Śledczy badają, czy po tajnym posiedzeniu Sejmu nad wnioskiem o uchylenie immunitetu byłemu szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu, nie ujawniono tajemnic: państwowej lub śledztwa - poinformowała Renata Mazur, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
- Mamy obowiązek sprawdzania, czy wszelkie informacje, które wypływają, które są medialnie przetwarzane, nie naruszają tajemnicy - czy państwowej, czy tajemnicy śledztwa i taka analiza będzie robiona - powiedziała Mazur.
- Nie jest tak, że oglądamy wszystkie media, ale otrzymujemy pewne informacje i je badamy - dodała. Pytana, czy prokuratura odtajni zarzuty lub dokumenty ze śledztwa dotyczącego Kamińskiego przypomniała, że odtajnić dokument w śledztwie może jedynie jego wytwórca - czyli CBA, ponieważ materiały do śledztwa w sprawie Kamińskiego zbierała ta służba.
Przypomniała, że z tego oklauzulowania wynikło utajnienie całego postępowania prokuratorskiego - łącznie z zarzutami stawianymi b. szefowi Biura. - We wniosku piszemy o tym, co jest w tajnych dokumentach CBA - dodała.
CBA: Bez komentarza
Rzecznik CBA powiedział, że Biuro w żaden sposób nie będzie komentowało wtorkowego wyniku głosowania nad uchyleniem immunitetu Mariuszowi Kamińskiemu. Mazur sprecyzowała, że zarzuty same w sobie nie są tajne w rozumieniu klauzuli dostępu, ale są objęte inną tajemnicą - śledztwa.
- Śledztwo jest w toku i nie ujawniamy jego szczegółów. Niezależnie od przepisów, które po nieuchyleniu immunitetu nakazują nam umorzenie postępowania w tym zakresie, zarzuty i dokumenty nie mogą być ujawnione, bo nie odrywa to sprawy od całości śledztwa, które toczy się wobec innych osób - wyjaśniła. - Jest toczone cały czas, nie jest zakończone, w dalszym ciągu są prowadzone kolejne czynności - dodała. O ujawnieniu informacji ze śledztwa ma prawo decydować prokurator je prowadzący, ale tylko w zakresie nieprzekraczającym klauzuli tajności w rozumieniu przepisów o ochronie tajemnicy państwowej.
- Na tę chwilę nie ma żadnej decyzji o odtajnieniu materiałów dotyczących śledztwa w sprawie Mariusza Kamińskiego - powiedziała. Ta sprawa zostanie wyodrębniona do osobnego postępowania i umorzona - zaznaczyła.
- To nadal jest jedno śledztwo i umorzenie w pewnym zakresie nie oznacza, że przestajemy pracować nad pozostałymi częściami. Sprawa matka cały czas się toczy - dodała.
Sprawa umorzona
Rzecznik prokuratora generalnego prok. Mateusz Martyniuk pytany, czy - jak apelują posłowie - prokuratura przyjrzy się jeszcze raz umorzonym sprawom dotyczącym Kwaśniewskich przypomniał, że sprawa willi w Kazimierzu została prawomocnie umorzona w 2010 r.
- Sprawa została cztery lata temu umorzona, przez te cztery lata nie pojawiły się żadne nowe dowody, nikt ich prokuraturze nie dostarczał. Prawo jest jasne - żeby podjąć prawomocnie umorzone postępowanie trzeba przedstawić nowe dowody, wcześniej nieznane - powiedział Martyniuk. - Takich dowodów nie dostarczono prokuraturze, nie dostarczył ich też sam zainteresowany - pan Kamiński. Nie ma żadnych podstaw, by zmieniać poprzednią decyzję - dodał. Według niego, oskarżenia Kamińskiego, że prokuratorzy koniunkturalnie umarzali śledztwa dotyczące Kwaśniewskich, to "zdarta płyta" polityków wobec niezależnej prokuratury.
- Jeśli niezależna decyzja prokuratury jest na rękę jednej opcji, to odzywają się krytycy z drugiej, albo odwrotnie. To najlepsze świadectwo, że prokuratura apolitycznie ocenia stan faktyczny - podkreślił rzecznik prasowy PG. - Nie znamy motywów, jakimi kierował się Sejm decydując we wtorek na tajnym posiedzeniu o nieuchyleniu immunitetu. Sam chciałbym wiedzieć, ilu posłów zapoznało się w tajnej kancelarii z wnioskiem prokuratora generalnego. Prokuratorzy z prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga bardzo rzetelnie tę sprawę prowadzili, zgromadzili materiał dowodowy, który - jak uznali - daje podstawę do postawienia zarzutów - powiedział Martyniuk.
Materiały niejawne
W środę Biuro Prasowe Kancelarii Sejmu poinformowało, że z wnioskami prokuratury ws. Kamińskiego i Kaczmarka - były skierowane jednym pismem - zapoznało się 9 posłów. - Tę sprawę analizowała też Prokuratura Generalna i prokurator generalny uznał, że wniosek jest zasadny i powinien zostać sformułowany - że materiał dowodowy jest wystarczający, by takie zarzuty postawić - podkreślił.
- Sejm to nie jest sala rozpraw, Sejm miał rozsądzić o losach wniosku o pozostawieniu zarzutów, a nie o winie, czy niewinności Mariusza Kamińskiego. To nie jest sąd - dodał. Podkreślił, że konkretne informacje z postępowań są w dyspozycji prokuratur prowadzących śledztwa, ale prokuratorzy nie mogą polemizować z takimi tezami, jak ogłaszane przez posła Kamińskiego.
- To są materiały niejawne i nie możemy wyjść poza to - dodał. Przypomniał, że zakończenie postępowania nie zdejmuje klauzuli tajności z materiałów w nim zebranych. Przypomniał, że obowiązujące regulacje nie przewidują w Sejmie obecności, czy polemiki prokuratora generalnego z osobą, której dotyczy zarzut. Prokuratura nie ujawniła, czego dokładnie dotyczy wniosek o uchylenie immunitetu Kamińskiemu, podała jedynie, że chodzi o domniemane nieprawidłowości w działaniach operacyjnych CBA. Sam Kamiński mówił we wtorek, że zarzut miał dotyczyć prowadzonej przez CBA sprawy majątku Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich, których biuro podejrzewało o nabycie willi w Kazimierzu Dln. za nieujawnione pieniądze. Według ówczesnych doniesień mediów CBA kupiło willę, żeby sprawdzić, do kogo trafią przekazane przez agentów poza oficjalną umową sprzedaży 1,5 mln zł. Badała to Prokuratura Apelacyjna w Katowicach i umorzyła śledztwo w 2010 r. nie dopatrując się przestępstwa Kwaśniewskich. Kamiński w wystąpieniu sejmowym miał przekazać ustalenia CBA, z których - według posłów - miałoby wynikać, że dopuścili się oni przestępstwa. Z nieoficjalnych informacji wynika, że zarzut dla Kamińskiego nie miał dotyczyć dokonanych przez CBA ustaleń, lecz tego, że wszczęto operację specjalną, nie mając do tego podstawy prawnej, w postaci uprawdopodobnionego podejrzenia, że doszło do przestępstwa.
Autor: MAC / Źródło: PAP