To, czego zawzięcie broni Koalicja Europejska, czyli to co ja nazywam demokracją proceduralną, to przez pewien długi czas wspaniale działało w Europie. I przyszedł (na to - red.) koniec po prostu. W pewnym momencie wszystko się kończy - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 historyk idei profesor Marcin Król. - Mamy do czynienia ze schyłkiem. To był najwspanialszy okres w ludzkich dziejach, nie było nigdy lepiej ludziom - ocenił.
Profesor Marcin Król skomentował w "Faktach po Faktach" m.in. wynik wyborów do Parlamentu Europejskiego.
Pytany, dlaczego więcej osób zaufało ludziom Jarosława Kaczyńskiego, odparł: - Ja bym to w jednym zdaniu powiedział: jak się chce uwieść, to trzeba mieć albo seksapil, albo pieniądze. PiS miało pieniądze, Koalicja Europejska nie miała seksapilu. Więc czym miała uwieść? Brak propozycji programowych jest naprawdę dojmujący.
- Koalicja Europejska wyróżniała się tym, że nie obiecywała, ale nie wiem czy to jest dobrze w naszych czasach, w czasach upadku polityki racjonalnej - ocenił.
"Mamy do czynienia ze schyłkiem pewnej formacji"
Profesor wspomniał o "zasadniczym problemie, który wiąże się nie tylko z Polską, ale też z pewnymi tendencjami europejskimi".
- To, czego broni Koalicja Europejska zawzięcie, czyli to, co ja nazywam demokracją proceduralną, nie demokracją liberalną, czyli demokratyczne rządy prawa, to przez pewien długi czas wspaniale działało w Europie. I przyszedł (na to - red.) koniec po prostu. W pewnym momencie wszystko się kończy - mówił.
Jak dodał, "do tego doszedł element nudy". - Jak słucham polityków, to przestaję natychmiast. Po pierwsze, polszczyzna doprowadza mnie do straszliwej irytacji, a po drugie, nuda. Bo oni mówią w kółko to samo. Nuda to jest zabójcza rzecz. Igrzyska są niezbędne - wyjaśniał.
- Myślę, że cała Europa na to zachorowała. Nudne stały się Niemcy, straszna nuda panuje w Austrii, ale nawet we Francji - ocenił prof. Król.
- Mamy do czynienia z czymś, co jest zjawiskiem po prostu schyłkowym. Mamy do czynienia ze schyłkiem pewnej formacji. 70 lat trwała wspaniała demokracja proceduralna, u nas o wiele krócej. To był najwspanialszy okres w ludzkich dziejach, nie było nigdy lepiej ludziom. Więcej pieniędzy, swobodniej, więcej opieki, mniej głodu. To się kończy, wszystko się kończy. Oczywiście, jak szybko będzie się kończyć, to tylko wróżka może powiedzieć, ale będzie się kończyć - mówił.
"Ludzie coraz bardziej w Europie pragną uczuć gorących w polityce"
Zdaniem profesora, "za późno (dla Polski - red.) przyszedł 4 czerwca i wygranie rozmów przy Okrągłym Stole". Gdyby to było 20 lat wcześniej, trafilibyśmy na wspaniałą europejską koniunkturę, a trafiliśmy na początek zmierzchu. On nastąpił wyraźnie w 2008 roku i to nie z powodów gospodarczych, tylko wszystko razem zaczęło się przechylać - kontynuował.
- Dzisiaj jest tak, że w żadnych kraju nie ma już stabilnej sytuacji politycznej. Nie można ludziom cały czas dawać chłodu, ludzie coraz bardziej w Europie pragną uczuć gorących w polityce. Polityka ma być czymś, co nas pociąga, a nie czymś, co nami z cicha steruje - mówił.
- To było zrozumiałe przez traumę powojenną. Wszyscy chcieli bezpieczeństwa, spokoju, opieki, braku głodu, braku bezrobocia. Wszystko to wspaniale działało. W pewnym momencie to się załamało - ocenił.
"Wspólnotę buduje się tak, jak cudem boskim powstała Solidarność"
Profesor Król podkreślał, że "wspólnotę buduje się tak, jak cudem boskim powstała Solidarność i osiągnęła niebywałe rezultaty".
- Wspólnota powstaje dzięki temu, że ludzie mają poczucie, że wspólnie coś mogą zdziałać dla siebie - ocenił.
