Prokurator ze Żnina (woj. kujawsko-pomorskie), który w listopadzie 2014 roku schował do kieszeni dwa batoniki i krem w jednym z dyskontów, nie poniesie dyscyplinarnej kary za swój czyn. Prokuratura orzekła, że w chwili kradzieży był niepoczytalny. Ponadto prokurator może dostać jeszcze odszkodowanie, bo przez rok dostawał zaniżoną pensję. Materiał "Faktów" TVN.
Pierwszą informację o sprawie dostaliśmy na Kontakt24. W listopadzie 2014 roku 53-letni prokurator Prokuratury Rejonowej w Szubinie - Ośrodek Zamiejscowy w Żninie w jednym z dyskontów schował do kieszeni dwa batoniki i krem do pielęgnacji ciała. Całe zdarzenie zarejestrowała kamera monitoringu. Ze względu na niską wartość skradzionych przedmiotów (kosztowały 14,70 złotych), czyn zakwalifikowany jest jako wykroczenie, a nie przestępstwo. Jako prokurator mężczyzna posiada immunitet i nie został ukarany za swój czyn.
Mężczyzna nie poniesie też zawodowych konsekwencji wykroczenia. Dwaj biegli psychiatrzy orzekli, że w momencie kradzieży był niepoczytalny. Mimo to prokurator wrócił do pracy w prokuraturze. - Można być poczytalnym w odniesieniu do pewnych zdarzeń, a do innych zdarzeń popełnionych w tym samym czasie i miejscu już nie - twierdzi Mariusz Marciniak z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
Dostanie odszkodowanie?
W ubiegłym roku mężczyza został zawieszony w czynnościach prokuratora. Przeszedł też na zwolnienie lekarskie, a decyzją Sądu Dyscyplinarnego przy Prokuratorze Generalnym jego wynagrodzenie ograniczono do 75 procent. Teraz trzeba będzie mu zwrócić różnicę - około kilku tysięcy złotych.
- Trzeba będzie zwrócić mu pieniądze, bo był niepoczytalny - podkreśla Marciniak.
Prokurator z rocznego zwolnienia lekarskiego do pracy wrócił, ale na krótko. Musi wykorzystać zaległy urlop wypoczynkowy. W tym czasie inny psychiatra zbada, czy prokurator w pracy zachowa rozum, który stracił w sklepie przed rokiem.
Autor: kło\mtom / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24