Były poseł PiS, a aktualnie prezes jednej z kluczowych polskich spółek, PKP Cargo, został skazany nieprawomocnym wyrokiem na karę roku więzienia w zawieszeniu. Nadzorujący koleje minister aktywów państwowych milczy. Szefostwo grupy PKP odpowiada, że nie ma przeszkód, by dalej pełnił swoją funkcję "zgodnie z zasadą domniemania niewinności".
Dariusz S. - nie zezwolił na podawanie swoich danych - został skazany wspólnie z posłem Koalicji Obywatelskiej Cezarym Grabarczykiem. Ich proces toczył się w łódzkim sądzie rejonowym przez ostatnie trzy lata, by zakończyć się 8 marca. Obydwu prokuratura oskarżyła o nielegalne uzyskanie pozwolenia na broń. Obydwaj zostali skazani z tych samych artykułów Kodeksu karnego: 231 paragraf 1 i 2 oraz art. 271, czyli przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści (w myśl polskiego prawa to czyn korupcyjny) oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach.
"Dla korzyści osobistych"
Uzasadniając ustnie wyrok, sędzia Michał Racięcki podkreślił, że oskarżeni "działali w celu osiągnięcia dla siebie korzyści osobistych polegających na uzyskaniu pozwolenia na broń". Sędzia doszedł do wniosku, że wymagane przed wydaniem pozwolenia na broń egzaminy były fikcją i obaj ówcześni politycy mieli tego świadomość. Był to sądowy finał sprawy, którą jako pierwsi ujawniliśmy na łamach tvn24.pl jeszcze w 2015 roku.
- Istota sprawy i cała jej trudność zasadzała się na tym, aby zweryfikować prawdziwość zapewnień obu oskarżonych, że nieprawidłowości w przebiegu egzaminów działy się poza nimi. Nie byli tego świadomi, nie wiedzieli, jak te egzaminy powinny przebiegać, działali w zaufaniu do ówczesnego naczelnika Wydziału Postępowań Administracyjnych KWP w Łodzi. Moim zadaniem było zweryfikować to, co panowie mówili. Skoro zapadł wyrok skazujący, to nie ulega wątpliwości, że twierdzeniom pana Grabarczyka i Dariusza S. wiary nie dałem - uzasadniał sędzia.
W opinii sądu oskarżeni wykorzystali swoją pozycję w społeczeństwie, stanowiska polityczne. Ostateczny wyrok dla każdego z nich brzmiał: rok więzienia w zawieszeniu na rok oraz grzywna w kwocie 7,2 tysiąca złotych.
Prezes z cienia
Relacjonujące wyrok media skupiły się na czynnym polityku Koalicji Obywatelskiej pośle Cezarym Grabarczyku. Skazanego Dariusza S. głównie opisywano jako "byłego polityka Prawa i Sprawiedliwości", który mandat poselski zdobywał trzykrotnie - w 2005, 2007 i 2011 roku. Do 2015 roku, przez trzy kadencje, które spędził w Sejmie, zajmował się głównie sprawami obronności.
Przypomnijmy, że gdy w 2015 roku na łamach tvn24.pl ujawniliśmy kulisy egzaminów dla Cezarego Grabarczyka i Dariusza S., błyskawicznie doszło do dymisji tego pierwszego polityka. Ówczesna premier Ewa Kopacz odwołała go z funkcji ministra sprawiedliwości.
Konsekwencje partyjne spadły również na Dariusza S., który został zawieszony w prawach członka klubu Prawo i Sprawiedliwość i wycofał się ze startu w wyborach do parlamentu. Już po zwycięstwie obozu Zjednoczonej Prawicy, na początku 2016 roku został prezesem spółki z grupy PKP Cargo - Connect. Pięć lat później - gdy był już oskarżony o nadużycie władzy w celu osiągnięcia korzyści, a proces wystartował - dodatkowo zaczął rządzić w PKP Cargo International, czyli w spółce kontrolującej przewoźnika towarów koleją w Czechach.
Od kwietnia ubiegłego roku ten były polityk kieruje pracami zarządu jednej z kluczowych polskich spółek, czyli PKP Cargo.
Domniemanie niewinności
33 proc. akcji (największy akcjonariusz) w PKP Cargo ma PKP S.A., które w całości należy do Skarbu Państwa. Spółka nadzorowana jest przez Ministerstwo Aktywów Państwowych kierowane przez Jacka Sasina. Pytania dotyczące Dariusza S. wysłaliśmy do ministerstwa w poniedziałek. Do momentu publikacji tego materiału nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Dariusz S. objął stery w PKP Cargo w kwietniu ubiegłego roku, po wygraniu konkursu. Zapytaliśmy więc, czy komisja konkursowa - zdominowana przez przedstawicieli PKP S.A. - wiedziała o tym, że kandydujący Dariusz S. był od grudnia 2018 roku oskarżony przez prokuraturę o popełnienie przestępstwa korupcyjnego.