- Pomysł demokracji jest pomysłem szaleńczym. Demokracja powstała po to, że my sami zdecydowaliśmy, że będziemy sobą rządzić. Demokracja to jest wspólnota ludzi, którzy sami chcą sobą rządzić, a nie jakieś formy biurokracji. Jeżeli chcemy budować wspólnotę, to fenomenalnym tego przykładem była Solidarność. A ten fakt został pominięty, zepsuty - mówił.
Przyznał, że "jeszcze w czasie rozmów Okrągłego Stołu było poczucie bycia jedną grupą".
Zdaniem profesora, obecnie "pojawiło się coś w stylu neobarbarzyństwa".
"Jestem przekonany o wzroście roli religii"
Profesor Król odniósł się również do obecnej sytuacji w Kościele.
Został zapytany, czy zgadza sie z tezami z wystąpienia redaktora naczelnego "Liberté" Leszka Jażdżewskiego, który 3 maja na Uniwersytecie Warszawskim przed szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem, mówił między innymi, że "Kościół katolicki w Polsce, obciążony niewyjaśnionymi wciąż skandalami pedofilskimi, opętany walką o pieniądze i o wpływy, stracił moralny mandat do tego, aby sprawować funkcję sumienia narodu".
Profesor przyznał, że "znacznej mierze, niestety" zgadza się z Jażdżewskim. - Tylko bardzo wyraźnie chciałbym rozdzielić dwie rzeczy: Kościół i religię - zaznaczył.
- Porażka Kościoła jest w tej chwili niesłychanie trudna do odrobienia, nie wiem jak to się uda Kościołowi, nie będę doradzał. Trzeba odnowy totalnej - powiedział.
Jednak, jak dodał, "to nie oznacza, że zmniejsza się rola potrzeby religii". - Religia jest niezbędna w naszym życiu (...). Dlaczego religia pomaga? Dlatego, że wszyscy mamy jakąś potrzebę elementarnego kodeksu moralnego, tylko bardzo nieliczni z nas potrafią ten kodeks znaleźć w sobie. Trzeba gdzieś mieć podpórkę - mówił.
Według profesora, "niemal każdy z nas ma poczucie sił metafizycznej istniejącej".
- Organizacja tego świata przez religię będzie postępować. O ile jestem pewien zmierzchu Kościoła w tej chwili, to jestem też przekonany o wzroście roli religii. To są dwie niezależne siły - ocenił.
"Zanik klasy średniej"
Profesor Król ocenił również, że różne programy socjalne PiS "pomogły bardzo wielu ludziom w trudnej sytuacji".
- Ale z punktu widzenia szerszej polityki społecznej to jest nonsensowne. Dlatego, że te pieniądze, które wydano na wszystkie 500 plus i tym podobne, powinno się inwestować w system opieki społecznej, system opieki zdrowotnej, system edukacyjny - mówił.
Dlaczego tak się nie dzieje?
- Po pierwsze, to jest bardzo trudne, po drugie, to jest długotrwałe, a po trzecie, to w ogóle nie jest spektakularne z punktu widzenia pozyskania wyborcy - odpowiedział.
Zdaniem profesora, "świat w tej chwili przestaje się przejmować biednymi".
- Problemem jest zanik klasy średniej, a nie bieda. Zanik klasy średniej, która decydowała o konsumpcji, o wartościach - wymieniał.
- To powoduje, że istotne kiedyś dla klasy średniej sposoby życia, ideały, wzory, zostały zarzucone. Przychodzą ludzi zupełnie nowi - powiedział.
"20 ciężkich lat, będzie chaos"
Prof. Król stwierdził, że "polskiego inteligenta czeka 20 ciężkich lat". - Ale nie dlatego ciężkich, że będzie rządził PiS, tylko dlatego, że będzie chaos - podkreślił.
- Anglia pokazuje co się staje, kiedy kraj się rozpada. Polska się też tak rozpadnie. Czeka nas straszliwy chaos, a na ogół ludzie nie lubią chaosu - mówił.
- To będzie miało polityczne konsekwencje, ponieważ zaniknie poczucie bezpieczeństwa. Zanik poczucia bezpieczeństwa, który nastąpi bardzo niedługo, będzie przekładał się na radykalne nastroje także po lewej i po prawej stronie - podsumował gość "Faktów po Faktach".
Autor: kb//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24