To jest projekt, który ma w sposób osobisty zastraszyć sędziów. To jest przedostatni etap zastraszania sędziów - mówił w TVN24 profesor Ryszard Balicki, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego. Odniósł się do złożonego przez klub PiS projektu, który daje "możliwość złożenia sędziów z urzędu". W TVN24 trwa wydanie specjalne.
Posłowie PiS złożyli w czwartek projekt nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych, Sądzie Najwyższym i innych ustaw, który wprowadza między innymi możliwość złożenia sędziego z urzędu - poinformowali w czwartek na konferencji w Sejmie Jan Kanthak, Sebastian Kaleta i Jacek Ozdoba.
"Mamy nowy Sejm, ale bardzo stare zwyczaje"
Do tego projektu odniósł się w rozmowie z TVN24 profesor Ryszard Balicki z Katedry Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Wrocławskiego.
- Musimy sobie zdać sprawę z tego, że mamy nowy Sejm, ale bardzo stare zwyczaje. Znowu wrzutka poselska, zapowiedź projektu, który ma być projektem poselskim, żeby nikt o nim nie wiedział wcześniej, żeby nie był poddany wymaganym konsultacjom i dyskusji. To jest projekt, który ma w sposób osobisty zastraszyć sędziów. To jest ostatni etap zastraszania sędziów. A nie, przepraszam, przedostatni - ocenił.
Kontynuował: - Zwróćcie państwo uwagę, że wnioskodawcy mówili, że "na razie posługujemy się tylko możliwością ukarania finansowego bądź wyrzucenia z zawodu, a jeszcze nie wprowadzamy kary więzienia". Więc to jest być może przedostatni etap w procesie szykanowania i zastraszania polskich sędziów - powtórzył.
- Doktryna prawa konstytucyjnego zna takie zjawisko, kiedy jedna władza atakuje inną władzę w ramach systemu konstytucyjnego - podkreślił konstytucjonalista. - To profesor Juan Linz (hiszpański socjolog i politolog - red.), opisując doświadczenia Ameryki Łacińskiej, mówił o autopuczu. Wydaje się, że my dzisiaj przechodzimy taki etap, kiedy władza wykonawcza próbuje zdominować w sposób absolutny władzę sądowniczą, uniemożliwić sędziom wykonywanie ich obowiązków - dodał.
"Zbudowano strukturę tylko i wyłącznie do tego celu, żeby móc szykanować sędziów"
Balicki ocenił, że "za orzeczenia sędziowskie, za zadane pytania prejudycjalne sędziowie są karani w postępowaniach dyscyplinarnych, na czele których stoi Izba Dyscyplinarna, która składa się w większości z osób, które były pośrednio albo wprost zależne od ministra sprawiedliwości". - Izba Dyscyplinarna funkcjonuje na zasadach sądu wyjątkowego. Sądu, który jest zakazany przez naszą konstytucję. To nie jest tak naprawdę izba Sądu Najwyższego, tylko odrębny nielegalny sąd, składający się z osób, które tak naprawdę nie wypełniają wymogów stawianych sędziom europejskim - przekonywał.
Jak dodał, to jest izba, "która ma właściwie zupełną autonomię i nie podlega prezesowi Sądu Najwyższego". - Zbudowano strukturę tylko i wyłącznie do tego celu, żeby móc szykanować sędziów - dodał.
"Nie ma problemu zarządzania Sądem Najwyższym"
Konstytucjonalista odniósł się także do proponowanych w projekcie zmian w procedurze wyboru pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. Jak wyjaśniał wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta, "jeśli Sąd Najwyższy nie przeprowadzi prawidłowo procedury wskazania kandydatów [na pierwszego prezesa SN - red.] prezydentowi, to wedle naszej propozycji prezydent po upływie kadencji pierwszej prezes wskaże p.o. pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, aby ten jak najszybciej przeprowadził zgodnie z przepisami prawa to zgromadzenie, aby Sąd Najwyższy mógł funkcjonować i nie był sparaliżowany".
- Jeżeli w Sądzie Najwyższym nie byłoby pierwszego prezesa, to tę funkcję może pełnić jeden z prezesów Sądu Najwyższego. Nie ma problemu zarządzania Sądem Najwyższym - podkreślił Balicki, odnosząc się do tego projektu.
- Władza chce po prostu przejąć Sąd Najwyższy, obawiając się sytuacji zwołania Zgromadzenia (sędziów SN), w którym nie będą mogli uczestniczyć nowo powoływani sędziowie, którzy nie mają kwalifikacji - mówił konstytucjonalista.
Autor: mjz//rzw / Źródło: tvn24