Kontrkandydaci Andrzeja Dudy, zwłaszcza z Lewicy, po prostu wpadli w jakąś chorobę umysłową, czy bardziej chorobę ideologiczną - mówił w programie "Tak jest" w TVN24 profesor Ireneusz Krzemiński. Po oburzeniu, które wywołały jego słowa, Krzemiński przeprosił.
We wtorek gośćmi programu "Tak jest" w TVN24 byli socjolog Ireneusz Krzemiński i Krzysztof Łapiński, były rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy. Rozmawiali o trwającej kampanii wyborczej, wiecach i spotach kandydatów.
W trakcie dyskusji profesor Krzemiński, mówiąc o tym, że szanse urzędującego prezydenta na reelekcję są wysokie, dodał:
Zwłaszcza że kontrkandydaci, zwłaszcza z Lewicy, po prostu wpadli w jakąś chorobę umysłową, czy bardziej chorobę ideologiczną. Zwróciłem na to uwagę, ponieważ u Biedronia to się niesłychanie nasiliło w jego kampanii, w jego wypowiedziach, wraz ze spadkiem poparcia. Mianowicie zrównanie PiS-u i PO jako tych wrogich partii kapitalistycznych, czy jakichś. To prowadzi do jakiegoś nonsensu.
Później mówił też:
Przyjąłem pojawienie się w Sejmie Lewicy, w tym kształcie, w jakim ona istnieje, z radością i oczekiwaniami. Bo tam jest bardzo dużo młodych ludzi, którzy bez względu na te wtyczki ideologiczne, to oni jednak są rozsądni, mają pewien sposób mówienia inny, taki, który mi się czasem podoba, ale w tej chwili to jest jakaś zapaść, zapaść znowu umysłowa, która będzie prowadziła do bardzo negatywnych konsekwencji.
Słowa profesora o "chorobie umysłowej" wywołały krytyczne komentarze w mediach społecznościowych.
Poseł Lewicy, a prywatnie partner Roberta Biedronia Krzysztof Śmiszek napisał, że "to, co się dzieje w tej kampanii, przekracza wszystkiego granice", a wypowiedź profesora Krzemińskiego określił mianem "szamba'.
Profesor Krzemiński przeprasza
Jeszcze we wtorek wieczorem Krzemiński umieścił wpis na Facebooku z przeprosinami.
Tłumaczył, że łącząc się zdalnie z TVN24 i "siedząc na fotelu, na którym siedzi większość dnia", czuje się inaczej, niż rzeczywiście będąc w telewizyjnym studiu. To - napisał - "okazało się zgubne". "Nie należy tracić kontroli nad różnicą między prywatną a publiczną rozmową!" - podkreślił.
"Osoby, które mnie bliżej znają, zapewne nie zdziwiły się taką wypowiedzią, bo wiedzieliby, że to nie była obelżywa mowa... A jednak wiele osób poczuło się dotkniętych, nie mówiąc już o panu Śmiszku, który się bardzo obruszył" - napisał profesor.
"Wypada mi więc PRZEPROSIĆ PANA BIEDRONIA I WSZYSTKICH JEGO CIĘŻKO PRACUJĄCYCH SZTABOWCÓW. Zapewne, należałoby jeszcze bardziej przeprosić osoby naprawdę chore, które najbardziej słusznie mogłyby się poczuć urażone. Więc także przepraszam. I obiecuję, że będę bardziej starannie chronił tej tak ważnej w polskiej kulturze (pisał o tym świetnie Miłosz) różnicy między prywatną a publiczną mową" - dodał Krzemiński (pisownia oryginalna).
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24