- Ktoś, kto zaprasza na demonstrację zwykłych chuliganów, bierze odpowiedzialność za ich zachowanie. I to już nie jest kwestia poglądów - powiedział w "Faktach po Faktach" prezydent Bronisław Komorowski, komentując burdy na warszawskich ulicach 11 listopada. O zainicjowanym przez siebie marszu "Razem dla Niepodległej" mówił zaś: - Udało się zaproponować łączący ludzi sposób obchodzenia Święta Niepodległości.
Komorowski przyznał, że choć udało się zaproponować wspólny sposób obchodzenia Święta Niepodległości, to problem związany z tym, co 11 listopada dzieje się ulicach Warszawy pozostał. Dlatego "z bólem i niepokojem", jak się wyraził, patrzył na to, co w niedzielę działo się w stolicy.
- Obawy nie ustały, choć udało się wiele zaproponować - powiedział prezydent.
Zapowiedział, że wnioski z tego, co się stało, zostaną wyciągnięte. Zaznaczył też, że w jego opinii, spora grupa młodych ludzi, która brała udział w Marszu Niepodległości nie akceptuje ekscesów, które miały miejsce w niedzielę w Warszawie.
- Mam nadzieję, że wielu młodych ludzi wyciągnie wnioski, że może warto włączyć się do głównego nurtu, marszu, który idzie środkiem drogi, ja ich zapraszam - powiedział prezydent.
W jego opinii, to, że w marszu "Razem dla Niepodległej", którego był organizatorem udało się połączyć ludzi o różnych poglądach politycznych, i korzeniach, jest czymś niebywałym. - Największe wrażenie zrobiło to, jak ludzie witali ten marsz, witała Warszawa, machano z okien i balkonów - powiedział Komorowski.
Za chuliganów "bierze się odpowiedzialność"
Komorowski mówił też, że po części rozumie młodych ludzi, którzy uczestnictwem w marszach pokazują swoje niezadowolenia, bo "też kiedyś był człowiekiem bardzo radykalnym". - Ale to była prawdziwa walka o wolność Polski - podkreślił. - Rozumiem skłonność młodych do szukania radykalnych projektów dla Polski, ale myślę, że po powtórnej brutalnej lekcji (zamieszki miały miejsce też w 2011 r. - red.) wielu ludzi wyciągnie wnioski i w przyszłym roku ci, którzy cenią własne państwo, włączą się do marszu, który idzie środkiem polskiej drogi - stwierdził także.
Prezydent mówił, że wśród uczestników marszów, które sygnowały bardzo radykalne hasła na pewno "była cała duża grupa ludzi, którzy ich nie akceptują". Komorowski mówił też jednak i o tych, którzy "przyciągają uwagę na przykład zachodnich mediów".
- Ekstrema się dotykają, są do siebie bardzo podobne i z prawej, i z lewej strony. Rozumiem, że można zaznaczyć swoją niezgodę, ale ktoś, kto zaprasza na demostrację zwykłych chuliganów, bierze za nich odpowiedzialność i to już jest inna kwestia - mówił.
"Radykalizm uwodzi prostotą"
Prezydent stwierdził, że nie zgadza się w tej kwestii z politykami PO, którzy mówią, by "ignorować" zachowania "marginesu" demonstrujących.
- Ignorować nie można, ale pytanie brzmi: jak skutecznie z nim walczyć? Łatwiej mówić, a trudniej robić. Problem polega na tym, że radykalizm częściowo zastępuje programy i uwodzi ludzi prostotą, i prymitywności haseł. W Europie jest realne zagrożenie radykalizmem o charakterze narodowym. To niepokoi - tłumaczył Komorowski.
Prezydent uznał, że sam w tej kwestii "coś zmienił", proponując wspólny marsz i do części "zaplątanych ludzi" jego przesłanie dotarło. - W Polsce mamy niesłychanie głębokie pęknięcie nie tylko na tle kłótni politycznych i brutalizacji języka. Rok temu (w trakcie Święta Niepodległości - red.) podjęto próbę rozbicia naszego "gmachu narodowego" i temu się trzeba przeciwstawić, broniąc fundamentu walki o polską niepodległość. Nie poszerzać szczelin, a je zmniejszać - skwitował.
Starcia z policją
W niedzielę obchodzono 94. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Przez Warszawę przeszły cztery marsze, w tym - po raz pierwszy organizowany przez prezydenta - marsz "Razem dla Niepodległej", ale także Marsz Niepodległości, który pod hasłem "Odzyskać Polskę" organizowała m.in. Młodzież Wszechpolska. Na początku Marszu Niepodległości doszło do burd, a policja użyła broni gładkolufowej. Na komisariaty zostało doprowadzonych 176 osób, rannych zostało 22 funkcjonariuszy. Wśród uczestników marszu słychać było okrzyki "Donald matole - twój rząd obalą kibole", "Jestem dumny, że jestem Polakiem", "Tylko idiota głosuje na Palikota" oraz "Komorowski - zdrajca Polski".
Murem za Brzezińskim
- Muszę się zgodzić z profesorem Brzezińskim w 100 procentach, podpisać się obiema rękami. Brzeziński, który zrobił bardzo wiele jako polityk amerykański jest w ogromnej mierze politykiem polskiego serca. Dlatego to, co powiedział warto głęboko przemyśleć - mówił.
Prezydent zaznaczył, że Brzeziński mógł powiedzieć, co sądzi o polskiej polityce, bo nie musi się w nią wikłać, nie jest jej częścią. Na przykład premier jest stroną w tym sporze, więc nie może o tym mówić w ten sposób. Dlatego tak cenna jest opinia profesora. Jego słowa są 10 razy bardziej wiarygodne, ale i mocne - stwierdził Komorowski.
Autor: mac/adso//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24