Silna deklaracja Jarosława Kaczyńskiego, że chcemy być w Europie, była bardzo sensowna - oceniła prof. Jadwiga Staniszkis, komentując poniedziałkowe przemówienie prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Socjolożka, która była gościem programu "Fakty po Faktach", podkreśliła też, że w swoim wystąpieniu prezes PiS wykazał wolę kompromisu w sprawie Trybunału Konstytucyjnego.
- Przy tych wszystkich wątpliwościach, przy tych podejrzeniach, że PiS jakoś współpracuje ze środowiskami narodowców skrajnych, czy że jest ambiwalentny w kwestii Unii Europejskiej w wypowiedziach niektórych posłów, ta silna deklaracja, że chcemy być w Europie - a Unia Europejska jest jedyną metodą uczestnictwa - była bardzo sensowna - powiedziała prof. Jadwiga Staniszkis w programie "Fakty po Faktach" TVN24, komentując poniedziałkowe przemówienie prezesa PiS - Jarosława Kaczyńskiego.
W ocenie socjolożki, przemówienie prezesa PiS było pokazem, "jakie stanowisko ma lider tej Zjednoczonej Prawicy" i zdyscyplinowaniem posłów eurosceptycznych.
- Patrząc na to [przemówienie-red.], wyobraziłam sobie sejm jednopartyjny, gdzie tylko są sami "pisiacy": trzy słowa i od razu oklaski, potem tłoczące się grupki z gratulacjami. Jestem niestety w tym wieku, że pamiętam sejm jednopartyjny i pamiętam atmosferę takiego skrajnego lizusostwa i oportunizmu. To było dla mnie trudne do przełknięcia, ale była to w mojej ocenie taka podświadoma inscenizacja - stwierdziła Staniszkis.
"Ewolucyjna próba kompromisu"
Profesor dostrzegła też w przemówieniu Kaczyńskiego podjęcie "ewolucyjnej próby kompromisu" w sprawie kryzysu konstytucyjnego.
- Tam był jeden element - moim zdaniem - pozytywny. Pośrednio [Kaczyński - red.] przyznał rację Trybunałowi, który nie stosował ustawy, którą oceniał i uznał potem za niekonstytucyjną, tzw. "ustawy naprawczej". To był główny powód, dla którego pani premier Beata Szydło nie kazała opublikować tego wyroku [z 9 marca - red.], uznając, że jeżeli nie trzyma się ustawy, to wszystko jest takim spotkaniem nieformalnym. Tutaj widać, że ta racjonalność, na którą powoływał się prezes Rzepliński, wzięła górę - stwierdziła prof. Staniszkis.
Socjolog zauważyła, że ustawa dotycząca Trybunału Konstytucyjnego, uchwalona w grudniu przez większość parlamentarną, uznana została przez PiS "za przeszłość". - PiS uchwalając nową ustawę jako większość, jak gdyby tamtą, uznaną przez Trybunał Konstytucyjny za niekonstytucyjną, puszcza w niepamięć. Wprowadza pewne poprawki zgodnie ze stanowiskiem TK, także idzie trochę naprzeciwko Komisji Weneckiej i dalej jest możliwość procedowania. Jest umożliwione funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego, a to jest konieczne - stwierdziła prof. Staniszkis.
Staniszkis: ludowładztwo nie jest sensowne
Gość programu oceniła, że PiS próbuje ominąć potrzebę publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca br. - Kompromis polega na tym, że wszyscy muszą troszkę przymknąć oczy na takie przejście tylnymi drzwiami - dodała.
- Zresztą w przemówieniu Kaczyńskiego była jedna rzecz, która mnie osobiście zbulwersowała: takie tęsknoty do rewolucji kulturalnej. Powiedzmy, te komisje społeczne przy nadawaniu stopni. Pamiętam tych docentów marcowych, kiedy właśnie czynnik społeczny skracał drogę do uzyskania stopnia. Po wojnie - tych czasów nie pamiętam - czynnik społeczny decydował w ogóle jak wyglądała kadra naukowa. Myślę, że są dziedziny, gdzie powinny decydować wyłącznie kompetencje i nauka jest jedną z takich dziedzin - stwierdziła socjolożka.
Staniszkis zwróciła uwagę na - jak to nazwała - "pewien przeskok w wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego: lud czyli my", określając go "podmiotem zastępczym, co było charakterystyczne dla podejścia bolszewickiego, kiedy robotnicy nie byli tym historycznym proletariatem". - Uważam, że takie ludowładztwo nie jest czymś, co jest sensowne. To przemówienie trzeba oceniać z tej perspektywy trybunału. To jest krok do przodu - podsumowała Staniszkis.
Autor: tmw//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24