|

Proces o śmierć 18-letniej Angeliki. Koniec? "Nigdy go nie będzie"

Angelika miała osiemnaście lat
Angelika miała osiemnaście lat
Źródło: TVN24

Osiemnaście czerwonych włókien pozwoliło na udowodnienie przed sądami dwóch instancji, że to Karol F., a nie jego brat bliźniak, odpowiada za śmierć 18-letniej Angeliki Purgal. Skazany odsiaduje wyrok sześciu lat więzienia. Jednak zdaniem jego obrońców, którzy wnieśli kasację, w sprawie wciąż jest dużo wątpliwości. W środę zajął się nią Sąd Najwyższy.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Najstarszej córki nie ma już od pięciu lat i pięciu miesięcy. Ubrana na czarno Katarzyna Purgal upewnia się, że stoi przed właściwą salą. Na wokandzie wywieszonej pod literką C na pierwszym piętrze Sądu Najwyższego odnajduje sprawę Karola F.

Mężczyzna ma dziś 24 lata i siedzi w więzieniu. Jest prawomocnie skazany na sześć lat więzienia za spowodowanie po pijanemu wypadku, w którym zginęła 18-letnia Angelika, najstarsza córka Katarzyny.

Kobieta stoi na korytarzu niemal bez ruchu, podobnie jak towarzyszące jej dwie młodsze córki. Żeby zdążyć na rozprawę, wyjechały ze swojej rodzinnej miejscowości pod Gorlicami (woj. małopolskie) przed szóstą rano. Już wcześniej córki umówiły się z mamą, że nie wejdą na salę sądową. Nie chcą tego słuchać. Pojechały tylko po to, żeby Katarzyna Purgal nie była w aucie sama.

- Te rozprawy nie trwają długo, prawda? - pyta Katarzyna swojego pełnomocnika. Mecenas Leszek Małek kręci przecząco głową. - Szybko będzie koniec - odpowiada. Katarzyna nie odrywa wzroku od wokandy. - Końca nigdy nie będzie - mówi.

Po chwili przed salą pojawiają się obrońcy Karola. Witają się z Katarzyną Purgal i jej pełnomocnikiem.

Jeden z nich
Dowiedz się więcej:

Jeden z nich

- Takiej sprawy w Polsce jeszcze nie było. O winie Karola przesądziło kilkanaście mikrośladów. Z jednej strony fascynujące, z drugiej niepokojące - mówi jeden z obrońców, mec. Piotr Sokołowski.

- Nasze niepokoje i wątpliwości są w kasacji. Pięć bardzo poważnych wątpliwości - dodaje mec. Wojciech Nartowski.

Prawnicy przekonują, że zależy im, żeby sprawa ich klienta wróciła do ponownego rozpoznania przez Sąd Rejonowy w Gorlicach. Słyszy to stojąca przed drzwiami pani Katarzyna. Tym razem odrywa wzrok od ściany i mówi, że "może dobrze by się stało". - Za zabicie mojego dziecka tamten człowiek dostał sześć lat. Po trzech będzie mógł wyjść na wolność i żyć sobie dalej. Co to za sprawiedliwość? Może za drugim razem sąd miałby więcej szacunku dla nas - mówi gorzko.

Angelika miała 18 lat
Źródło: TVN24

Tamta noc

Rozprawa kasacyjna przed Sąd Najwyższym odbyła się w środę.

Przez pierwsze lata po wypadku wydawało się, że w tej sprawie w ogóle nie dojdzie do procesu. Szef Prokuratury Rejonowej w Gorlicach Tadeusz Cebo nazywał śledztwo "ekstremalnie trudnym". Dlaczego? Bo Angelika jechała w aucie z jednojajowymi bliźniakami - Karol i Kamil wyglądają niemal identycznie. Mają też takie samo DNA. Udowodnienie, że to jeden, a nie drugi był w krytycznym momencie kierowcą długo wydawało się nierealne.

- W sprawie Karola F. - rzucił głośno w kierunku zgromadzonych protokolant, którego głowa pojawiła się w uchylonych drzwiach do sali sądowej oznaczonej literą C. Na rozprawę nie przywieziono skazanego. W Sądzie Najwyższym nie było też nikogo z jego bliskich.

Proces kasacyjny rozpoczął się od osiemnastominutowego wystąpienia Waldemara Płóciennika, jednego z trzech sędziów Sądu Najwyższego pochylających się nad sprawą. Sędzia przypomniał, że Angelika zginęła 25 czerwca 2018 roku nad ranem.

