prezydenta Warszawy, ministra kultury oraz nieprawidłowościach w trzech spółkach akcyjnych, podejmowali odpowiednie działania służbowe zmierzające do weryfikacji tych danych.
"Szczegóły dotyczące pojmowanych działań stanowią informację niejawną. W toku postępowania nie uzyskano natomiast jakiegokolwiek dowodu wskazującego, iż te informacje wykorzystywane były przez funkcjonariuszy dla celów prywatnych. Wobec powyższego postępowanie w tym zakresie zostało umorzone, z uwagi na brak w czynie znamion czynu zabronionego" - poinformowała prokuratura.
Szef CBA odmówił wglądu
Co do czwartego wątku - przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy CBA w związku z podejmowaniem działań operacyjnych w sprawie zakładania i posługiwania się urządzeniami rejestrującymi treść rozmów gości dwóch warszawskich restauracji - większość ustaleń prokuratura dokonała na podstawie materiału niejawnego, głównie korespondencji między CBA, ABW i KGP oraz informacji od szefa CBA.
"Tak zgromadzony materiał dowodowy okazał się niewystarczający do poczynienia kategorycznych ustaleń. Wynika to przede wszystkim z faktu, iż szef CBA odmówił prokuratorowi wglądu do odpowiedniej dokumentacji CBA" - napisał rzecznik prokuratury Przemysław Nowak. Wojtunik powołał się na treść przepisów ustawy o CBA, według której szef tej służby "ma prawo, ale nie obowiązek, udostępnienia dokumentacji zawierających informacje niejawne".
Zobacz archiwalny materiał magazynu "Polska i Świat" o Marku Falencie:
Autor: ts/ja / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24