Jarosław Kaczyński ucina spekulacje, jakoby po ewentualnej przegranej PiS w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych zrezygnował z kierowania partią. Jak wyjaśnił, zamierza walczyć w wyborach w 2023 r., a nawet w 2027 r.
Kaczyński zapewnił na środowej konferencji prasowej, że jest gotów służyć Polsce, póki mu sił starczy.
- Mam nadzieję, że wystarczy jeszcze na wybory w 2019 r. i 2023 r. Zastanawiam się, czy też w 2027 r. - powiedział prezes PiS.
Dopytywany, czy zrezygnuje z kierowania partią, jeśli PiS przegra za rok wybory parlamentarne, odpowiedział: - Powtarzam. Jestem gotowy walczyć w 2019 r. i 2023 r., a nad 2027 r. się zastanawiam. Wszystko w rękach Boga.
Dodał, że w ten sposób odpowiada na pogłoski, jakoby miał przestać kierować partią.
Pytany, czy jego zdaniem w PiS są frakcje, które chciałyby przejąć po nim władzę w partii, Kaczyński stwierdził, że nie sądzi, aby w jego ugrupowaniu były jakieś frakcje.
Jak zaznaczył, jest to wyłącznie twór medialny.
Z Kopacz na ubitej ziemi?
Szef PiS pytany, czy spotka się na debacie z premier Ewą Kopacz, skoro z byłym premierem Donaldem Tuskiem wyzywali się na ubitą ziemię, lecz nic z tego nie wychodziło, odpowiedział, że jak będzie tego rodzaju propozycja, to będzie o tym rozmawiać.
- Natomiast w tej chwili to jest sprawa dość abstrakcyjna. Ja w tym momencie nie widzę specjalnego powodu, żeby wyzywać panią Kopacz - nie wiem, czy kobietę można wyzwać na ubitą ziemię - stwierdził Kaczyński.
Autor: MAC / Źródło: tvn24.pl