Andrzej Halicki z PO uważa, że szefowie spółki PL.2012 Marcin Herra i Andrzej Bogucki powinni rozważyć oddanie części ze swoich gigantycznych premii. Ich wysokość ostro krytykuje od kilku dni opozycja, która sprawą chce zainteresować Prokuratora Generalnego. - To rzeczywiście nieprzyzwoicie wysokie premie. Ale nie chcę być populistą i wpisywać się w łatwy atak bo prezesi wypełnili swoje zadania - dodaje poseł PO.
Chodzi o premie wypłacone prezesowi spółki PL.2012 Marcinowi Herrze i wiceprezesowi Andrzejowi Boguckiemu, które wyniosły ponad milion trzysta tysięcy złotych "na głowę". Ich kontrakty ujawniono już rok temu i - jak podkreśla rzecznik spółki PL.2012+ Mikołaj Piotrowski - podpisano "zgodnie z prawem".
Ale zbadania umów domagają się posłowie SLD, którzy zamierzają kierować do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta wniosek o podjęcie czynności sprawdzających, czy nie doszło w tym przypadku do działania na szkodę spółki. - To skandal, którego nie przykryje nawet konklawe - oceniał w środę rzecznik Sojuszu Dariusz Joński.
"Kiedy się słyszy, to bulwersuje"
- Bez wątpienia kiedy usłyszy się taką sumę, to jest to bulwersujące. Gdybym był ministrem, to nie wiem, czy podpisałbym tego rodzaju kontrakt menadżerski - przyznał w programie "Jeden na jeden" w TVN24 poseł PO Andrzej Halicki. Zastrzegł jednak, że nie chce być populistą i wpisywać się tymi słowami "w łatwy atak", bo uważa, że w polskich firmach i urzędach "brakuje nam dobrze opłacanych menedżerów", a Herra i Bogucki dobrze wykonali powierzone im zadania.
Tego samego zdania jest ministerstwo sportu. Halicki, zapytany, czy prezesi - nawet biorąc pod uwagę ich dobrą pracę - zasłużyli jednak na aż tak wysokie premie, posłużył się właśnie argumentem, że resort nie kwestionował wypłacenia tych pieniędzy. A tak było na przykład w przypadku byłego szefa NCS Rafała Kaplera.
Halicki nie odpowiadał jednak wprost na konkretne pytania o "słuszność" ponadmilionowych premii. - Powtarzam: to był kontrowersyjny kontrakt - powtarzał tylko. Dopytywany, czy jednak ktoś w całej sprawie mógł popełnić błąd, "zawalić", odparł: - Przyciska mnie pan w tej chwili do ściany. Powiem jeszcze raz: Nie wiem, czy podpisałbym tego rodzaju kontrakt, chociaż uważam, że brakuje nam dobrze opłacanych menedżerów.
Halicki próbował tłumaczyć: - Zgadzam się, że to są bardzo wysokie premie, szokujące premie. Ale gdybyśmy pomyśleli o tym, w jakiej sytuacji był podpisywany kontrakt, jakie były oczekiwania i pamiętali o tym, że była to premia skumulowana z pięciu lat, to otrzymamy taką sumę.
Halicki: Mogliby oddać część pieniędzy
Poseł zauważył też, że jednym z zadań postawionych prezesom PL.2012 było rozwiązanie trudnego problemu bezpieczeństwa w czasie Euro 2012. - A były to najbezpieczniejsze mistrzostwa w historii - dodał. Ale na koniec przyznał jednak, że wysokość premii mimo wszystko "nie przystaje do społecznej akceptacji w dzisiejszych czasach".
- Czy w związku z tym Herra i Bogucki powinni oddać te pieniądze? - dopytywał prowadzący program. - Powiem jeszcze raz: to nieprzyzwoicie wysokie premie, skumulowane w czasie. (...) Warunki do wypełnienia tych umów są spełnione, natomiast konstrukcja tych umów przez tą kumulację w czasie wychodzi w sposób szokująco wysoki. Myślę, że prezesi mogliby tutaj pomóc i sprostać oczekiwaniom społecznym oddając część pieniędzy - odpowiedział Halicki. - Ale to jest już apel do nich - dodał.
Autor: ŁOs//kdj / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24