- Dariusz S. złożył oświadczenie o toczącym się postępowaniu sądowym - wynika z odpowiedzi przesłanej nam przez Bartłomieja Sarnę z biura komercjalizacji, komunikacji i promocji PKP S.A.
Zapytaliśmy także, czy i jakie konsekwencje będą podjęte w związku z zapadłym wyrokiem.
Zgodnie z zasadą domniemania niewinności wyrok nie zmienia statusu prezesa jako osoby niekaranej, podobnie jak fakt prowadzenia przeciwko niemu postępowania sądowego nie stanowił przeszkody do udziału w postępowaniu kwalifikacyjnym
Zgodnie z Kodeksem spółek handlowych zakazane jest pełnienie funkcji zarządczych przez osoby prawomocnie skazane m.in. z art. 231 Kodeksu karnego. To z tego przepisu skazani nieprawomocnie są Grabarczyk i Dariusz S.
Milczenie ABW
Sam prezes PKP Cargo Dariusz S. nie udzielił odpowiedzi na przesłane mu mailem pytania. Wiadomo jednak, że tak samo jak Cezary Grabarczyk, odwoła się od wyroku łódzkiego sądu rejonowego.
Ale sprawa wyroku ma także dodatkowy i nieoczywisty wymiar, związany z wojną w Ukrainie. Kierowana przez Dariusza S. firma zajmuje się na wielką skalę transportem na terenie Polski sprzętu wojskowego i żołnierzy - nie tylko polskich, ale również NATO.
- Sam miałem poświadczenie bezpieczeństwa, czyli szczegółowo prześwietlały mnie polskie służby, dając dostęp do informacji chronionych ustawą. Dziś trudno mi sobie wyobrazić kierowanie taką spółką bez dostępu do informacji niejawnych - mówi Jakub Karnowski, który od 2013 do 2015 roku nadzorował działalność PKP Cargo.
Tymczasem - zgodnie z praktyką stosowania ustawy o ochronie informacji niejawnych - już samo postawienie zarzutów karnych skutkuje odebraniem poświadczeń. Zapytaliśmy więc szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego pułkownika Krzysztofa Wacławka, jakie kroki podjął w sprawie kierowania spółką przez najpierw podejrzanego, później oskarżonego i ostatecznie skazanego nieprawomocnie Dariusza S.
Po tygodniu oczekiwania przyszła odpowiedź. "Nie komentujemy sprawy" - przekazano nam z zespołu prasowego największej polskiej służby specjalnej.
Kradzież pieniędzy przy Światowych Dniach Młodzieży
Jak sprawdziliśmy, w nieodległej przeszłości już samo postawienie zarzutów karnych przez prokuraturę - czyli nawet nie sporządzenie aktu oskarżenia czy ogłoszenie wyroku w sądzie - stało się powodem dymisji całego składu zarządu PKP S.A.
Chodziło wtedy o "ustawienie" zamówienia publicznego pod spółkę Sensus Group. Została ona powołana do życia przez wieloletnią księgową partii Prawo i Sprawiedliwość. Przez ponad dekadę spółka nie wykonywała żadnych działań. Aż po wygranych przez PiS wyborach w 2015 roku zmieniła właściciela. Stał się nim emerytowany pułkownik Agencji Wywiadu, znajomy ówczesnego szefa tej formacji oraz znajomy szefa Biura Ochrony Rządu. Zarząd PKP przyznał tej spółce intratny kontrakt na ochronę podczas Światowych Dni Młodzieży.
Dymisje bez wyroków
Po ujawnieniu przez media tej historii działania podjęło Centralne Biuro Antykorupcyjne, a prokuratura wszczęła śledztwo. Ostatecznie zarzuty zostały sformułowane w 2017 roku wobec wszystkich członków zarządu PKP S.A.
- Wobec przedstawienia zarzutów prezesowi i członkom zarządu PKP S.A. w sprawie karalnej niegospodarności i nieumyślnego wyrządzenia szkody wielkiej wartości (...) podjęto decyzję o odwołaniu z funkcji prezesa zarządu PKP S.A. Mirosława P. oraz członków zarządu - Cecylii L., Michała B. oraz Marka M. - podało wtedy oficjalnie ministerstwo infrastruktury (do 2019 roku PKP podlegało właśnie temu ministerstwu).
Co ciekawe, proces w tej sprawie toczy się nadal w warszawskim sądzie, nie zapadł nawet jeszcze wyrok w pierwszej instancji.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24