Sędzia Waldemar Płóciennik
Sędzia Waldemar Płóciennik
Źródło: tvn24.pl

Tamtej nocy - jak wynika z ustaleń śledztwa - napisała do Kamila, drugiego z braci. Zapytała, co robi i czy mogliby ją odwieźć do domu po imprezie. Kamil odpisał, że są z bratem po alkoholu. Znał Angelikę od paru tygodni, niedawno zrobiła prawo jazdy i miała im oferować podwózkę, gdyby jej potrzebowali.

Jak skutecznie przed obiema instancjami przekonywała prokuratura, 18-latka siedziała na tylnej kanapie, kiedy w Krużlowej Niżnej (20 km od Nowego Sącza) samochód wypadł z trasy i uderzył w nasyp ziemi. Autem kierował Karol (miał w organizmie 0,7 promila alkoholu, stwierdzono u niego też obecność amfetaminy w ilości 59 ng/l), obok siedział jego brat bliźniak (miał 1,2 promila). Dziewczyna w momencie wypadku była trzeźwa.

Auto miało niesprawny układ kierowniczy i łyse opony, przed wypadkiem - jak relacjonował ustalenia sądów obu instancji sędzia Waldemar Płóciennik - kierowca rozpędził je do 120 km/h. Po uderzeniu w nasyp ziemi uczestnicy swobodnie przemieszczali się we wnętrzu koziołkującego samochodu, bo nie byli przypięci pasami.

Angelika zginęła na miejscu. Karol wybiegł z auta i został znaleziony w pobliskich krzakach. Kamil ze złamaną podstawą czaszki leżał częściowo na fotelu pasażera, a częściowo między fotelami.

Do wypadku doszło 25 czerwca 2018 roku
Do wypadku doszło 25 czerwca 2018 roku
Źródło: Państwowa Straż Pożarna w Nowym Sączu

Ekspertyza

Chociaż od samego początku śledczy podejrzewali, że to Karol był kierowcą, to dopiero po trzech latach śledztwa otrzymali ekspertyzę, która była potwierdzeniem ich podejrzeń: o sprawie przesądziło osiemnaście czerwonych włókien z czerwonej bluzy Karola: pięć na oparciu fotela kierowcy, sześć na poduszce powietrznej, która wystrzeliła z kierownicy, a siedem kolejnych - na poduszce bocznej.

Mikroślady w aucie wskazywały też, że kierowcą nie mógł być drugi z bliźniaków: na poduszce powietrznej, która wystrzeliła ze schowka przed Kamilem, znaleziono bowiem jedenaście granatowych włókien bawełny.

Na poduszce powietrznej znaleziono też żółty barwnik - identyczny z tym, którym zabarwiono nadruk na granatowej bluzie Kamila. To jednak nie koniec - brat oskarżonego miał na prawej nogawce spodni przetopione fragmenty plastiku, z którego wykonany był schowek pasażera. Do przeniesienia musiało dojść - jak przekazywali biegli - podczas "wysokoenergetycznego uderzenia", czyli w momencie kiedy rozpędzony samochód wypadł z drogi i rozbił się o nasyp ziemi.

4 maja 2022 roku Sąd Rejonowy w Gorlicach uznał Karola za winnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz ucieczki z miejsca zdarzenia. Mężczyzna został też uznany za winnego kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości i pod wpływem substancji psychoaktywnych. Wyrok: sześć lat pozbawienia wolności i czteroletni zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi.

28 października 2022 roku Sąd Okręgowy w Nowym Sączu rozpatrzył apelację obu stron. Utrzymał w mocy karę więzienia, ale orzekł znacznie surowszy środek karny - dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Zasądził też nawiązki dla rodziców Angeliki.

Emocje skazanego, wątpliwości obrony

Rozprawa przed Sądem Najwyższym odbyła się, bo kasację od prawomocnego wyroku złożył pełnomocnik rodziny Angeliki oraz obrońcy skazanego. 

Mecenas Leszek Małek podkreślał, że nawiązka od skazanego powinna obejmować też rodzeństwo Angeliki, a nie tylko jej rodziców. Dlatego wnosił o uchylenie wyroku i przekazanie go do rozpatrzenia przez sąd pierwszej instancji.

Mecenas Łukasz Małek, pełnomocnik rodziny zmarłej Angeliki Purgal
Mecenas Łukasz Małek, pełnomocnik rodziny zmarłej Angeliki Purgal
Źródło: tvn24.pl

Tego samego - czyli uchylenia wyroku - żądali obrońcy Karola, choć z zupełnie innych powodów. Zaznaczali, że wina ich klienta nie została jednoznacznie udowodniona, a sądy obu instancji - jak wskazali w kasacji - nie rozprawiły się z pojawiającymi się wątpliwościami.

