Jak już kurz nieporozumień opadnie, to uznamy, że więcej jest korzyści niż minusów. Dowiedzieliśmy się, że dotychczasowy dialog nie sięgnął pewnych warstw społeczeństwa - podkreślił prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta RP, komentując spór o ustawę o Instytucie Pamięci Narodowej. Gość "Kropki nad i" w TVN24 dodał, że wypromujemy "Polskę, która nie boi się godnie przyznać do zbrodni, które nasi współrodacy mają na swoim koncie, ale nie pozwoli, żeby antypolonizmem bezkarnie w nas uderzano".
- Nie sądzę, żeby był konflikt polsko-amerykański. Oczywiście jest spór polsko-izraelski - stwierdził prof. Zybertowicz.
"Dialog nie sięgnął pewnych warstw społeczeństwa"
Prezydencki doradca mówił, że "wychodzimy już z fazy konfliktu do fazy form odbudowywania porozumienia" z Izraelem. W jego ocenie dowodem na to ma być planowane w tym tygodniu spotkanie zespołów eksperckich z obu krajów.
Zdaniem gościa "Kropki nad i" uchwalenie ustawy o IPN było potrzebne. - Jak już kurz nieporozumień opadnie, to uznamy, że więcej jest korzyści niż minusów. Dowiedzieliśmy się, że dotychczasowy dialog nie sięgnął pewnych warstw społeczeństwa - wyjaśnił.
- Kiedy szef Muzeum Powstania Warszawskiego zaprasza czołowych dziennikarzy izraelskich do Warszawy i okazuje się, że oni nie wiedzą, że w Auschwitz byli także Polacy. Mieli numery, nie byli pracownikami obsługi, byli takimi samymi ofiarami jak Żydzi. To pokazuje, jak dalekie, głębokie zaległości są w budowaniu wiedzy faktycznej - powiedział socjolog.
- Sądzę, że uświadomienie sobie po obu stronach obszarów pewnej niewiedzy to platforma, na której będzie można budować porozumienie głębsze i lepsze - wskazał prof. Zybertowicz.
Socjolog podkreślił na antenie TVN24, że prezydent przed podpisaniem noweli ustawy o IPN analizował jej treść. - Obóz władzy zakładał, że zapis wyłączający wypowiedzi naukowe i artystyczne spod możliwości penalizacji i sytuacja, gdy jest jeszcze formuła, że wypowiedzi mają być niezgodne z faktami, że to rozwiązuje problem - mówił.
Polsko-izraelskie rozmowy w czwartek
Polski rząd uzgodnił ze stroną izraelską termin spotkania zespołów ds. relacji polsko-izraelskich. O ich powołaniu rozmawiali wcześniej telefonicznie premierzy Mateusz Morawiecki i Benjamin Netanjahu. Polska delegacja rządowa pod przewodnictwem wiceministra spraw zagranicznych Bartosza Cichockiego uda się do Izraela na zaproszenie strony izraelskiej. Jak poinformowała Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, "w czwartek dojdzie do spotkania zespołów".
"Zarówno Polska, jak i Izrael chcą prowadzić realny dialog o wszystkich sprawach, które od miesiąca znajdują się w centrum zainteresowania naszych rządów i naszych społeczeństw" - napisano w komunikacie KPRM.
Powstanie zespołów z obu krajów to reakcja na nowelizację ustawy o IPN, która wchodzi w życie 1 marca. Jej zapisy wprowadzają możliwość ukarania grzywną lub pozbawienia wolności do lat 3 osób, które publicznie i świadomie przypisują narodowi polskiemu lub państwu polskiemu odpowiedzialność za zbrodnie III Rzeszy podczas drugiej wojny światowej. Zdaniem władz Izraela i Stanów Zjednoczonych ustawa o IPN ogranicza wolność słowa i swobodę badań naukowych.
Doradca "trochę się martwi" po zdarzeniu z prezydencką limuzyną
Prof. Zybertowicz w "Kropce nad i" został również zapytany o incydent z prezydencką limuzyną w Krakowie. Jak podała Służba Ochrony Państwa, kierowca samochodu z Andrzejem Dudą i jego małżonką najechał na tzw. separator oddzielający pas jezdni od torowiska tramwajowego na moście Powstańców Śląskich. Nikt w zdarzeniu nie ucierpiał, a para prezydencka przesiadła się do innego pojazdu i kontynuowała podróż do Bochni.
Gość "Kropki nad i" powiedział, że "trochę się martwi".
Zasugerował, że wpływ na zdarzenie z Krakowa mogła mieć zmiana Biura Ochrony Rządu na Służbę Ochrony Państwa. - Zastanawiam się, czy reorganizacja nie przyczyniła się do jakiegoś przejściowego obniżenia sprawności – powiedział prof. Zybertowicz. Po chwili dodał, że "Biuro Bezpieczeństwa Narodowego się temu przyjrzy".
- Bo to jest normalne, że reorganizacje powodują przejściowe (obniżenie sprawności - red.) - zanim się poprawi - czasami jest jakieś opóźnienie w reagowaniu, ale niedobrze, że tak jest - ocenił gość "Kropki nad i".
Prezydencki doradca nawiązał również do wypadku limuzyny z Andrzejem Dudą z 4 marca 2016 roku, kiedy po pęknięciu tylnej opony pojazd wypadł z jezdni. - Osoby, które odpowiadały za zarządzanie oponami, są już poza służbą - podkreślił prof. Zybertowicz.
Pytany, czy podobnie będzie z kierowcą, który wiózł prezydenta we wtorek, Zybertowicz odpowiedział, że "niekoniecznie poniesie konsekwencje". Zaznaczył, że kolizja nie musiała być spowodowana błędem kierowcy.
Autor: PTD/tr / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24