- Ignorancja, brak wiedzy historycznej i pokłady dużej niechęci osobistej - tak prezydent Bronisław Komorowski odniósł się do wypowiedzi dyrektora FBI Jamesa Comeya na temat współodpowiedzialności Polaków za Holocaust. Wcześniej premier Ewa Kopacz stwierdziła, że te słowa są nieakceptowalne nie tylko dla niej, ale dla każdego Polaka.
- Te słowa, które zostały wypowiedziane, są nieakceptowalne nie tylko dla mnie, ale dla każdego Polaka. Tym, którzy dzisiaj nie potrafią rzetelnie przedstawiać prawdy historycznej chcę powiedzieć, że Polska nie była sprawcą, ale ofiarą II wojny światowej. Oczekiwałabym oczywiście od urzędników, którzy zabierają w tej sprawie głos, pełnej wiedzy i prawdy historycznej - powiedziała dziennikarzom Kopacz.
Przypomniała, że w tej sprawie zareagował już MSZ i polski ambasador. - Będziemy dyskutować o tym, rozmawiać z MSZ - zapowiedziała premier.
Prezydent: niemądre, albo szkodliwe zachowanie
Bronisław Komorowski zaznaczył natomiast, że to wypowiedź obraźliwa nie tylko w stosunku do pamięci o Polsce, ale przede wszystkim wobec Polaków, którzy pomagali Żydom w czasie wojny. - Przypomniałbym temu dyrektorowi, że to jest też obrażanie pamięci Jana Karskiego, wysłannika Podziemnego Państwa Polskiego, którego i Stany Zjednoczone także pośmiertnie oznaczyły najwyższym orderem - stwierdził prezydent.
Podkreślił, że każde "niemądre, albo szkodliwe zachowanie funkcjonariusza innego państwa - nawet zaprzyjaźnionego, jakim są Stany Zjednoczone, wymaga odpowiedniej reakcji na odpowiednim poziomie". - Wydaje mi się, że wezwanie ambasadora Stanów Zjednoczonych do ministerstwa spraw zagranicznych jest adekwatną reakcją państwa polskiego - ocenił Komorowski.
- Trzeba dać szansę Stanom Zjednoczonym, aby to one znalazły wyjście z zaistniałej sytuacji. (...) Myślę, że można liczyć albo na autorefleksję tego dyrektora Agencji albo jakieś zachowanie innych czynników Stanów Zjednoczonych - powiedział w telewizji publicznej prezydent.
"Mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier"
Chodzi o przemówienie Comeya wygłoszone 15 kwietnia w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, a następnie przedrukowane w dzienniku "Washington Post" z okazji Dnia Pamięci o Holokauście. Comey mówił w nim, że Holokaust był "najbardziej znaczącym wydarzeniem w historii ludzkości". Zapowiedział, że każdy nowy funkcjonariusz FBI będzie miał obowiązek odwiedzić Muzeum, by zobaczyć, że "dobrzy ludzie pomagali mordować miliony", podporządkowując się ideologii nazistów.
Tłumaczył, że najbardziej przerażającą lekcją Holokaustu jest to, iż pokazał on, że ludzie są w stanie zrezygnować z indywidualnej moralności i przekonać się do prawie wszystkiego, poddając się władzy grupy. - W ich mniemaniu mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili czegoś złego. Przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne, to, co musieli zrobić - dodał Comey.
Autor: pk//tka / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24