- Zbyt wiele jest w tej sprawie rzeczy, które sprawiają, że postępowanie dowodowe jest niedomknięte - mówił mec. Wojciech Nartowski. W swoim wystąpieniu zaznaczał, że jego klient "przeżywa traumę" oraz chciał "wyrazić ubolewanie, przekazać przeprosiny i najgłębszego żalu". Potem jednak stwierdził, że Angelika "sama prosiła się o nieszczęście".

- Dziewczyna wsiadła do samochodu, który był niesprawny, z kierowcami, którzy byli nietrzeźwi, którzy mogli coś zażyć. Tak, używam liczby mnogiej, pozwalam sobie na to. Dziewczyna nie zapina pasów. To zachowanie, które urąga zasadom przepisów prawa o ruchu drogowym, urąga też zdrowemu rozsądkowi. Tamtej nocy do auta nikt nie powinien wsiadać - przekonywał prawnik.

Podkreślił, że zdaniem obrony Karolowi F. nie udowodniono, iż to on siedział w krytycznym momencie za kierownicą oraz nie przeanalizowano w czasie procesu, czy można mu przypisać winę za śmierć Angeliki.

Prawnik potem kolejno wyliczał swoje wątpliwości: 

  • sąd nie sprawdził, czy - niezależnie od tego, czy Karol F. był pijany, czy też nie - auto nie było w tak złym stanie, że i tak nie można by było uniknąć wypadku;
  • sąd nie sprawdził, czy Angelika mogłaby przeżyć, jeżeli miałaby zapięte pasy;
  • sąd nie uwzględnił faktu, że to Angelika namówiła chłopców na przejażdżkę i - najpewniej - zgodziła się przesiąść sprzed kierownicy na tylny fotel, chociaż wiedziała, że bracia są pijani;
  • sąd nie rozwiał wątpliwości obrony, jeżeli chodzi o okoliczności pozostawienia włókien we wnętrzu auta - nie sprawdził, czy do pozostawienia mikrośladów mogło dojść później niż w momencie wypadku, na przykład podczas wychodzenia z rozbitego wnętrza;
  • sąd nie sprawdził, czy Angelika Purgal była pod wpływem narkotyków. 

- W tej sprawie pozostało bardzo dużo wątpliwości. Wyrok nie powinien ostać się w systemie prawnym, bo jest wadliwy. Trzeba pewne rzeczy jeszcze rozstrzygnąć, znaleźć odpowiedzi na wiele pytań. Dopiero wtedy będzie można mówić o odpowiedzialności, a potem o wymiarze kary - przekonywał mec. Nartowski.

Mecenas Wojciech Nartowski
Mecenas Wojciech Nartowski
Źródło: tvn24.pl

Drugi z obrońców bardzo krótko poparł wszystkie słowa poprzednika. Pełnomocnik rodziny twierdził z kolei, że kasacja obrony Karola F. jest bezzasadna, ale zwracał uwagę na błąd formalny sądu drugiej instancji, który zignorował wniosek o zadośćuczynienie dla rodzeństwa Angeliki.

Obecna na rozprawie prokurator Jolanta Rucińska z Prokuratury Krajowej przekonywała, że apelacja obrony Karola F. jest bezzasadna, a kasację pełnomocnika rodziny Angeliki Purgal pozostawiła "do oceny sądu". 

"To nie jest skomplikowana sprawa"

Rozprawa trwała niecałą godzinę. Przewodniczący składu SN Dariusz Kala poinformował, że sąd wyda postanowienie po piętnastominutowej przerwie. 

Kiedy strony wróciły na salę rozpraw, sędzia Kala przekazał, że kasacja ze strony pełnomocnika rodziny Angeliki Purgal zostaje pozostawiona bez rozpoznania. - Kasacja jest niedopuszczalna z mocy ustawy. Kasację na niekorzyść można wnieść bowiem w razie uniewinnienia oskarżonego albo umorzenia postępowania, co w tej sprawie nie miało miejsca - wyjaśnił sędzia.

Z kolei kasację obrońców Karola F. Sąd Najwyższy oddalił jako "oczywiście bezzasadną". Potem głos przejął sędzia sprawozdawca Waldemar Płóciennik. Na wstępie stwierdził, ku zaskoczeniu publiczności, że sprawa śmierci Angeliki "wcale nie jest skomplikowana pod względem faktycznym".

- Ona się zrobiła skomplikowana na skutek powielania różnego rodzaju specjalistycznych dowodów, które w tej sprawie ostatecznie nie miały większego znaczenia - tłumaczył sędzia.

Rozprawa odbyła się w środę przed Sądem Najwyższym
Rozprawa odbyła się w środę przed Sądem Najwyższym
Źródło: tvn24.pl

Skąd taki wniosek?

Bo - jak mówił dalej sędzia Płóciennik - kluczowym dowodem w sprawie śmierci Angeliki były zeznania wujka bliźniaków, który zbiegł do rozbitego auta. Tuż po wypadku mówił on śledczym, że z przodu auta siedzieli bracia, a z tyłu była Angelika. Mężczyzna po chwili odszedł z miejsca zdarzenia, bo zdał sobie sprawę, że nie wziął z domu telefonu komórkowego, za pomocą którego chciał wezwać pomoc.

- Kiedy wrócił, w samochodzie nie było jednego mężczyzny. Świadek jasno mówił, że nie było kierowcy - przypominał sędzia. - Kierowcę łatwo ustalić po tym, że jeden z nich wyszedł z auta, a drugi, pasażer, został w aucie. Kierowca leżał nad rzeczką, to był nasz skazany Karol F. - mówił sędzia.

Dodał, że chociaż uczestnicy wypadku swobodnie przemieszczali się we wnętrzu koziołkującego auta, to trudno domniemywać, żeby w tym czasie mogli zamienić się miejscami. - Fotele nie zostały złamane, takie przemieszczenie jest mało prawdopodobne - mówił sędzia.

Potem odniósł się do mikrośladów, które pozwoliły prokuraturze wskazać sprawcę. Zaznaczył, że można by było pochylić się nad nimi, gdyby wyniki pracy biegłych były "niekorzystne dla przyjętych ustaleń".

- Gdyby tak było, mogłyby nasunąć się wątpliwości, czy rzeczywiście się tam coś nie wydarzyło. Ale wyniki pracy biegłych są zbieżne z najbardziej logicznym przebiegiem zdarzenia - mówił sędzia.

Odniósł się też do argumentów obrony, która wskazywała, że Angelika Purgal przyczyniła się do tragicznego skutku wypadku. Sędzia Płóciennik przypomniał, że zgodnie z wcześniejszym wyrokiem Sądu Najwyższego (z 17 listopada 2021 roku) to na kierowcy ciąży obowiązek upewnienia się, czy pasażerowie mają zapięte pasy.

- Gdyby skazany Karol F. dochował wymaganej staranności, to w ogóle nie ruszyłby tym samochodem. Po pierwsze dlatego, że był pijany i pod wpływem środków odurzających. Po drugie dlatego, że jechał niesprawnym autem. Po trzecie dlatego, że pasażerowie nie zapięli pasów. Skazany po prostu nie miał prawa wtedy jechać za kierownicą tamtego samochodu - argumentował sędzia.

Sędzia Waldemar Płóciennik przypomniał też, że w czasie procesu odwoławczego obrońcy Karola F. nie zgłaszali wątpliwości co do oceny pracy biegłych i ich ustaleń.

Angelika była najstarsza z pięciorga rodzeństwa
Angelika była najstarsza z pięciorga rodzeństwa
Źródło: tvn24.pl

To nie jest sprawiedliwość

Katarzyna Purgal po rozprawie naradzała się ze swoim pełnomocnikiem.

- Chcemy walczyć o zadośćuczynienie dla moich dzieci. One też straciły najbliższą osobę - powiedziała Katarzyna Purgal, zanim wraz z córkami wsiadła do auta zaparkowanego przed Sądem Najwyższym.

Zapowiedziała, że jej pełnomocnik poprosi o interwencję Rzecznika Praw Obywatelskich.

- Człowiek, który zabrał mi córkę, został skazany na sześć lat. Niedługo pewnie wyjdzie na wolność za dobre sprawowanie. To nie jest sprawiedliwość - uzasadniła. 

sąd nie sprawdził, czy - niezależnie od tego, czy Karol F. był pijany, czy też nie - auto nie było w tak złym stanie, że i tak nie można by było uniknąć wypadku;

sąd nie sprawdził, czy Angelika mogłaby przeżyć, jeżeli miałaby zapięte pasy;

sąd nie uwzględnił faktu, że to Angelika namówiła chłopców na przejażdżkę i - najpewniej - zgodziła się przesiąść sprzed kierownicy na tylny fotel, chociaż wiedziała, że bracia są pijani;

sąd nie rozwiał wątpliwości obrony, jeżeli chodzi o okoliczności pozostawienia włókien we wnętrzu auta - nie sprawdził, czy do pozostawienia mikrośladów mogło dojść później niż w momencie wypadku, na przykład podczas wychodzenia z rozbitego wnętrza;

sąd nie sprawdził, czy Angelika Purgal była pod wpływem narkotyków. 

Czytaj także: